Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Bistro / 03.04.2023
Irena Bilińska

Czesi przypomnieli sobie o kościele podziemnym. Był prześladowany i kontrowersyjny

Republika Czeska jest jednym z najbardziej zlaicyzowanych krajów w Europie. W spisie powszechnym z 2021 roku tylko 10% ankietowanych deklarowało przynależność do Kościoła katolickiego. Dlatego dziwi zainteresowanie, jakie w ostatnim czasie wzbudziła w czeskim społeczeństwie historia podziemnego Kościoła działającego w czasach komunizmu.
Foto tytułowe

Żeby zrozumieć przyczyny tego zainteresowania i stosunek Czechów do religii, należałoby cofnąć się nie tylko do czasów komunizmu, lecz do tzw. odrodzenia narodowego. Przyczyny współczesnej laicyzacji społeczeństwa czeskiego są bowiem wypadkową historii ziem czeskich i wartości kulturowych, które w XIX wieku uznano za podstawę czeskiej tożsamości narodowej. Główne miejsce wśród nich zajął mit husycki, przeciwstawiany katolicyzmowi utożsamianemu z Habsburgami.

Po powstaniu Czechosłowacji w 1918 roku nowe władze państwowe wraz z prezydentem Tomášem Garrigue Masarykiem dystansowały się od Stolicy Apostolskiej. Wyrazem tego było popularne hasło „Precz od Wiednia, precz od Rzymu”. Inna sytuacja panowała na ziemiach słowackich, gdzie od 1925 roku wybory parlamentarne wygrywała Słowacka Partia Ludowa katolickiego księdza Andreja Hlinki. Po rozbiciu państwa czechosłowackiego w 1939 roku na czele tzw. I Republiki Słowackiej stanął ks. Jozef Tiso.

Duchowość, element wewnętrznej wolności

Nowy rozdział w historii czechosłowackiego Kościoła katolickiego otworzyło przejęcie pełni władzy przez komunistów w 1948 roku. Już w pierwszych latach po wojnie wytoczono procesy hierarchom kościelnym oskarżonym o współpracę z III Rzeszą. Na przełomie 1946 i 1947 roku odbył się głośny proces ks. Tiso, w wyniku którego został skazany i stracony. Na fali rozliczeń oraz wypędzeń czechosłowackich Niemców propagandowo wykorzystano historyczne utożsamianie religii katolickiej z przynależnością narodową oraz kolaboracją z hitlerowskimi Niemcami. Podobnie jak w innych krajach bloku komunistycznego Kościół traktowany był jako wróg ideologiczny i wsparcie dla sił antykomunistycznych, jednak czechosłowaccy komuniści rozprawili się z nim wyjątkowo brutalnie.

Frontalny atak na wszystkie struktury Kościoła nastąpił na przełomie lat 40. i 50. Biskupów, księży i zakonników skazywano na długoletnie więzienia bądź osadzono w obozach pracy. Od 1952 roku komuniści sprawowali kontrolę nad wszystkimi wspólnotami wyznaniowymi. Funkcjonować mogły tylko te, które otrzymały pozwolenie od władz państwowych na ograniczoną działalność. Tradycyjne struktury kościelne zastąpiono w pełni inwigilowanymi i infiltrowanymi organizacjami. Komuniści powołali przykładowo w 1949 roku własną organizację o nazwie Akcja katolicka, która miała zastąpić działający na ziemiach czechosłowackich ruch apostolatu świeckich, zwłaszcza inteligencji, noszący taką samą nazwę. Zakaz działalności otrzymały m.in. organizacja Rodzina czy katolicka organizacja kultury fizycznej Orzeł. Wierzących, zaangażowanych w działalność organizacyjną oskarżano o kontakty z emigracją i szpiegostwo na rzecz Watykanu oraz imperialistów. Kult mogli sprawować wyłącznie spolegliwi księża, którzy posiadali zgodę organów państwowych.



Cezurą w powojennej historii Czechosłowacji była Praska Wiosna i inwazja wojsk Układu Warszawskiego w sierpniu 1968 roku. Tak zwana normalizacja, nazywana w literaturze również neostalinizacją, wraz z szeroko zakrojonymi czystkami i represjami skutkowała m.in. poszukiwaniem duchowości w środowiskach wcześniej ateistycznych. Czeski arcymistrz szachowy Luděk Pachmann konstatował w książce Boha nelze vyhnat (Boga nie można wygnać, 1976), że „sama świadomość, że w ciągu 30 lat społeczeństwo po raz trzeci upadło na samo dno egzystencji narodowej, zmusza do zastanowienia się nad sensem tej egzystencji”. W najważniejszym dokumencie czechosłowackiego ruchu dysydenckiego, Karcie 77, zwrócono uwagę na poważne zagrożenie dla wierzących ze strony aparatu represji. W środowisku dysydenckim zainteresowanie duchowością i religią traktowano jako element wewnętrznej wolności oraz wyraz niezgody na propagowany przez władze materializm i konsumpcjonizm. Do religii nawiązywali wybitni twórcy undergroundowi, np. pieśniarz Svatopluk Karásek – który odwoływał się do Nowego Testamentu, wydał m.in. płyty Say No to the Devil (1979) i Řek’s už ďáblovi ne? (1990) – czy filozof Jiří Němec działający na rzecz rozpowszechniania przesłania Soboru Watykańskiego II, zwłaszcza ekumenizmu. Również Václav Havel uczestniczył w tajnych nabożeństwach w więzieniach, o czym wspomina w wywiadzie-rzece Zaoczne przesłuchanie.

Lecz to nie dysydenci i nie Karta 77 stworzyli niezależne struktury podziemnego Kościoła katolickiego. Stworzyli je świeccy i duchowni działający w całkowitej konspiracji, bowiem nawet w czasach brutalnych prześladowań byli potajemnie święceni księża i biskupi.

Na fali odwilży w latach 1963–1968 wypuszczano z więzień duchownych skazanych na początku lat 50. Nie otrzymywali jednak oficjalnego pozwolenia na sprawowanie kultu, dlatego część z nich rozpoczęła organizację niezależnych od władz struktur i organizacji kościelnych. W ich środowisku panowało przekonanie, że duchowni zrzeszeni w tolerowanych i kontrolowanych przez partię organizacjach religijnych (jak Pokojowy Ruch Duchowieństwa Katolickiego, Pacem in Terris), działają na szkodę Kościoła i przestali realizować posłannictwo wobec wiernych.
Pomnik ofiar komunizmu w Pradze (Shutterstock)

Kościół podziemny działał zarówno na ziemiach słowackich, jak i czeskich. Historia słowackiego jest dobrze znana, ponieważ z uwagi na słabość tamtejszej opozycji to właśnie podziemny Kościół stanowił główną platformę niezależnych działań wobec władz komunistycznych. Natomiast w Czechach historia Kościoła podziemnego po 1989 roku została zapomniana, przesłoniła ją historia ruchu dysydenckiego, którego działacze stanęli na czele nowych, demokratycznych władz.

Organizacje Kościoła podziemnego były liczne, różnorodne i rozproszone. Sprawiło to, że ich działalność pozostała również na marginesie zainteresowania profesjonalnych historyków. Jednym z niewielu opracowań jest książka Petra Fiali (dziś premiera Czech) i Jiřego Hanuša Skrytá církev: Felix M. Davídek a společenství Koinótés (Kościół podziemny. Felix M. Davídek i wspólnota Koinótés, 1999).

Krótko po aksamitnej rewolucji nastąpił widoczny wzrost religijności. Kilkaset tysięcy ludzi witało Jana Pawła II podczas jego pierwszej pielgrzymki w kwietniu 1990 roku. Według sondaży z początku lat 90. deklarowana przynależność do Kościoła katolickiego wzrosła do około 40%. Wraz z powrotem do tradycyjnej, zinstytucjonalizowalinej formy kultu, poziom religijności zaczął się zmniejszać, a tylko nieliczni duchowni związani z podziemnymi strukturami pozostali w świadomości społecznej. Wśród nich znalazł się m.in. współwięzień Václava Havla, późniejszy prymas Dominik Duka, sygnatariusz Karty 77 ks. Václav Malý, gwiazda festiwali muzycznych i miłośnik rocka ks. Ladislav Heryán czy znany również w Polsce wybitny teolog ks. Tomáš Halík.

Księża działający w konspiracji w dużej mierze wtopili się w oficjalne struktury kościelne. Część święceń z podziemia jednak nie została uznana, a nie wszyscy „podziemni” zgodzili się na ich oficjalne powtórzenie przed hierarchami, wobec których nie mieli zaufania z uwagi na ich działalność w czasach komunistycznych. Pozostali poza stanem duchownym.

Dla społeczeństwa czeskiego pamięć o Kościele podziemnym przywróciła dopiero dyskusja związana z możliwością święcenia żonatych mężczyzn na księży katolickich w Ameryce Południowej, która towarzyszyła synodowi w Amazonii w 2019 roku. Wydarzenie to doprowadziło do przywrócenia pamięci o działalności najbardziej kontrowersyjnego „podziemnego” biskupa.

Przeciwko dogmatom

Pochodzący spod Brna Felix Maria Davídek (1921–1988) został wyświęcony na księdza w 1945 roku. Po przejęciu władzy przez komunistów założył we współpracy z dominikanami z Ołomuńca dzięki wsparciu rektora seminarium w Brnie konspiracyjną uczelnię katolicką, którą nazwał Athenaeum. Celem Davídka było przygotowywanie młodzieży do studiów teologicznych. Wśród słuchaczy byli głównie chłopcy, którzy planowali zostać księżmi, ale też cztery dziewczęta. Uczęszczali na zajęcia m.in. z teologii, filozofii, psychologii i biologii.

W 1950 roku Davídek został skazany na 24 lata pozbawienia wolności. Wśród zarzutów, które mu postawiono, było założenie Athenaeum, wychowywanie młodzieży w duchu wrogim wobec demokracji ludowej, ukrywanie stacji nadawczej (standardowy zarzut), próbę nielegalnego przekroczenia granicy państwa, zdradę państwa, leczenie ludzi bez formalnej kwalifikacji. Marzeniem Davídka jeszcze z czasów seminarium był wyjazd na misje do Ameryki Południowej, dlatego zdecydował się studiować medycynę. Przełożeni jednak nie życzyli sobie, by ksiądz katolicki uczęszczał na zajęcia na świeckiej uczelni, dlatego nie przystąpił do egzaminów końcowych. Jednak z uwagi na to, że w parafii nie było lekarza, za zgodą lekarza obwodowego, wykonywał jego obowiązki.

Zwolniono go po 14 latach. Pozbawiony legalnych możliwości sprawowania kultu, postanowił powrócić do podziemnej działalności duchowej i edukacyjnej. Założył Koinótés, organizację odwołującą się do tradycji kościoła katakumbowego pierwszych chrześcijan: działanie w podziemiu, uproszczone formy kultu, duży nacisk na duchowość i gotowość do męczeństwa. Wspólnota działała głównie na ziemiach czeskich (w Brnie i Pradze), chociaż miała również komórki na Słowacji.

Głównym celem charyzmatycznego, dobrze wykształconego i głęboko religijnego Davídka było jak najlepsze przygotowywanie wiernych na powtórne przyjście Chrystusa i ratowanie Kościoła w Czechosłowacji, o którym w publikacjach emigracyjnych pisano jako o umierającym. Koinótés organizowała seminaria przygotowujące przyszłych księży do pracy w podziemiu i pilotowała ich wyświęcanie poza granicami kraju. Wychowankowie biskupa wspominają, że w procesie kształcenia przyszłych duchownych kładł nacisk nie tylko na nauczanie teologii, ale również na szeroką wiedzę o kulturze i nowościach technicznych, np. cybernetyce. Davídek podkreślał, że księża powinni być na tyle wyedukowani, żeby dotrzymywali kroku postępowi życia społecznego. Próbował również prowadzić ograniczoną działalność dyplomatyczną, której celem było utrzymywanie kontaktów z duchowieństwem za granicami Czechosłowacji oraz przekazywanie informacji o sytuacji Kościoła podziemnego do papieża Pawła VI.
Dawny punkt obserwacyjny czeskich służb. Wystawa w Pradze (Shutterstock)

29 października 1967 roku Davídek otrzymał sakrę biskupią. Wyświęcił go biskup Jan Blacha ze wspólnoty Koinótés, który zaledwie dzień wcześniej otrzymał święcenia od słowackiego biskupa podziemnego Petera Dubovskiego. Od tego momentu również sam Davídek mógł święcić nie tylko księży, ale i biskupów. Szacuje się, że Davídek wyświęcił około 70 księży (dokładnej liczby najprawdopodobniej nigdy nie poznamy, ponieważ nie tylko brakuje dokumentacji, ale też wielu uczestników tamtych wydarzeń już nie żyje). Procedury wyświęcania odbywały się w zakonspirowanej i mocno uproszczonej formie z uwagi na groźbę represji. Podziemna działalność religijna traktowana była przez władze jako antypaństwowa i kryminalna. W obawie przed rewizjami nie przechowywano więc dokumentacji. To skutkuje dziś brakiem zachowanych materiałów źródłowych niezbędnych dla badań historycznych oraz przyczyniało się do rozpowszechniania sensacyjnych plotek na temat duchownych, ich życia prywatnego i posługi.

Z Kościołem podziemnym były związane liczne kontrowersje. Największe dotyczyły samego założyciela wspólnoty, którego próby ratowania Kościoła doprowadziły do działań sprzecznych z hierarchią kościelną i dogmatami wiary katolickiej. Pojawiały się informacje podważające święcenia biskupie Davídka oraz przedstawiające jego działania w złym świetle: że wyświęca byle jak, byle gdzie i byle kogo. Rozpowszechniane były zarówno przez hierarchów współpracujących z komunistami, jak i przez wyświęconych przez niego biskupów i księży, którzy po 1970 roku zerwali z nim kontakty. Szkalujące informacje pojawiały się też w emigracyjnych czechosłowackich pismach katolickich.

Pierwszą kontrowersją stała się decyzja Davídka wyświęcania żonatych mężczyzn w rycie greckokatolickim. Następnie udzielał im zgody na birytualizm, dzięki czemu mogli sprawować kult również w rycie rzymskokatolickim. Głównym argumentem przemawiającym za wyświęcaniem żonatych mężczyzn był fakt, że księża posiadający rodziny byli mniej podejrzani dla władz.

Po inwazji wojsk Układu Warszawskiego Davídek był przekonany, że kolejną formą represji będą masowe wywózki ludności Czechosłowacji na Syberię. Ze swojego pobytu w więzieniu wyniósł doświadczenie, że osadzeni mężczyźni mieli szanse znaleźć wśród współwięźniów księży, którzy umożliwiali im udział w tajnych mszach i przystępowanie do spowiedzi. Natomiast więzione kobiety były całkowicie pozbawione takiej możliwości. Dlatego w oczekiwaniu na masowe deportacje postanowił przekonać duchowieństwo gminy Koinótés, żeby na księży wyświęcać również kobiety. Na specjalnie zwołanym w tym celu synodzie w Kobierzycach 26 grudnia 1970 roku Davídek starł się na tym tle z opozycją wewnątrz wspólnoty, w wyniku czego doszło w niej do rozłamu.

Pomimo braku aprobaty ze strony współwierzących wyświęcił kilka kobiet na księży. Według jego zamysłu miały pełnić posługę wyłącznie w sytuacjach nadzwyczajnych, w przypadku zagrożenia jej całkowitym brakiem. W literaturze pojawiają się informacje o trzech lub czterech czechosłowackich kobietach-księdzach oraz kilkunastu diakonkach. Spośród nich z imienia i nazwiska znana jest tylko jedna – Ludmila Javorová, która odważyła się udzielić kilku opublikowanych wywiadów. Dla polskiego czytelnika jej historię opracował Tomasz Maćkowiak w książce Byłam katolickim księdzem. Historia Ludmily Javorovej, kobiety wyświęconej w Czechach (2022).

Urodzona w 1932 roku Javorová znała się z Davídkiem od dzieciństwa. W młodości chciała wstąpić do klasztoru. Gdy miała 15 lat, uciekła z domu, żeby zostać zakonnicą, lecz przełożona odesłała ją do rodziców z argumentem, że jest zbyt młoda. Gdy dorosła, komuniści rozwiązali zakony, dlatego spotykała się z innymi kobietami na modlitwach w prywatnych mieszkaniach. Od połowy lat 60. była powierniczką Davídka i zaangażowaną działaczką we wspólnocie Koinótés. Podobnie jak pozostałe kobiety-kapłanki w latach 90. otrzymała oficjalny zakaz wykonywania posługi oraz wypowiadania się na temat swojej działalności kapłańskiej. Maćkowiak przytacza jednak przypuszczenia jej znajomych, że być może odprawia w swoim mieszkaniu mszę świętą. Dostępne wypowiedzi Javorovej świadczą o jej wielkiej wierze i pokorze, ale zarazem o poczuciu własnej godności i o przekonaniu o swoim intelektualnym i osobowościowym przygotowaniu do posługi kapłańskiej w tamtych czasach. Twierdziła m.in. w Ty jsi kněz navěky. Rozhovor s Ludmilou Javorovou (Tyś kapłanem jest na wieki. Wywiad z Ludmilą Javorovą, 2020):

„Zostałam wyświęcona na absolutnie wyjątkowe sytuacje – dla kobiet pozbawionych księży. Jeśliby do tego doszło i gdyby mnie uwięzili, nikt by mnie nie zatrzymał, żebym była wśród nich księdzem. Nikt! […] Tutaj w Europie jesteśmy przyzwyczajeni do tradycyjnej struktury Kościoła i swoboda innych napawa nas strachem. Być może mężczyźni sobie tego nawet nie uświadamiają i zaprzepaszczają w aktywnych kobietach wielki potencjał. W sferze duchowej nie powinien obowiązywać podział mężczyzna-kobieta, pozwolenie-zakaz, siłowe argumenty, zamiast tego powinna zapanować radość z wzajemnego charyzmatycznego obdarowywania” (tłum. I.B.).

* * *


Działalność w podziemnych strukturach Kościoła wiązała się z poczuciem ciągłego zagrożenia i koniecznością obrony przed atakami nie tylko ze strony komunistów i związanymi z tym licznymi przesłuchaniami, ale również przed stygmatyzacją ze strony hierarchii kościelnej. Odpowiedzialny za watykańską politykę wschodnią kardynał Agostino Casaroli w wydanych już po śmierci pamiętnikach oceniał działania czechosłowackiego Kościoła podziemnego jako anarchistyczne. Taka sytuacja powodowała radykalizację postaw i działań. Felix Maria Davídek posunął się w nich najdalej.

Historię Davídka i Javorovej literacko wykorzystała popularna również w Polsce pisarka Kateřina Tučková w swojej najnowszej powieści Bílá Voda (2022). Tytuł nawiązuje do miejscowości Bílá Voda na pograniczu czesko-polskim, gdzie w latach 50. komuniści internowali zakonnice ze zlikwidowanych klasztorów.
Dr Irena Bilińska adiunkt w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, kierowniczka specjalizacji środkowoeuropejskiej; lektorka języka słowackiego w Szkole Języków Wschodnich UW. Ukończyła filologię niemiecką i słowacką na Uniwersytecie J. A. Komeńskiego w Bratysławie i podyplomowe studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktorat uzyskała w Instytucie Literatury Słowackiej Słowackiej Akademii Nauk. W latach 2011-2012 wykładała na Ukraińskim Katolickim Uniwersytecie we Lwowie. Badaczka słowackiej literatury romantycznej, kultury i historii Europy Środkowej. W latach 2003 – 2006 kierowała Polską Szkołą przy Ambasadzie RP w Bratysławie.
Kilkaset z nich spoczywa na tamtejszym cmentarzu. Autorka zbeletryzowała ich losy, do akcji włączając również wątek podziemnego kościoła i święcenia kobiet. We wstępie przytacza twierdzenie Davídka „Dzisiaj Kościół, chociaż ma KLUCZE, NIE OTWIERA, tylko nimi dzwoni, jak strażnik więzienny na Mírovie. To jest straszna odpowiedzialność. Musi się otwierać, nawet mimo niebezpieczeństwa popełnienia błędów, które z tego mogą powstać” (tłum. I.B.). W 2022 roku powieść Bílá Voda była cieszącą się największym zainteresowaniem książką w Czechach. Sprzedano ponad 100 tysięcy egzemplarzy.