Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Sotnia / 17.04.2024
Iwan Łysiuk

Kolejne bombardowania niszczą Charków. Sytuacja Ukrainy staje się dramatyczna

Położone 10 kilometrów od Bachmutu miasteczko Czasiw Jar stało się priorytetowym celem rosyjskiej armii. Dużymi siłami szturmowała ona także Krasnohoriwkę na zachód od Doniecka. Rosyjskie lotnictwo poczuło się dużo swobodniej na wschodzie Ukrainy – analitycy uważają, że to skutek krytycznego niedoboru środków obrony przeciwlotniczej po stronie obrońców. Kolejne bombardowania niszczą Charków – 19. na liście największych miast Europy.
Foto tytułowe
Charków, Ukraina, 20.03.2024 r., Rosyjski pocisk rakietowy uderzył w infrastrukturę cywilną (Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!



Coraz bliżej kanału Doniec Siewierski – Donbas


W ubiegłym tygodniu Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej zauważalnie podsunęły się pod Czasiw Jar w obwodzie donieckim. Rosjanie kontynuowali frontalne szturmy dzielnicy Kanał – osiedla położonego na wschodnim brzegu kanału łączącego Doniec Siewierski z Donbasem. Równocześnie posunęli się do przodu na flankach. Na południe od miasta praktycznie doszli do kilometrowego odcinka, gdzie kanał poprowadzony jest tunelem i można go przekroczyć suchą nogą. Z kolei na północnej flance ostatecznie zdobyli wieś Bohdaniwka.

Rozciągnięta na ponad 3 kilometry Bohdaniwka była przed wojną zamieszkana przez 100 osób. Przez ostatnie pół roku wieś powstrzymywała bezustanne szturmy Rosjan. Jak podał kanał Deep State w Telegramie, w ubiegłym tygodniu opuścili ją ostatni obrońcy i obecnie walki toczą się kilkaset metrów nad zachód od miejscowości. Doniesienia te potwierdzili ukraińscy blogerzy wojenni, w tym Bohdan Myrosznykow, według którego “od chwili opuszczenia Bohdanowki minęło już dość czasu i nasi żołnierze wycofali się jeszcze dalej”. Z kolei Ministerstwo Obrony Ukrainy zaprzeczyło doniesieniom medialnym twierdząc, że “Bohdaniwka znajduje się obecnie pod kontrolą Sił Obrony Ukrainy”. Z kolei rosyjscy propagandyści poinformowali o całkowitym zdobyciu wsi na początku ubiegłego tygodnia.

W samym Czasiwym Jarze, który według Rosjan siły ukraińskie [link_w_nowym)oknie https://mosregtoday.ru/news/sec/ekspert-marochko-vsu-prevratili-ves-tsentr-chasova-jara-v-sploshnoj-ukreprajon/ zamieniły w rejon umocniony], sytuacja była daleka od stabilnej. Trwał walki w zabudowie miejskiej, rosyjskie wojsko zwiększyło obszar swojego posiadania na osiedlu Kanał oraz podciągnęło rezerwy. Ukraiński projekt analityczny DeepState napisał, że “najbliższe tygodnie przyniosą wiele nieprzyjemnych i ciężkich wiadomości”.

Według żołnierza ukraińskiej 43. Samodzielnej Brygady Artylerii, który obecnie walczy na tym odcinku, Ukraińscy dalej doświadczają poważnego deficytu amunicji. Jeśli nie zostanie od w najbliższym czasie zaspokojony, konieczny będzie dalszy odwrót.

Taktyka Rosjan, przynosząca im powodzenie także na innych kierunkach natarcia, pozostaje niezmienna. Zakłada ona koncentracja dużych sił, stosowanie zmasowanych ostrzałów artyleryjskich i bombardowań pozycji SZU, bezustanne szturmy bez względu na straty. I tak aż do wykonania zadania.

Ukraiński głównodowodzący Ołeksandr Syrski powiedział, że szturmującemu Czasiw Jar rosyjskiemu zgrupowaniu postawiono zadanie zdobycia miasta do 9 maja – świętowanego w Rosji jako Dzień Zwycięstwa.

Mimo rosnącej intensywności walk, które coraz głębiej wnikają w zabudowę, w miasteczku pozostały setki cywilnych mieszkańców. Wielu z nich nie zamierza opuścić domów pod żadnym warunkiem. Według wolontariusza Jewhena Tkaczewa, który dalej pomaga mieszkańcom, wśród nich jest wielu czekających na nadejście Rosjan, ale też osoby chore lub ukrywające się przed mobilizacją.


Zmasowane szturmy Krasnohoriwki


Krasnohoriwka to obecnie najbliższe Doniecka miasto kontrolowane przez Ukraińców. W przeciwieństwie do sąsiednich Awdijiwki i Marjinki, od początku wojny prawie nie toczyły się tam aktywne walki. Jednak teraz Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej rzucają na miasto coraz większe siły. Przed wojną mieszkało tam 15 tysięcy osób, była strefa przemysłowa, stawy i blokowiska – dla Rosjan nie będzie to więc łatwa zdobycz.

W ostatnich dniach walki toczyły się na południowych i wschodnich przedmieściach, głównie o zabudowę jednorodzinną. Rosjanie nie mogli się tam jednak utrzymać – wiele pozycji przechodziło z rąk do rąk.

DeepState zwróciło przy tym uwagę, że sytuacja w Krasnohoriwce pogarsza się. Analitycy podkreślili, że pojazdy opancerzone Rosjan coraz częściej wdzierają się w głąb miasta wraz z desantem. Mówi to o szczelności i sile obrony.

Napastnik usiłował też dostać się do Krasnohoriwki za pomocą quadów. Poinformował o tym oficer 59. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Serhij Cechocki. Według niego Rosja intensywnie wykorzystuje tu lotnictwo wojskowe, by zdusić obronę i wejść do miasta dużymi siłami.

Według ukraińskiej policji w Krasnohoriwce pozostało jeszcze około tysiąca mieszkańców. Od początku aktywnych walk liczba chętnych do ewakuacji wzrosła, jednak i tu setki cywilów będą starały się za wszelką cenę nie opuścić swoich domów.


Awdijiwka cmentarzyskiem rosyjskiego sprzętu


Analityk Naalsio od początku szturmu Adwijiwki, który rozpoczął się w październiku 2023 roku, liczy wizualnie potwierdzone straty sprzętowe obu stron wojny. W ubiegłym tygodniu poinformował, że Rosjanie stracili tam już ponad tysiąc pojazdów.

W ciągu pół roku walk, na odcinku frontu liczącym kilkadziesiąt kilometrów, Rosjanie stracili 320 czołgi, 576 transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty, 9 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 29 zestawów artylerii lufowej. Dane te są najpewniej niepełne, a ostateczne straty wyższe. Według projektu analitycznego Oryx od początku inwazji liczba posiadanych przez Rosję pojazdów wojskowych zmniejszyła się o 15,4 tysiące.

Obecnie grunt na wschodzie Ukrainy jest już suchy i może utrzymać ciężki sprzęt wojskowy. Jest to jeden z czynników, który skłania rosyjskie dowództwo do używania większych oddziałów zmechanizowanych, w skład których wchodzą czołgi i bojowe wozy piechoty z desantem. Bez względu na ogromne straty, na najważniejszych odcinkach frontu zauważa się wzrost aktywności wojsk pancernych.

Pięć kilometrów na zachód od Awdijiwki Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej nieskutecznie usiłowały pokonać rubież obrony opartą o rzekę Durna, za którą rozciągają się kontrolowane przez Ukraińców wzgórza. Napastnikowi nie szkoda przy tym “techniki” – tylko pod niewielką wsią Tonenke (przed wojną 300 mieszkańców) można doliczyć się na zdjęciach 77 pojazdów zniszczonych do 6 kwietnia.

Dla porównania, w tym samym czasie pod Awdijiwką Siły Zbrojne Ukrainy straciły według Naalsio jedynie 159 pojazdów: 44 czołgi, 74 bojowe wozy piechoty i transportery opancerzone, 3 wyrzutnie rakiet, 14 zestawów artylerii lufowej.

Oznacza to, że Rosjanie tracili tam średnio 5 pojazdów dziennie, podczas gdy Ukraińcy mniej niż jeden.



Rosyjskie lotnictwo dominuje na niebie


W ubiegłym tygodniu w sieciach społecznościowych pojawiły się kadry przelotu rosyjskich samolotów szturmowych na niskim pułapie nad miastem Czasiw Jar. Jeszcze niedawno coś takiego trudny by było sobie wyobrazić – wejście rosyjskiego lotnictwa w zasięg ukraińskiej obrony przeciwlotniczej z dużym prawdopodobieństwem skończyłoby się dla niego fatalnie.

Takie zachowanie rosyjskich pilotów można wyjaśnić tylko jednym – Siły Zbrojne Ukrainy cierpią na brak nie tylko stacjonarnych i przewoźnych systemów przeciwlotniczych, ale nawet naramiennych wyrzutni rakiety, jak Piorun, Igła czy Stinger. Jeśli rzeczywiście tak jest, rosyjskie siły lądowe już niedługo otrzymają jeszcze efektywniejsze wsparcie z powietrza.

To niejedyne nagranie świadczące o dużych lukach w ukraińskiej obronie przeciwlotniczej. Francuski analityk Clément Molin zebrał całą kolekcję wideo, na których rosyjskie drony korygują ogień artylerii po celach w Zaporożu, Charkowie, Sumach, Odessie i innych miastach. Wszystkie te filmiki łączy jedno – rosyjskie drony bez przeszkód wiszą na niebie w miejscach, gdzie jeszcze niedawno byłyby szybko zestrzelone.

Na problem zwrócił też uwagę obserwator niemieckiego dziennika Bild Julian Röpcke.



Powiem bez sarkazmu i ironii: ukraińskie zestawy przeciwlotnicze doszły do kresu.



Według niego odpowiedzialność za ten fakt ponoszą przede wszystkim kanclerz Niemiec Olaf Scholz i niemiecki minister obrony Boris Pistorius – w lutym Niemcy i Francja poinformowały o utworzeniu “koalicji przeciwlotniczej” dla Ukrainy. Jednocześnie przed ostatnie miesiące Berlin nie wykorzystał ani swoich zapasów, ani autorytetu, by zapewnić Kijowowi minimum środków niezbędnych do obrony przed rosyjskim lotnictwem.

Już po słowach Röpcke niemieckie ministerstwo obrony poinformowało, że jest gotowe niezwłocznie przekazać Ukrainie jeszcze jedną baterię Patriot. Jednak za zaspokojenia obecnych ukraińskich potrzeb jest to zdecydowanie za mało.


Tragedia Charkowa


Charków to drugie co do wielkości miasto Ukrainy, przed wojną nieznacznie ustępujące liczbą mieszkańców Warszawie, centrum życia naukowego, kulturalnego i przemysłowego wschodniej Ukrainy. Jego nieszczęściem jest położenie jedynie 30 kilometrów od granicy z Rosją. To wystarczająco blisko, by ostrzeliwać miasto z artylerii rakietowej i zrzucać na nie kierowane bomby lotnicze (KAB). Jednocześnie czas przylotu jest zbyt mały, by obrona przeciwlotnicza mogła zareagować.

Pod koniec ubiegłego tygodnia mer Charkowa Ihor Terechow kolejny raz zwrócił uwagę na plany Rosjan, którzy według niego zamierzają zetrzeć miasto z powierzchni ziemi. W ostatnim czasie naloty stają się coraz silniejsze i systematyczniejsze, Rosjanie metodycznie niszczą infrastrukturę krytyczną, by uniemożliwić życie w mieście. Mimo to wciąż mieszka w nim ponad milion osób.





Jednocześnie rosyjskie wojska lądowe nie mają dość sił, by podjąć się próby zdobycia metropolii. Jak zauważa pułkownik rezerwy SZU Petro Czernyk, w celu wyprowadzenie efektywnego natarcia na tym odcinku frontu Rosjanie potrzebują co najmniej 150 żołnierzy. Takie możliwości dowództwo Sił Zbrojnych FR osiągnie nie szybciej, niż jesienią.

Jednak źródła Financial Times przekonują, że walki o Charków mogą zacząć się dużo wcześniej – pod koniec wiosny lub latem. A obecne ostrzały i bombardowania mają przygotowywać grunt pod ofensywę.

Artykuł ukazał się w Belsat.eu