Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Barszcz / 19.08.2021
Ihar Melnikau

Przemyt przez granicę cywilizacji

W dwudziestoleciu międzywojennym ciężka sytuacja gospodarcza podzielonej Białorusi spowodowała rozwój przemytu na granicy radziecko-polskiej. W jedną stronę szmuglowano towary luksusowe, od bielizny damskiej, przez kawę i herbatę, po polską wódkę. Do Rzeczpospolitej trafiały futra, złoto i kawior.
Foto tytułowe

„Żyliśmy jak królowie. Wódkę piliśmy szklankami. Kochały nas ładne dziewczyny. Chodziliśmy po złotym dnie. Płaciliśmy złotem, srebrem i dolarami. Płaciliśmy za wszystko: za wódkę i za muzykę. Za miłość płaciliśmy miłością, nienawiścią za nienawiść. [...] A nad wszystkim: nad nami, ziemią i chmurami, po północnej stronie nieba pędził dziwny Wielki Wóz, królowała wspaniała, jedyna zaczarowana Wielka Niedźwiedzica. O Niej, o nas – przemytnikach i o granicy opowiem w tej powieści, która powstała z bólu i tęsknoty za pięknem Prawdy, Natury i Człowieka” – pisał we wstępie do swojej powieści Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy Sergiusz Piasecki.

W tym artykule opowiem o tym, czym naprawdę było życie przemytników na „granicy cywilizacji” pod Mińskiem w latach 20. i 30. XX w. W październiku 1920 r. w Rydze zawarto preliminarny traktat pokojowy między Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecką (która reprezentowała interesy Białorusi) i Ukraińską SRR z jednej strony, a Polską z drugiej, zgodnie z którym nowa granica państwowa dzieliła terytoria białoruskie na dwie części. Panująca na nich ciężka sytuacja gospodarcza przyczyniła się do rozwoju przemytu na granicy radziecko-polskiej. Tym bardziej, że mieszkańcy dobrze znali teren i mogli niepostrzeżenie przekroczyć kordon.

Po stronie radzieckiej

Na początku lat 20. XX w. w Rosji Radzieckiej ogłoszono nową politykę gospodarczą, która doprowadziła do rozchwiania równowagi między cenami towarów przemysłowych a cenami produktów rolnych. W sklepach państwowych panowała drożyzna, równolegle rozwijał się handel „komercyjny”. Pomagał w tym przemyt. W lutym 1922 r. dekretem Rady Komisarzy Ludowych powołano komitet celno-taryfowy, który miał regułować wymianę i handel towarami na granice polsko-radzieckiej, a w marcu tego roku utworzono Zachodni Okręg Celny, który miał zwalczać nielegalny przewóz rzeczy przez granicę. W 1923 r. powstała nowa struktura – białoruska Okręgowa Komisja Zwalczania Przemytu.

Początkowo pieniądze i mienie odebrane przemytnikom przekazywano do użytku Straży Granicznej. W 1924 r. przyjęto Statut celny ZSRR, a cztery lata później Kodeks celny „pierwszego państwa robotników i chłopów”. W 1925 roku w Białoruskiej SRR utworzono miejscowy oddział głównego urzędu celnego. W tym czasie funkcjonowały posterunki celne w Pleszczenicach, Słucku, Połocku, Mińsku, Bigosowie, Farynowie, Niegorełoje, Żytkowiczach i Radoszkowiczach (w przypadku czterech ostatnich na stacjach kolejowych).

W tym czasie na terenie BSRR pracowało około 300 celników, którzy mieli ręce pełne roboty. Oto, co zauważono w jednym z telegramów dowództwa Zachodniego Okręgu Celnego: „Okres wiosenny daje przemytnikom duże możliwości, ponieważ leśne drogi i ścieżki są wszędzie dostępne do przejścia i ukryte przed oczami Straży Granicznej. Dlatego teraz następuje napływ towarów przemycanych na nasze rynki. Szczególnie widoczne jest ożywienie przemytu na obszarach przygranicznych, gdzie rynki zbytu to Mińsk, Borysów, Bobrujsk, Witebsk i inne duże miasta. W celu powstrzymania przemytu w 100-kilometrowym pasie granicznym w ciągu miesiąca zostanie przeprowadzona blokada”.

Co nosili przez granicę?

Jakie rzeczy były głównym obiektem przemytu na kordonie polsko-sowieckim? Z Polski przynoszono głównie bieliznę damską, tkaniny, biżuterię, herbatę, kawę, wyroby z metali szlachetnych, polską wódkę, wino i narkotyki (kokainę) i rozmaite dobra konsumpcyjne. Na przykład zwykły krzemień do zapalniczki w Polsce kosztował „czerwońca” (czyli 10 rubli), ale w Mińsku — już 50 rubli. Z kolei kilogram sacharyny na terenie północno-wschodnich województw II RP można było kupić za 8 rubli, a w BSRR kosztował już 60 rubli. W 1928 r. z powodu niekorzystnej sytuacji ekonomicznej w ZSRR spadł kurs rubla radzieckiego. Przemytnicy nosili zatem na wschód zdewaluowane ruble, gdzie kupowano za nie walutę obcą i kosztowności. Władze wkrótce wydały rozporządzenie, które zabraniało wwozu rubli na terytorium sowieckie bez dowodu, że osoba wyjechała z nimi za granicę.

Ze Związku Radzieckiego do Polski „ciągnęli” futro, złoto, kawior. W raporcie Głównego Zarządu Straży Granicznej i wojsk OGPU w styczniu 1929 r. czytamy: „Ostatnio powiększyły się przypadki nielegalnego wywozu produktów rybnych z ZSRR, w szczególności cennego produktu – kawioru. Wysoka rentowność i duże zapotrzebowanie na kawior za granicą stymuluje zauważony rodzaj przemytu. Na przykład, jeśli funt kawioru na rynku w ZSRR kosztuje średnio 4–6 rubli, to w Niemczech już płacą za to 20–40 rubli. Tak więc realizacja przemyconego kawioru daje wysokie dochody”. Przemycano towary w specjalnych torbach-noskach (duże torby, czasem plecaki, a czasem pasy, do których wkładano przemycane rzeczy), a także chowano w specjalnych skrytkach.

W 1930 r. na terenie Białorusi doszło do głośnego wypadku. Na odcinku 17. oddziału pogranicznego z Cimkowicz radzieckim strażnikom granicznym udało się zatrzymać partię sacharyny, zegarków, francuskich pończoch i perfum o wartości ponad 100 tysięcy rubli. Była to największa operacja „zielonych czapek”, jak potocznie nazywano pograniczników radzieckich.

Szczególnym rodzajem przemytu było przewożenie nielegalnych towarów przez pasażerów pociągów. Główną rolę w jego zwalczaniu odgrywała kolejowa służba celna na stacji Niegorełoje. Na tym posterunku graniczno-celnym zdarzały się różne sytuacje. W 1935 r. próbowali przezeń uciec obywatelki ZSRR, pracowniczki japońskiego konsulatu. W tłumaczce Marii Wegener zakochał się japoński dziennikarz Kobayashi Hideo i zaoferował jej i jej córce Nadieżdzie ucieczkę ze Związku Radzieckiego. Kobiety ukryto w dwóch dużych walizkach z pocztą dyplomatyczną. Funkcjonariusze NKWD śledzili konsulat i wiedzieli, że kobiety weszły do budynku japońskiej ambasady, ale już nie wyszły. Wkrótce czekiści dowiedzieli się, że kobiety uciekają na zachód w pociągu Mandżuria-Paryż.

Oto fragment raportu NKWD: „26 grudnia 1935 r. na stacji kolei Moskiewsko-Białorusko-Bałtyckiej w sali nadzoru celnego otwarto walizki japońskiego konsula, w których znaleziono kobiety”. Za próbę nielegalnego przejścia przez granicę Maria Wegener, jej córka oraz pozostali krewni zostali wysłani do obozu. Rok później Maria zmarła, a los Nadieżdy jest nieznany.

W dokumentach NKWD BSRR zaznaczono, że w okresie od 1921 do 1935 r. na granicy radziecko-polskiej zatrzymano: 550 dywersantów, 4902 szpiegów i 13 656 przemytników. Jednocześnie czekistom i celnikom udało się skonfiskować przemycane dobra na łączną kwotę 10 101 240 rubli. Ponadto w ciągu dwudziestolecia międzywojennego radzieckie organy specjalne na granicy zarekwirowały około dwóch ton złota i 12 ton narkotyków.

Po stronie polskiej

Władze II Rzeczypospolitej również starały się kontrolować przemyt na niespokojnej granicy z Sowietami. Polska w 1920 r. była krajem zniszczonym przez wojnę. Początkowo walkę z przemytem na wschodnich granicach prowadziły słabo przygotowane jednostki policji. Dopiero w 1924 r. zastąpił ją Korpus Ochrony Pogranicza.

Pierwszym krokiem w walce z przemytem była organizacja legalnego handlu. W tym celu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaproponowało zorganizowanie specjalnych targów na granicy. Jednocześnie polski obywatel mógł wyjechać do ZSRR w celach handlowych dopiero po uzyskaniu zgody MSW. Osoby zmierzające przez granicę musiały przejść kontrolę celną, sanitarną i weterynaryjną po stronie polskiej. Dotyczyło to również obywateli Rosji Radzieckiej, którzy jechali handlować „za kordon”. Miejsce targów miało być wyznaczone przez specjalną dwustronną komisję. W listopadzie 1922 r. dekretem ministra spraw wewnętrznych Antoniego Kamieńskiego granicę podzielono na odcinki „martwe” i „ruchome”. W tych pierwszych żadnego ruchu granicznego być nie mogło, zaś w drugich miejscowa ludność po obu strony kordonu mogła go przekraczać w celach handlowych. Przedstawiciele firm handlowych z Polski i Rosji Radzieckiej musieli otrzymać specjalne zezwolenie służb granicznych, by móc przejść przez granicę. Jednocześnie lokalne władze miejskie mogły się zwrócić do policji z prośbą o utworzenie przejścia granicznego w danej miejscowości. W przypadku pozytywnego wyniku rozpatrzenia takiego postępowania otwierano „tymczasowe obszary ruchome”.

W 1924 r. sytuacja po polskiej stronie granicy uległa zmianie. Do zadań Korpusu Ochrony Pogranicza należało m.in. zwalczanie nielegalnego przemieszczania towarów i ludzi przez granicę. Oto, co zostało odnotowane w instrukcji KOP-u sporządzonej w 1928 r.: „Obowiązkiem organów KOP jest: zapobieganie przestępstwom celnym w zakresie nadzoru nad ruchem towarów, zapobieganie nielegalnemu transportowi towarów i przekraczaniu granicy przez osoby bez zezwolenia; śledzenie i zwalczanie przemytu i innych przestępstw w zakresie bezpieczeństwa finansowego państwa. Jednocześnie organy graniczne są upoważnione przez organy finansowe kraju”.

Funkcja ta na początku lat 30. była ważniejsza niż walka z sabotażystami i szpiegami ze Wschodu. Na terytorium północno-wschodnich województw w połowie lat 20. XX w. przemyt został wprowadzony na dużą skałę. Tylko w samym nadgranicznym miasteczku Raków istniało nielegalnie działających firm, które zapewniały przemytnikom niezbędne towary. Przez cały dwudziestolecie międzywojenne na pograniczu polsko-radzieckim działały, używając współczesnego języka, „centra logistyczne”, w których ukrywano przemycane towary. Polscy strażnicy graniczni wraz z policją polowali na te magazyny, jednak dla służb specjalnych II Rzeczypospolitej takie naloty nie zawsze kończyły się pomyślnie (przemytnikom często udawało się ukryć kontrabandę). Przeciwko szmuglerom działał nawet wywiad KOP. W 1935 r. dzięki jego pracy udało się zniszczyć 12 głównych kanałów dostaw przemytu.
Ihar Melnikau - doktor historii. Zajmuje się okresem międzywojennym na terenie województw północno-wschodnich II RP, przedwojennej granicy polsko-radzieckiej na Białorusi, oraz służby Białorusinów w przedwojennym Wojsku Polskim. Autor 15 monografii historycznych. Laureat nagrody im. L. Sapehy w 2020 za zachowanie historycznej spuścizny Białorusi.

W latach 1935–1936 służby przechwyciły przemyt na kwotę prawie 3,5 miliona ówczesnych złotych polskich. Polskie władze zdawały sobie sprawę, że rozwój przemytu w województwach wschodnich wiąże się z trudną sytuacją gospodarczą w tym regionie. Jednak przed wybuchem II wojny światowej Warszawie nigdy nie udało się rozwiązać tego problemu.