Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Samowar / 19.10.2023
Zbigniew Rokita

Bez rewolucji przeciwko mroźnej zimie. Co nam mówią sondaże popularności Putina

Prawie 100 tysięcy żołnierzy rosyjskich zgromadzonych na granicy z Ukrainą. Jednak okazuje się, że popularność Władimira Putina spadła w ostatnich miesiącach. W 2014 roku, po aneksji Krymu sondaże wskazywały najwyższy poziom akceptacji działań prezydenta Federacji. Wyniki badań opinii publicznej przeprowadziło Centrum Lewady a opublikował The Moscow Times. Putina wspiera 63 procent obywateli Rosji - w ubiegłym miesiącu było ich o 4 procent więcej. Winna jest epidemia i ograniczenia z nią związane wprowadzone ostatnio przez Kreml. Od wielu lat nie wiemy, jakim poparciem w Rosji cieszy się rzeczywiście Władimir Putin. I być może nigdy się tego nie dowiemy, bo sondaże są tworzone według metodologii stworzonej dla krajów demokratycznych, nie autorytarnych. Trudno jest przełamać nieufność Rosjan do udzielania prawdziwych odpowiedzi.
Foto tytułowe
Petersburg (Shutterstock)


Nie jest łatwo zajmować się Rosją. Rosja jest trudna do zrozumienia, znacznie trudniejsza niż choćby Ukraina. I nie chodzi tu o hasła spod znaku Умом Россию не понять („Rosji umysłem nie ogarniesz”) czy Без водки не разберёшь („Bez wódki tego nie rozgryziesz”). Przyczyny są bardziej prozaiczne: reporter z zagranicy napotyka tu na szereg trudności, np. zdobycie wizy dziennikarskiej nie jest czystą formalnością.

Każdy szuka więc swojego wytrychu: jedni Rosję chcą zrozumieć przez pryzmat energetyki, drudzy szukają prawidłowości w historii, jeszcze inni uprawiają kremlinologię i obserwują walki buldogów pod dywanem albo starają się wyłapać prawdy w filmach Andrieja Zwiagincewa czy książkach Zachara Prilepina.

Z ratunkiem przychodzą sondaże, w tym zamieszaniu one wydają się czymś konkretnym. Ale czy na pewno?


Gdy obcy agent zaczepi cię na ulicy


– Jedynym dziś niezależnym dużym ośrodkiem, który bada opinię publiczną, również w zakresie polityki, jest Centrum Lewady. Wszystkie pozostałe, czy to FOM, czy WICOM, są zależne od państwa i nie prezentują w pełni wiarygodnych danych – mówi mi rosyjska politolożka, a w przeszłości analityczka Centrum Lewady, Tatiana Worożejkina.

Badaczka podkreśla, że choć nie podważa profesjonalizmu analityków Lewady, to jej zdaniem kreślony przez nich portret Rosjan też nie jest w pełni wiarygodny. Sama w swojej pracy praktycznie nie sięga po badania opinii publicznej. – W kraju autorytarnym trudno stosować metodologię badań wypracowaną w krajach demokratycznych. Czy jest w ogóle możliwe wymyślenie metodologii odpowiedniej dla takich państw jak Rosja? Nie wiem – mówi Worożejkina.

Badając polityczne poglądy swoich rodaków, rosyjscy socjolodzy mierzą się z szeregiem wyzwań. Problematyczna jest dla nich na przykład funkcjonująca od 2012 r. ustawa o obcych agentach. Centrum Lewady zostało za takiego uznane i jego analitycy teoretycznie przed każdym wywiadem muszą informować swojego rozmówcę, że zwraca się doń właśnie „obcy agent”. W uszach Rosjan brzmi to jak najgorzej i jeśli rzeczywiście ten przepis jest stosowany, nie pozostaje bez wpływu na rezultaty badań.



Reżim cię słucha


Na inny aspekt problemu zwraca uwagę dr Kuba Benedyczak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Mam poczucie, że pytania nie tylko prorządowego WCIOM, ale i Lewady są tak skonstruowane, by zasugerować odpowiedź zgodną z sympatiami danego ośrodka. Z prac analityków Lewady można wyczytać ich prodemokratyczną, opozycyjną orientację. Nie jest tajemnicą, jakie poglądy ma dyrektor ośrodka, Lew Gudkow, choć jednocześnie Lewada tonuje nastroje, podkreśla, że żadnej rewolucji w Rosji prędko nie będzie – mówi Benedyczak.

Pytam go, dlaczego Kreml nie zamknie Centrum Lewady, tak jak Łukaszenka zmusił już parę lat temu ostatni niezależny ośrodek badawczy, NISEPI, do emigracji. – Putin pozwala na istnienie wewnątrzsystemowych krytyków – „Kommersanta”, Echa Moskwy czy Centrum Lewady – i to go odróżnia od satrapów spod znaku Janukowycza czy Łukaszenki. W systemie Putina, jeśli na przykład chcesz od rana do wieczora pluć na Kreml, to możesz się udać do Echa Moskwy. To kanalizuje buntownicze nastroje niektórych grup społecznych – mówi analityk.

Dodaje, że śledztwo portalu Meduza.io wykazało, że w Federalnej Służbie Ochrony istnieje wydział, który odpowiada za przygotowywanie dla prezydenta Rosji obiektywnych badań opinii społecznej. – Reżim Putina udowodnił w ciągu ostatnich 20 lat, że wsłuchuje się w nastroje społeczne i tam, gdzie może, odpowiada na nie – tłumaczy Benedyczak.


Co czwarty Rosjanin nie chce rozmawiać


Do polskich mediów regularnie przebijają się wyniki badań popularności Putina. Z zapartym tchem komentuje się u nas wskaźniki jego poparcia, a w uwagach tych często pobrzmiewa nuta osłupienia znana z lektury Księgi rekordów Guinnessa.

Rosyjski satyryk i pisarz Wiktor Szenderowicz ostrzega jednak, aby podchodzić do tych danych ostrożnie. Mówił kiedyś w wywiadzie dla „Nowej Europy Wschodniej”: „Zaczepia mnie policjant, życzliwie, zagaja i w końcu mówi: »Bandyckie państwo!«. Spytałem go, czy będzie do mnie strzelać, jeśli dostanie taki rozkaz. A on odpowiedział: »Jeszcze się zastanowię, w którą stronę będę strzelać«. Ten policjant w statystyce też ujęty jest jako zwolennik Kremla. Drodzy – to nie tak, że wszyscy w Rosji są za Putinem. W Rumunii wszyscy byli za Nicolae Ceaușescu – dwa dni, zanim go rozstrzelali”.

Przypomniałem sobie o tej wypowiedzi Szenderowicza, gdy natrafiłem na badanie Lewady sprzed paru lat wykazujące, że przeszło co czwarty Rosjanin, „obawiając się negatywnych konsekwencji”, odmawia rozmowy z ankieterami. Dane, którymi dysponujemy, opierają się więc jedynie na opiniach osób, które zdecydowały się na rozmowę, co przy tak wysokim odsetku odmów istotnie odbija się na rezultatach. Przykładowo w lutym 2021 r. Centrum Lewada spytało Rosjan: „Czy waszym zdaniem ludzie mówią dziś szczerze, jaki jest ich stosunek do władzy i do Władimira Putina, czy też kryją to, co tak naprawdę uważają?”. 42% uważa, że Rosjanie mówią szczerze, 30% – że kłamią, a 25% uznało, że „połowa mówi prawdę, a połowa kłamie”. To ciekawe dane, choć też nasuwa się tutaj paradoks kłamcy: wszak jeśli kłamca informuje, że kłamie, to czy mówi prawdę? – Badania Kiryła Rogowa pokazują, że stronnicy Putina chętnie biorą udział w sondażach, a jego przeciwnicy często w ogóle odmawiają udzielenia odpowiedzi, więc w rezultacie są niedoreprezentowani – mówi mi Worożejkina. – To odbija się na wynikach. Moi koledzy z Centrum Lewady, których profesjonalizmu nie podważam, twierdzą, że rezultaty ich badań pokrywają się z wynikami grup fokusowych. Mnie to jednak nie przekonuje. Na przykład: jeśli w danej grupie jest 10 osób, z czego 8 popiera Putina, to pozostała dwójka szybko orientuje się w sytuacji i zaczyna milczeć.


Demonstracja w Petersburgu 9 maja 2018 roku (Shutterstock)
Stalin, oponent Putina


Wszystko to nie oznacza, że nie należy czytać rosyjskich sondaży, zwłaszcza tych przeprowadzanych przez najrzetelniejszy ośrodek badawczy. Odzwierciedlają one tendencje, choć komentatorzy podpowiadają, że czasem należy znaleźć odpowiedni klucz do ich interpretacji.

Według niektórych – zdanie takie wygłasza np. znany rosyjski historyk i publicysta Siergiej Miedwiediew – rosnące poparcie dla Stalina należy czytać przede wszystkim jako formę sprzeciwu wobec putinizmu. Wobec braku silnej, zinstytucjonalizowanej opozycji i nierzadko strachu przed wyrażeniem sprzeciwu wobec Putina, Rosjanie swoje nastroje komunikują w inny sposób. Popularność Stalina ma się wiązać z poczuciem, że za niego był porządek, a za Putina porządku nie ma. Badania Centrum Lewady sprzed dwóch lat pokazały, że 70% Rosjan uważa, że Stalin odegrał w historii Rosji rolę pozytywną, a jedynie 19% – że negatywną. Ile więc te liczby mówią o Stalinie, a ile o Putinie?


Też bym sobie taki pałac wybudował


Jak należy rozumieć wysokie poparcie dla prezydenta Rosji?

Przede wszystkim, czy rzeczywiście jest ono tak wysokie? W Polsce najczęściej dyskutuje się sondaże poparcia dla partii, w których respondenci odpowiadają, na kogo są skłonni zagłosować. Dane płynące z Rosji w polskich mediach sprowadza się zatem do hasła: „poparcie dla Putina”. Tymczasem istnieje kilka rodzajów tych badań.

Są sondaże zaufania („Czy mu ufasz?”), są sondaże wyborcze („Czy byś na niego zagłosował/-a?”) oraz poparcia („Czy popierasz jego działania na stanowisku prezydenta?”). I te dane są rozmaite, wskaźniki w tym samym czasie różnią się po kilkadziesiąt procent, np. w zależności od tego, czy dane pytanie jest otwarte czy zamknięte. Weźmy czerwiec ubiegłego roku: w tym samym czasie na pytanie „Czy popierasz działania Putina jako prezydenta?” twierdząco odpowiedziało 60% respondentów, ale już tylko 26% wymieniło głowę państwa, mając wskazać kilku polityków lub działaczy społecznych, których darzą zaufaniem.

Nie zmienia to jednak faktu, że Putin zawsze deklasuje rywali w rankingach zaufania.


– Ludzie na pytanie „Jakiemu politykowi ufasz?” często nawykowo odpowiadają „Putin”. Może nikt ci nie przyjść na szybko do głowy, może uważasz, że wszyscy są kupieni tymi samymi pieniędzmi, może wszystko ci jedno. Gudkow nazywa to „wyuczoną bezradnością”: odpowiadasz nawykowo, z rezygnacją, na zasadzie: Putin kradnie, ktoś inny też by kradł, a gdybym ja był na jego miejscu, to w sumie też bym sobie taki pałac wybudował. To często ten słynny jerofiejewowski „pochuizm” – mówi mi Benedyczak.


Władza jak przyroda


Ciekawe jest też to, jak konkretne pytanie brzmi w uszach Rosjan. – Dla nas pytanie o poparcie dla Putina jest nieraz tożsame z prośbą o deklarację lojalności wobec reżimu – mówi mi Worożejkina.

Putin dla wielu Rosjan jest równoznaczny z państwem – tym bardziej, że w Rosji nie funkcjonuje polityka w tym znaczeniu, w jakim istnieje ona w Unii Europejskiej czy w Ukrainie. Jeśli spojrzymy na ranking zaufania polityków Centrum Lewady (odpowiedź na pytanie otwarte: „Podaj nazwiska kilkorga polityków lub działaczy społecznych, którym najbardziej ufasz”), spostrzeżemy, że na liście dziesięciu takich osób (samych zresztą mężczyzn) figuruje dziewięciu polityków sprawujących władzę lub z koncesjonowanej opozycji oraz jeden jedyny przeciwnik reżimu: Aleksiej Nawalny z zaufaniem na poziomie 4%.

Część Rosjan może postrzegać obecną władzę jak przyrodę, np. pory roku: czasem nam odpowiadają, czasem nie, ale nie wszczynamy rewolucji przeciwko mroźnej zimie czy suchemu latu. Dla dzisiejszych rosyjskich trzydziestoparolatków Putin to jedyny władca, za kadencji którego świadomie żyli.

Podobnie jak Worożejkina uważa Aleksiej Lewinson, znany rosyjski socjolog związany z Centrum Lewady. Na łamach „Wiedomosti” w lutym 2019 r. pisał: „»Rating Putina« w rzeczywistości nie mówi o Putinie. Dotyczy tego, jak postrzega się życie. I dla wielu, wielu ankietowanych odpowiedź »Tak« na pytanie o poparcie dla polityki Putina (…) – jest równoznaczna z powiedzeniem (samym sobie): »niech wszystko będzie jak jest, byleby nie było gorzej«”. I dodawał: „Jednocześnie trudno odpędzić od siebie poczucie, że życie jest coraz cięższe. I tutaj najważniejsze: i symboliczne poparcie [dla władz – przyp. Z.R.], i realny brak akceptacji istnieją obok siebie w masowej (i indywidualnej) świadomości. Ludzie z jednego powodu akceptują, z drugiego swoją akceptację kwestionują”. W tej optyce ranking popularności należy więc czytać raczej jako ranking cierpliwości czy też – wytrzymałości.
Zbigniew Rokita jest reporterem i redaktorem. Specjalizuje się w problematyce Europy Wschodniej. Niedawno nakładem Wydawnictwa Czarne ukazała się jego najnowsza książka Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku.
Rosja jest trudna do zrozumienia, a tamtejsze władze nie chcą, by była zrozumiana. I chętnie sprawiają wrażenie, że w ogóle nie da się jej pojąć, a do samej Rosji nie można przykładać miar innych państw. Stąd biorą się później opowieści o „suwerennej demokracji” czy „odrębnej rosyjskiej cywilizacji”, a zderzenie autora słów „Rosji umysłem nie ogarniesz” Piotra Czaadajewa i szafującego precyzyjnymi liczbami Jurija Lewady mówi o współczesnej Rosji może więcej niż konflikt Władimira Putina i Aleksieja Nawalnego.

Artykuł został wznowiony. Opublikowano go po raz pierwszy 04.12.2021.