Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Kreml / 21.06.2021
Michał Kacewicz

Szczyt w Genewie - spór o świat

Wielka dyplomacja w Genewie to był teatr, w którym Putin odegrał rolę przywódcy mocarstwa. Na swoim podwórku znowu powrócił jednak do reżyserowania spektaklu sterowanej demokracji. Nakreślił własne antyzachodnie „czerwone linie”.
Foto tytułowe
Joe Biden i Władimir Putin na szczycie w Genewie (fot. Wikicommons)

Na spotkaniu w Genewie Joe Biden i Władimir Putin wyartykułowali sobie nawzajem katalog „czerwonych linii”, których przekroczenie będzie nieakceptowalne, oraz listę kluczowych tematów do rozmów w przyszłości. Widać było, że oczekiwania i interesy Bidena i Putina są sprzeczne.

Putin zresztą już po powrocie do Moskwy zabrał się gorliwie do pracy i demonstrowania, że to, co mówił na konferencji po szczycie, nie było rzucane na wiatr. Następnego dnia po powrocie ogłosił termin wyborów do Dumy Państwowej. Odbędą się 19 września. W piątek, dwa dni po Genewie rosyjskie władze pokazały, co sądzą na temat apeli Bidena, wstrzymując rejestrację opozycyjnej partii PARNAS Michaiła Kasjanowa. Oznacza to eliminację z wyborów jakiejkolwiek opozycji, poza tą kontrolowaną przez Kreml.

W ten sposób Putin domyka system. O czym zresztą mówił w czasie konferencji po szczycie, stwierdzając, że USA uznały Rosję za wroga i wszelkie organizacje i partie „pozasystemowe” działają na rzecz interesów amerykańskich i przeciw Rosji. Nie ma powodów sądzić, że Putin był nieszczery w tym stwierdzeniu. On, i cała rosyjska elita władzy, rzeczywiście tak myślą. Otwarte pozostaje pytanie, czy również w pozostałych obszarach Putin zdecyduje się na działanie.

Czerwona linia dla Ukrainy

Tego, że Biden zaakcentuje kwestię praw człowieka, wspomni o Aleksieju Nawalnym, oraz upomni się o opozycję, można było być pewnym. Podobnie, jak tego, że Putin odparuje na zarzuty swoją klasyczną mantrą: u was, w Ameryce prześladujecie jeszcze bardziej. Jasne było, że Putin doda, że rosyjska opozycja to tak naprawdę amerykańska agentura, więc nie ma o czym mówić.
Batalion Donbas (fot. Wikicommons)

Ukraińskie media analizowały tymczasem wszystko każde słowo o Ukrainie. Trzeba przyznać, że nie było tego wiele. Przynajmniej sądząc po wypowiedziach na konferencjach prasowych. Putin w zasadzie potwierdził znane od dawna stanowisko, że dopuszcza tylko format porozumień mińskich, a drogą do uregulowania kwestii Donbasu jest ukraińska reforma konstytucyjna otwierająca prorosyjskim separatystom drogę do wpływania na wewnętrzną i zagraniczną politykę Ukrainy. Co z kolei jest niedopuszczalne dla Kijowa.

To co obserwujemy i to w rzeczywistości jest naszą „czerwoną linią” to perspektywy wstąpienia Ukrainy do NATO, co oczywiście wywołuje nasz niepokój – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

W ten sposób już po szczycie Kreml doprecyzował czego oczekuje na Ukrainie: zablokowania perspektywy członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim. Dla Putina to jedna z najbardziej kluczowych kwestii. I mimo, że tak jest, Putin na konferencji po szczycie tę sprawę potraktował zdawkowo. Prawdopodobnie dlatego, że w sprawie Ukrainy Moskwa zamierza działać metodą faktów dokonanych i po prostu zwiększać presję na kijowskie władze.

Nowe tematy

Nie bez powodu Putin dłużej rozwodził się nad kwestią Arktyki. Pod koniec maja Rosja objęła przewodnictwo w Radzie Arktycznej, a rywalizacja z USA (ale i z Chinami) w regionie bieguna północnego stała się w czasie kadencji Donalda Trumpa jednym z kluczowych obszarów.
Rosja nie tylko przyspieszyła rozwój Wojsk Arktycznych, przeprowadziła szereg ekspedycji o charakterze propagandowym, oraz demonstracyjnych manewrów floty podwodnej na skutych lodem morzach wokół bieguna.

Podobne działania podejmują zresztą również Amerykanie. Np. wysyłając bombowce strategiczne B1 do Norwegii. Jednak administracja Bidena traktuje obszar Arktyki, jako taki, gdzie można próbować uniknąć otwartej konfrontacji, a przynajmniej szukać tematów w których z Rosją da się rozmawiać.

Jednym z nich jest z pewnością sprawa ekologii – problem ocieplenia klimatu i zmian w rejonie arktycznym, które w pierwszym rzędzie dotkną północne i syberyjskie obszary Rosji. Specjalny wysłannik Bidena ds. klimatycznych, John Kerry już rozpoczął rozmowy z Rosjanami o potencjalne współpracy w kwestii ochrony środowiska Arktyki.

Inny, zapewne podnoszony już mniej oficjalnie, to rosnące zainteresowanie Chin północą globu i np. rozpoczęty z rozmachem program budowy chińskich lodołamaczy i ekspedycji naukowych na północ. Pekin jest zainteresowany zarówno tzw. północnym szlakiem morskim, który z powodu topnienia lodów może stać się drożny i być alternatywną drogą dla transportu morskiego z Azji do Europy i Ameryki oraz zasobami naturalnymi Arktyki. To zaś jest postrzegane jako zagrożenie monopolu Rosji i USA i obszar, w którym oba mocarstwa mogą szukać współpracy.

Kwestia rywalizacji w Arktyce może jednak stać się funkcją w szerszej konfrontacji Rosji z USA. Przecież już nie retoryka, ale wprost konfrontacyjne działania wchodzą na coraz to nowe obszary. Jak np. poruszaną i szeroko omawianą w Genewie kwestię cyberbezpieczeństwa.


Putin w czasie spotkania z dziennikarzami próbował w swoim stylu odwracać „kota ogonem” i twierdzić, że Rosja nie stoi za hackerskimi atakami na infrastrukturę amerykańską. Ale niewątpliwie usłyszał od Bidena, że w tej kwestii żarty się skończyły i USA mają prawo do adekwatnej odpowiedzi w przypadku kolejnych ataków na kluczowe elementy infrastruktury teleinformatycznej ze strony Rosji.
Również w tym obszarze rywalizacja mocarstw przybiera znany z czasów zimnej wojny charakter. W odróżnieniu od rywalizacji zimnowojennej, współczesny wyścig w technologiach internetowych ma jednak charakter hybrydowy i jest realizowany przez ukrywające się armie hakerów. Putin zawsze będzie mógł się od nich odżegnać i twierdzić że „to nie Rosja”.
Michał Kacewicz - reporter i publicysta Biełsatu, zajmujący się tematyką wschodnią. Mieszkał i studiował w Rosji. Autor biografii Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina.


Spotkanie w Genewie pokazało, że współczesna rywalizacja Rosji z USA ma inny charakter, niż ta sprzed 1991r. Dziś jest asymetryczna. Rosja bowiem jest dużo słabsza i rozproszona, skupia się na interesach regionalnych, a nie globalnych.