Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Wyszywanka / 05.08.2021
Ihar Melnikau

Bohater Armii Czerwonej zginął za Polskę. Dezerterzy z ZSRR przekraczali „granicę cywilizacji”

W dwudziestoleciu międzywojennym na terytorium II Rzeczypospolitej z radzieckiej Białorusi uciekły setki cywilów oraz wojskowych sowieckich. Jednym z nich był Bolesław Kontrym, odznaczony oficer Armii Czerwonej, który po latach zapłacił życiem za walkę o wolną Polskę.
Foto tytułowe
Rekonstruktorzy w mundurach z czasów wojny polsko-bolszewickiej (Shutterstock)

Po zawarciu pokoju w Rydze sytuacja na nowej granicy polsko-radzieckiej pozostawała bardzo ciężka. Wielu ludzi nie chciało się pogodzić z jej przebiegiem, jednak granica to coś trwałego. Świadomość tego zmuszała wielu do podjęcia decyzji o ucieczce. Wśród nich byli nie tylko cywile, ale też mundurowi. W 1922 r. granicę z Polską przekroczył dowódca 28. Brygady Strzelców Armii Czerwonej, kawaler trzech Orderów Czerwonego Sztandaru Bojowego Bolesław Kontrym. Pierwszy dostał w 1919, dwa kolejne w 1921 r. za walki na północnym oraz północno-zachodnim froncie, a także za udział w likwidacji powstania włościańskiego na Tambowszczyźnie.

W lutym 1921 r. Kontrym otrzymał przydział na studia do Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie. Wkrótce potem kombrig (od ros. командир бригады) nawiązał kontakt z polskim attaché wojskowym w Moskwie płk. Romualdem Walikowskim i przekazał mu dane wywiadowcze o dyslokacji Armii Czerwonej, a także o kadrze dydaktycznej placówki, w której odbył szkolenie. Kontrym przygotowywał tym sobie grunt do powrotu do ojczyzny.
Bolesław Kontrym (Wikicommons)

W czerwcu 1922 r. polskim dyplomatom udało się przerzucić do Polski żonę i syna kombriga, podających się za repatriantów. W grudniu Kontrym otrzymał 15 rubli złotem od polskich dyplomatów w Mińsku, gdzie złożył też wniosek o pomoc w przekroczeniu granicy do Konsulatu Generalnego RP. Polski konsul powiedział kombrigowi, że „ma problemy z oknem na granicy”, ale dał mu papier z pieczęcią, który miał pełnić funkcję listu żelaznego po stronie polskiej. Konsul zasugerował też restaurację w Kojdanowie (dziś Dzierżyńsk), gdzie zbierali się przemytnicy, którzy mogli pomóc w przejściu przez granicę.

Wkrótce 15 złotych rubli przeszło do kieszeni „miłośników Wielkiej Niedźwiedzicy”, którzy przeprowadzili oficera bolszewickiego do Polski. Polskim strażnikom granicznym, jacy go zatrzymali, Kontrym pokazał wizytówkę attaché wojskowego RP w Moskwie i opatrzony pieczęcią polskiego konsulatu w Mińsku list żelazny. Byłego kombriga skierowano do punktu repatriacyjnego w Radoszkowiczach, a później do Wilna. Później oficer został przesłuchany przez agentów polskiego wywiadu i przewieziony do Warszawy.

W okresie międzywojennym Bolesław Kontrym zrobił fenomenalną karierę w Polsce. Służył w Korpusie Ochrony Pogranicza w Rubieżewiczach i w Policji Państwowej (w Stołpcach, Baranowiczach, Słonimie, Szczuczynie, Nowogródku, Brześciu, Lublinie i Białymstoku). W 1939 r. był szefem Wydziału Śledczego Policji Państwowej w Wilnie. W czasie II wojny światowej odbył specjalne szkolenie w Wielkiej Brytanii, a później walczył w szeregach Armii Krajowej. W 1948 r. został aresztowany przez komunistyczne władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i pięć lat później stracony.

Za swoją służbę Polsce Kontrym został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi (w 1937 r.), Krzyżem Walecznych (trzykrotnie) oraz Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (w październiku 1944 r.). W 2009 r. pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Kapitalistyczny chleb

W 1926 r. polskie struktury wojskowe i policyjne na terenie północno-wschodnich województw działały w trybie wzmożonej czujności. Wiązało się to nie tylko z zamachem majowym, podczas którego Józef Piłsudski powrócił na arenę polityczną, ale także z faktem, że w lipcu tego roku granicę z Polską przekroczyła grupa dezerterów z Armii Czerwonej. Jak wskazano w raporcie polskiego wywiadu, żołnierze byli dobrze przygotowanym oddziałem dywersyjnym. Podszywając się pod Polaków, którzy uciekli przed bolszewikami, osoby te miały zalegalizować swój pobyt, zaciągnąć się do Wojska Polskiego i zbierać dane wywiadowcze. Strona radziecka chciała ich wykorzystać w razie wojny z Polską, która zdaniem Kremla mogła się rozpocząć wraz z powrotem Piłsudskiego do władzy. Niestety nie wiemy, co się stało z tą grupą. Pewnie rozproszyli się i znikli polskim służbom specjalnym z oczu.

Najczęściej jednak do Polski uciekali zwykli żołnierze Armii Czerwonej, którym z tego czy innego powodu nie podobało się życie w Sowietach. W połowie lat 20. Kraj Rad znajdował się w trudnej sytuacji gospodarczej. W jednym z raportów o sytuacji Armii Czerwonej w 1924 r. zauważono: „Niezadowolenie spowodowane jest głównie niewystarczającą żywnością, złymi warunkami życia koszarowego i niezwykłym rygorem dyscypliny, stąd liczne przypadki dezercji”.

W listopadzie 1929 r. żołnierze polskiego KOP-u ze strażnicy „Mińska” zatrzymali szeregowego sowieckiej straży granicznej Grzegorza Arikowa, który służył w radzieckiej komendanturze znajdującej się w dawnym pałacu książąt Druckich-Lubeckich w Nowym Polu. W czerwcu 1933 r. kopiści zatrzymali czerwonoarmistów Grigorija Furażkina i Michaiła Niemukowa. W protokole przesłuchania jednego z nich zauważono, że otrzymał z domu list donoszący, że władze skonfiskowały cały majątek jego rodziny. Przerażony perspektywą aresztowania, żołnierz postanowił ratować się za kordonem. Byli i tacy dezerterzy, którzy rozczarowali się perspektywami kariery w szeregach Armii Czerwonej i próbowali spróbować „kapitalistycznego chleba”, o którym opowiadali przemytnicy zatrzymani na granicy.

Przeciwnicy władzy radzieckiej

W połowie lat 30. żołnierze radzieccy uciekali do Polski przed kolektywizacją. W polskim Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie wśród dokumentów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (wywiadu) są przechowywane listy żołnierzy radzieckich, które pisali w ZSRR. Na przykład w marcu 1930 r. w Pińsku znalazł się szeregowy 8. Batalionu Saperów Armii Czerwonej Aleksiej Igoszyn. Podczas przesłuchania przeprowadzonego przez oficera 3. Batalionu KOP-u czerwonoarmista poinformował, że „podczas służby w armii radzieckiej każdego dnia coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że władza radziecka nie prowadzi narodu do dobrobytu”:

„Każdego dnia jest coraz gorzej. Rząd, który prowadzi powszechną kolektywizację, niszczy rolnictwo i prowadzi do głodu. Każdego dnia moi koledzy otrzymują listy, w których ich bliscy piszą, że ich majątek zostaje skonfiskowany, a oni sami mogą zostać zesłani na Syberię. Mój ojciec pracujący w fabryce napisał, że dostaje 45 rubli i za te pieniądze nie może utrzymać rodziny. Brak produktów dostępnych na kartkach żywnościowych. Wszystko to sprawiło, że pomyślałem o ucieczce za granicę. Nie chcę wracać do Rosji Radzieckiej, ponieważ jestem przeciwnikiem władzy radzieckiej” – zapisano w protokole przesłuchania Igoszyna.

Kolektywizacja doprowadziła do strasznego głodu na Ukrainie, który odcisnął swoje piętno również na armii. Nawet żołnierze nie widzieli innego wyjścia, jak biec za kordon.

List z wyrokiem śmierci

29 marca 1930 r. znany już nam Igoszyn napisał list do jednego ze swoich kolegów z wojska: „Cześć, miły towarzyszu Bulygin! Przesyłam ci moje koleżeńskie pozdrowienia. Żyjemy bardzo dobrze. […]. Moja rada dla Ciebie – idź do nas, do nowego życia. Wmawiano nam, że za granicą jest duże bezrobocie i głód, ale to nie tak. Kiedy przekroczyliśmy granicę 22 marca o godzinie 9:40, zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci. Jesteśmy teraz w Polsce, w Pińsku z rosyjskimi emigrantami, którzy pomogli nam w pracy i żyjemy bardzo dobrze. […] Towarzyszu, ten list dostaniesz z Rosji, bo on przez granicę nie przekroczy, a zostanie wysłany przez rosyjskich emigrantów. Więc towarzyszu, zorganizuj się i idź odważnie”.

Wiosną 1930 r. z Pińska wysłał list inny były czerwonoarmista, Dymitr Kudriawcew: „Towarzyszu Marczenko! Spieszę do Ciebie i całej Twojej organizacji Komsomołu, aby poinformować, że pomyślnie, bez żadnych opóźnień przekroczyłem granicę i mieszkam teraz w Polsce, w mieście Pińsk. Drodzy towarzysze komsomolcy, tutaj w Polsce żyją bardzo dobrze, nie ma jęków i łez jak u Was w ZSRR. Nie masz tam dziś takiego kąta, w którym chłop nie płacze. Zostaliśmy tu bardzo dobrze przyjęci. Praca jest wystarczająca, a moja rada dla Ciebie: chodź tutaj – a zostaniesz dobrze przyjęty. Nie zdziw się, że otrzymasz list z Moskwy. Dostałem się do organizacji Rosjan i ta organizacja potajemnie przekaże ten list do ZSRR, a tam zostanie przesłany do Ciebie. Wam, biednym, politrucy zmętnili mózgi i nie możecie nawet władać sobą. Zorganizuj się i czym prędzej wyjedź za granicę. Miasto Pińsk, 28 marca 1930 r.” – czytamy.

Kilka kolejnych listów Kudriawcew napisał do przyjaciela ze służby Sinewa, jego sióstr Zinaidy i Tatiany. Taka korespondencja była wyrokiem śmierci dla jej adresatów.

Niestety nie wiemy, co się stało z czerwonoarmistami, którzy na początku lat 30. zbegli do Polski i myśleli, że uratowali się od bolszewików. We wrześniu 1939 na tereny północno-wschodnich województw II Rzeczypospolitej przybyli ci, przed którymi uciekali dezerterzy z „bolszewickiego raju”. W latach 20. i 30.
Ihar Melnikau - doktor historii. Zajmuje się okresem międzywojennym na terenie województw północno-wschodnich II RP, przedwojennej granicy polsko-radzieckiej na Białorusi, oraz służby Białorusinów w przedwojennym Wojsku Polskim. Autor 15 monografii historycznych. Laureat nagrody im. L. Sapehy w 2020 za zachowanie historycznej spuścizny Białorusi.
Wydział Zagraniczny OGPU, a następnie NKWD, zbierał informacje o zbiegach. Ponadto w ręce władz radzieckich wpadły liczne archiwa polskich służb specjalnych i wywiadu. Za pomocą zawartych tam dokumentów bolszewicy szukali ukrywających się na terenie II Rzeczypospolitej obywateli radzieckich. Aresztowanych za zdradę ojczyzny często czekała kara śmierci. Innych skazywano na długoletnią katorgę.