Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Wyszywanka / 01.09.2021
Ihar Melnikau

Agent „Skromny” do agenta „Zręcznego”. Wywiad radziecki na północno-wschodnich terenach II Rzeczypospolitej

W latach 30. Związek Radziecki pilnie śledził sytuację na terenie północno-wschodnich województw II Rzeczypospolitej.
Foto tytułowe
(fot. Ihar Melnikau, Facebook)

Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej w 1921 r. Kreml podjął na terenie Polski tzw. „wywiad aktywny”, polegający na przerzucaniu przez granicę dobrze uzbrojonych oddziałów Armii Czerwonej w celu zorganizowania ataków na polskie garnizony wojskowe i policyjne, a także zabijania „przedstawicieli klas wrogich”.
Najgłośniejszą akcją bolszewickich dywersantów był atak na przygraniczne miasteczko Stołpce w sierpniu 1924 r., kiedy zniszczyli posterunek policji, zajęli więzienie i uwolnili kilku przywódców Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, aresztowanych w Stołpcach po V Kongresie Kominternu.
W sierpniu 1924 r. Rada Ministrów RP pod przewodnictwem prezydenta Stanisława Wojciechowskiego podjęła decyzję o utworzeniu nowej struktury dla ochrony granicy wschodniej. 12 września Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało rozkaz o utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza. Jednostka ta została utworzona jako oddziały specjalnego przeznaczenia. Warszawa zdawała sobie sprawę, że w białoruskich lasach ukrywają się nie zbuntowani chłopi, ale dobrze wyszkoleni wojskowi dywersanci, którzy doskonale znają taktykę prowadzenia walki partyzanckiej. 1 listopada 1924 r. KOP przejął pod ochronę odcinek kordonu sowiecko-polskiego na terenie województw wileńskiego i nowogródzkiego, a od kwietnia 1925 r. włączono do nich także województwo poleskie. Kreml został zmuszona do wycofania „aktywnego wywiadu” i przejścia do przerzutu na teren Polski agentów, których celem było zbieranie informacji wywiadowczych. W lipcu 1932 r. Moskwa i Warszawa podpisały pakt o nieagresji, co przyczyniło się do ocieplenia stosunków między oboma krajami. Jednak uraza za 1920 r., kiedy Polacy nie wpuścili bolszewików do Europy, pozostała.
(fot. Ihar Melnikau, Facebook)

Wywiad pograniczny

Wielka polityka wpłynęła na życie zwykłych ludzi po obu stronach „granicy ryskiej”. Teren polskich województw północno-wschodnich stał się areną czynnej walki między wywiadem sowieckim a polskim. Przeciwko Polsce działały Główny Zarząd Bezpieczeństwa Państwowego Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (GUGB), a także Główny Zarząd Wywiadowczy Armii Czerwonej (Razwiedupr). Bezpośrednio na linii kordonu wywiadem zajmowali się sowieccy pogranicznicy. „Zielone czapki” miały badać strefę graniczną do 50 km w głąb terytorium sąsiada, utrzymywać „korytarze” na granicy, zajmować się kontrwywiadem, a także werbować agentów w strefie granicznej. W tym drugim przypadku nacisk kładziono na tych, którzy wiedzieli, jak używać broń i materiałów wybuchowych oraz czytać mapę. Wskazuje to, że bolszewicy przygotowywali agentów nie tylko do zbierania informacji wywiadowczej, ale także do działalności dywersyjnej i terrorystycznej na terytorium sąsiedniego państwa.

Agenci mieli zbierać informacje o lokalizacji garnizonów wojskowych i zakładów przemysłowych na terenie sąsiedniego państwa. W przypadku BSRR wywiadem wojskowym na terenie II Rzeczypospolitej zajmował się IV Wydział Sztabu Białoruskiego Okręgu Wojskowego w Mińsku. Na linii granicy radziecko-polskiej działalność wywiadowczą koordynowali przedstawiciele oddziału wywiadowczego na stacji granicznej Niegoreloje, w Połocku, w Krajsku, na stacji kolejowej Radoszkowicze, Dzierżyńsku, Cimkowiczach i Żytkowicach.
(fot. Ihar Melnikau, Facebook)

„Legenda” dla szpiega

W Mińsku przygotowywano agentów do pracy za polską granicą. Szpiedzy uczyli się tworzyć grupy dywersyjne złożone z trzech do pięciu osób, angażować się w dywersję w warunkach wojennych, studiowali podstawy konspiracji, topografię wojskową, geografię kraju, w którym zamierzali działać, a także struktury armii i policji państwa kapitalistycznego, przeciwko któremu przygotowywano agentów. Ważne było opracowanie „legendy” na wypadek niepowodzenia. Zazwyczaj aresztowani przez KOP dywersanci z Mińska podczas przesłuchań mówili, że są „sierotami”, których rodzice zginęli w czasie I wojny światowej, a ze względów fizycznych nie są zdolni do służby wojskowej. Agentami często zostawali zatem ludzie młodzi, nawet nastoletni.

Każdy radziecki szpieg otrzymywał pseudonim wybrany na podstawie jego charakteru lub typu osobowości. W dokumentach policjantów wśród aresztowanych sowieckich szpiegów pojawiają się np. agenci „Skromny”, „Zręczny” itp. Po przeniesieniu na teren Polski agent z Mińska miał zwerbować kolejne pięć osób. Ci z kolei szukali swojej piątki. Wywiadowcom zalecono unikania rekrutacji kobiet i komunistów. Tłumaczono to sprawami bezpieczeństwa: większość miłośników idei komunistycznych znajdowała się pod lupą polskiej policji i kontrwywiadu, a kobiety były słabo przygotowane i mogły nie wytrzymać przesłuchań.

Broni agenci musieli szukać sami lub zwracać się po nią do… sowieckich pograniczników, którym wydawano w tej kwestii odpowiednie instrukcje. Ogólnie rzecz biorąc, radzieckie „zielone czapki” koordynowały działania agentów, przekazywały im hasła do przekraczania granicy, a także kontakt do kurierów, którzy znali „okna” na drugą stronę granicy. Co ciekawe, w 1937 r. zaczęto werbować pośredników między rezydentami a sowiecką Strażą Graniczną w wieku 9–14 lat. Było to oczywiście spowodowane falą stalinowskich represji, które ogarnęły m.in. strefę graniczną: dzieci były szantażowane przez czekistów, którzy aresztowali ich rodziców.

W przypadku zatrzymania na granicy przez sowieckich pograniczników agent po przybyciu na placówkę miał podać nazwisko oficera nadzorującego, numer telefonu służbowego kuratora w Mińsku, własne hasło i pseudonim. Po sprawdzeniu agentowi wydawano mundur wojskowy i przewożono go do Mińska. Kontakty Straży Granicznej z agentami były zabronione. W 1934 r. kilku pograniczników radzieckich z Zasławia przeniesiono w inne miejsce służby tylko za to, że podczas przerwy rozmawiali z agentem, który przyszedł z miasteczka Krasne.
(fot. Ihar Melnikau, Facebook)
Z granatem oraz kompasem

W Mińsku działała pracownia fałszywych polskich dokumentów. Oryginały blankietów otrzymywano od agentów zakordonowych, częściej od dezerterów ze strony polskiej. (Na przełomie lat 20. i 30. niemało szeregowych WP oraz cywilnych obywateli II RP zbiegło do BSRR w poszukiwaniu lepszego życia).
Agenci radzieccy często korzystali z oryginalnych dokumentów aresztowanych za nielegalne przekroczenie granicy obywateli polskich. Czekiści szczególnie zwracali uwagę na drobiazgi. Szpiegowie sowieccy przekraczający granicę w kierunku Polski musieli czyścić buty kremem zachodniej produkcji. W Mińsku był nawet niewielki skład „burżuazyjnych rzeczy”, które za pokwitowaniem wydawano tym, którzy zmierzali za kordon.
Kurierzy przekraczający granicę dość często byli uzbrojeni w rewolwer Nagant lub pistolet Browning, a także brytyjskie granaty ręczne Mills. Z kolei agenci kierujący się w głąb terytorium Polski posiadali jedynie granaty ręczne i radziecki kompas, którego po przekroczeniu granicy powinni byli się pozbyć.

Zgodnie z instrukcją agentom zabroniono podjęcia walki z żołnierzami KOP-u, jednak w przypadku gdyby szpieg został zauważony przez polskich pograniczników, zalecano obrzucenie Polaków granatami i wycofanie się w kierunku sowieckiej placówki granicznej. Według relacji KOP-u w 1936 r. najaktywniejszy przerzut sowieckich agentów na stronę polską miał miejsce w województwie Wileńskim.
(fot. Ihar Melnikau, Facebook)

Główną rolę w działalności wywiadu sowieckiego na terenie województw północno-wschodnich odgrywali rezydenci wywiadu. Ich zadaniem była koordynacja działań wywiadowczych. W sprawie legalizacji szpiegom na terenie Polski pomagali agenci etapowi, którzy byli obywatelami polskimi. Na terenie BSRR czekiści badali korespondencję pocztową, którą obywatele „państwa robotników i chłopów” otrzymywali od krewnych z terytorium II Rzeczypospolitej i szukali osób perspektywicznych do rekrutacji. Ktoś pracował na polskiej kolei, inni mieli krewnych w Wojsku Polskim lub Policji Państwowej. Ideologiczne opracowanie obywateli polskich podczas werbunku nie zawsze działało i wtedy w grę wchodził szantaż związany z losem krewnych żyjących za kordonem. Zwykle argument ten zmuszał do wyrażenia zgody na współpracę z rezydentem wywiadu bolszewickiego.

Co interesowało Mińsk?

Strona radziecka zbierała informacje przede wszystkim o stacjonowaniu dużych garnizonów Wojska Polskiego w Baranowiczach, Nieświeżu, Pińsku, Grodnie, Brześciu i innych położonych blisko granicy miastach. Szczególną uwagę zwracała na prace fortyfikacyjne polskich inżynierów wojskowych na Polesiu oraz pod Baranowiczami. Interesowała się też informacjami o sieci kolejowej i polskich lotniskach wojskowych na terenie Zachodniej Białorusi.

W drugiej połowie 1930 r. czekiści zaczęli analizować możliwość polsko-niemieckiej współpracy wojskowej skierowanej przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Sowieccy dywersanci mieli więc ustalić, czy w polskich garnizonach i obiektach są obecni niemieccy doradcy wojskowi. W 1938 r. bolszewiccy agenci zaczęli badać nastroje ludności województw wileńskiego, nowogródzkiego oraz poleskiego.
Ihar Melnikau - doktor historii. Zajmuje się okresem międzywojennym na terenie województw północno-wschodnich II RP, przedwojennej granicy polsko-radzieckiej na Białorusi, oraz służby Białorusinów w przedwojennym Wojsku Polskim. Autor 15 monografii historycznych. Laureat nagrody im. L. Sapehy w 2020 za zachowanie historycznej spuścizny Białorusi.
Czytano prasę, przysłuchiwano się rozmowom na ulicach i bazarach, prowokowano dyskusje. Moskwa chciała wiedzieć, jak lokalna ludność zareaguje na rozpoczęcie wojny oraz ewentualny „pochód wyzwoleńczy Armii Czerwonej na Zachód”. Po ataku Niemiec na Polskę wywiad radziecki zaczął przygotowywać i przerzucać za kordon zbrojne jednostki dywersyjne, które po przekroczeniu przez Armię Czerwona granicy radziecko-polskiej 17 września 1939 r. pomagały wojskom radzieckim niszczyć polską infrastrukturę wojskową i cywilną.