Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak > Imperium / 28.03.2022
Katarzyna Rodacka

Odcięci od świata

Górski Badachszan we wschodnim Tadżykistanie jest jednym z najbardziej odciętych regionów na świecie. Odkąd w listopadzie zeszłego roku rząd w Duszanbe odłączył go od internetu, docierają z niego szczątkowe informacje. Wiadomo jednak, że sytuacja jest bardzo napięta.
Foto tytułowe
Mieszkańcy Górskiego Badachszanu witają! Przejście graniczne w Kyzył Art na autostradzie pamirskiej (fot. Shutterstock)

Intizor zobaczył raz przed oczami całe swoje życie. Był właśnie w drodze z pracy do domu, gdy zauważył tłum. „Grupa kobiet chciała najwidoczniej wejść do środka budynku rządowego, ale ochroniarze im nie pozwalali” – opowiada. Podszedł bliżej, żeby zobaczyć, co się dzieje. „Nagle policja otworzyła ogień do ludzi”. Gdy padły pierwsze strzały, zaczął biec w kierunku kobiet ściśniętych w tłumie, które potrzebowały pomocy. Ludzie naokoło byli zdezorientowani, upadali na ziemię. Wtedy Intizor dostał w plecy. „Gdyby kula trafiła kilka milimetrów w prawo, mogło się to skończyć paraliżem lub śmiercią. Miałem więc wiele szczęścia. Ale byłem też przerażony, myśląc o tym, co powie tata, gdy się o tym dowie. Myślałem o swoich najbliższych. Ból rozlał się po całym ciele”. Ktoś go wyniósł z placu, został przewieziony do szpitala. Był 25 listopada 2021 roku.

Trzy miesiące później rozmawiamy o tych wydarzeniach przez aplikację internetową. Intizor ma dostęp do sieci, bo wyjechał z Chorogu, gdzie nie był bezpieczny ze względu na swoje zaangażowanie jako aktywista.

Protest, na którym Intizor został postrzelony, był spontanicznym zgromadzeniem ludzi, którzy chcieli wyrazić poparcie dla matki zamordowanego dzień wcześniej chłopaka. Był nim Gulbiddin Ziyobekov, a prawdopodobne przyczyny jego śmierci sięgają lutego 2020 roku. Wtedy to w jednym z regionów Górskiego Badachszanu (a dokładnie Górskobadachszańskiego Wilajetu Autonomicznego, GBAO), grupa osób – w tym Ziyobekov – chciała zastraszyć zastępcę prokuratora, który miał nękać młodą kobietę. Chcieli go zmusić do oficjalnych przeprosin przed kamerą. Wobec winnych zastraszenia wszczęto śledztwo, a 25 listopada 2021 roku Ziyobekov został brutalnie zamordowany przez tadżyckie siły bezpieczeństwa. Jego matka domagała się sprawiedliwości przed rządowymi budynkami w Chorogu, nikt jednak nie wyszedł, by z nią porozmawiać. W geście solidarności na placu zbierała się coraz większa grupa ludzi. W odpowiedzi władze odcięły internet, a w przedłużających się protestach od kul policji zginęły kolejne dwie osoby.

Demonstranci domagali się pociągnięcia do odpowiedzialności winnych śmierci trzech osób, przywrócenia połączenia internetowego oraz usunięcia blokad wojskowych z Chorogu. Po czterech dniach rząd oficjalnie zapowiedział, że zobowiązuje się do realizacji tych postulatów pod warunkiem zaprzestania protestów. Ostatecznie jednak nie podjął żadnych działań.

Niepokoje

Zuzanna Błajet jest doktorantką w Zakładzie Iranistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w kwestiach tadżyckich, przeprowadzała badania terenowe w Pamirze, zna język szugnański, jeden z używanych w GBAO. „Zajmuję się Badachszanem od czasów studenckich, dlatego tak bardzo dotyka mnie to, co się teraz tam dzieje. Ci ludzie są mi bardzo bliscy” – mówi i wyjaśnia, że GBAO jest miejscem wyjątkowym z kilku powodów.

Po pierwsze dlatego, że jego mieszkańcy „nie skłaniają głów przed rządem w Duszanbe”, jak powiedział Błajet jeden z mieszkańców Tadżykistanu. „W innych regionach to się raczej nie zdarza. Dlatego w Tadżykistanie kreuje się ich na separatystów, a nawet terrorystów” – dodaje.
Spalony rządowy transporter opancerzony podczas zamieszek. Chorog 2012 roku (fot. Wikicommons)
Rząd w Duszanbe uznaje Pamirczyków za Tadżyków, jednak tak naprawdę są oni odrębną grupą etniczną. Większość z nich żyje w Górskim Badachszanie. To położony we wschodniej części kraju górzysty region, oddalony od centrum Tadżykistanu i zamieszkany przez około 250 tysięcy osób. Graniczy z Kirgistanem, Chinami i Afganistanem. Stolicą regionu jest liczący 32 tysiące mieszkańców Chorog, położony na wysokości około 2000 metrów n.p.m. Do Duszanbe można z niego dojechać w zasadzie tylko jedną drogą liczącą 600 kilometrów długości. Nie na wszystkich odcinkach jest pokryta asfaltem.

Od Tadżyków Pamirczycy różnią się kulturą, mówią odmiennymi językami (na przykład szugnańskin, jazgulamskim czy wachańskim). Podczas gdy większość Tadżyków to sunnici, Pamirczycy wyznają ismailizm, odłam islamu szyickiego. Ich przywódcą duchowym jest Aga Chan, filantrop, twórca Aga Chan Development Network, która wspiera finansowo edukację, kulturę i system opieki medycznej ismailitów.

Pamirczycy są od Tadżyków bardziej liberalni, kobiety ubierają się swobodniej. Mimo podkreślania swojej etnicznej odmienności, w pełni czują się obywatelami Tadżykistanu. Już za trzy lata Górskobadachszański Wilajet Autonomiczny będzie obchodził stulecie swojego powstania. W 1925 roku Związek Radziecki przyznawał autonomię mniejszościom narodowym, wcześniej rusyfikowanym przez carat. Pamirczycy nigdy nie domagali się niepodległości, najważniejsza była dla nich zawsze prawdziwa autonomia, nie tylko ta na papierze, w szczególności w zakresie wyboru zarządców regionu, udziału w dochodach z pozwoleń wydawanych turystom czy większy wpływ na zarządzanie własną ekonomią i budżetem.

Co jakiś czas dochodzi do napięć na linii Chorog–Duszanbe. Przykładowo kiedy w lipcu 2012 roku doszło do morderstwa jednego z tadżyckich generałów, pracownika służb bezpieczeństwa, o zorganizowanie zamachu oskarżono jednego z badachszańskich liderów, dawnego opozycjonistę, Toliba Ayombekova. Po tym, jak oskarżony opierał się aresztowaniu, do Chorogu weszło wojsko, odcięto internet i połączenia telefoniczne. Według raportu wydanego rok później przez Civic Solidarity Platform w starciach zginęło 22 cywili i około 20 wojskowych (liczby nie zostały oficjalnie potwierdzone przez tadżycki rząd). Ayombekov poddał się 12 sierpnia, gdy Aga Khan wezwał go do złożenia broni w imię pokoju.

Niepodległość?

Mimo że rząd tadżycki obawia się ruchów separatystycznych (tym bardziej, że Górski Badachszan zajmuje 44% terytorium całego kraju!), to Pamirczycy są dalecy od walki o niepodległe państwo. „Rozmawiałam z ludźmi z Pamiru na ten temat wielokrotnie. Moi rozmówcy podkreślali, że czują się Pamirczykami i jednocześnie obywatelami Tadżykistanu. Jednak tadżyckie media wciąż często odwołują się do tego, że Pamirczycy czują się odmienni i że chcieliby się odłączyć” – wyjaśnia Zuzanna Błajet.

Gulnar jest niezależną dziennikarką pochodzącą z GBAO, związaną m.in. z portalem Fergana.ru. „Niektórzy Tadżycy uważają nas za separatystów. A my czujemy się obywatelami tego kraju! Chcielibyśmy jednak mieć autonomię w obszarze gospodarczym i móc sami tworzyć model ekonomiczny tego regionu. Z chęcią zaprosimy inwestorów, jednak chcielibyśmy, żeby podatki zbierane z sektora przemysłowego w Pamirze zostawały u nas. Obecnie w Badachszanie jest wielu inwestorów z Chin, którzy wydobywają nasze surowce mineralne, ale większość płaconych przez nich podatków idzie bezpośrednio do Duszanbe. Mimo że Badachszan jest bardzo bogaty w surowce, w tym w kamienie szlachetne, jako mieszkańcy nic z tego nie mamy. Przez Pamir przebiega także ważna droga tranzytowa, ale nie czerpiemy z niej żadnych dochodów. Wszystko zostaje w Duszanbe” – wylicza.
Autostrada pamirska, M41 na pograniczu z Afganistanem (fot. Shutterstock)

Chińczycy, o których wspomina Gulnar, dostali przykładowo na początku października 2019 roku od rządu tadżyckiego prawo do eksploatowania kopalni srebra Yakjilva w dystrykcie Murgob na terenie Górskiego Badachszanu. Władze GBAO przyznały, że dzięki tej decyzji Chińczycy stworzą tak bardzo potrzebne miejsca pracy, a zyski z udostępnienia złóż wygenerują profity dla kraju. Z drugiej strony Chińczycy występują w tym regionie nie tylko w roli inwestorów, ale nowych właścicieli. W 2010 roku podpisano porozumienie, w wyniku którego Tadżykistan oddał im 1158 km2 Pamiru, który jest częścią GBAO. Roszczenia Chin dotyczące tych ziem pojawiały się w szeroko rozprzestrzenianym w chińskich mediach artykule historyka Cho Yao Lu, który pisał, że cały Pamir należał niegdyś do Chin, w związku z czym Tadżykistan powinien go choćby po kawałeczku zwracać.

Gulnar przyznaje, że praca dziennikarzy w Tadżykistanie jest utrudniana. Strony internetowe z wiadomościami z Pamiru są blokowane. Ona sama zajmuje się głównie tematami społecznymi oraz tymi z zakresu praw człowieka. Mówi, że obecnie największym problemem regionu jest bezrobocie. „Co drugi młody człowiek z GBAO musi wyjechać za granicę z powodu braku pracy. Jest to wciąż najbiedniejszy region w całym Tadżykistanie” – wspomina. W GBAO znajduje się także uczelnia ufundowana przez fundację Agi Khana. Jej absolwenci nie mogą jednak znaleźć pracy na miejscu.

Wyjazdy

Obecnie sytuacja w GBAO jest bardzo napięta, informacje z Chorogu docierają jednak z dużym opóźnieniem. „Od trzech miesięcy nie ma tam internetu, więc tak naprawdę informacji stamtąd jest bardzo niewiele. Działa tylko jeden portal – Pamir Daily News – i nie wiadomo, w jaki sposób otrzymuje stamtąd informacje” – wyjaśnia Zuzanna Błajet. Obecnie tadżyckie służby bezpieczeństwa żądają poddania się lokalnych liderów, którzy cieszą się dużym szacunkiem i autorytetem. Operacja specjalna ma na celu aresztowanie lub likwidację tych osób.

Poza tym żądania, które wysunęli po protestach Pamirczycy, dalej nie zostały spełnione.

Ze względu na brak internetu Pamirczycy mieszkający poza Tadżykistanem mają utrudniony kontakt z rodzinami, które zostały w GBAO. Wśród nich jest Intizor, który po szybkiej operacji musiał wyjechać z Chorogu. Nie mówi mi, dokąd. Tu, gdzie jest teraz, wcale nie jest lepiej.

Lekarz powiedział, że przez pół roku nie powinien w ogóle zbytnio się ruszać, bo grozi mu paraliż. „Bolą mnie zwłaszcza żebra. Jest jeszcze gorzej, gdy jest zimno. Wtedy nie mogę nawet wyjść z domu, zimno sprawia, że czuję jeszcze większy ból” – mówi. Nie jest w stanie pracować. Wcześniej był zatrudniony w branży budowlanej. Praca zdalna? Nie ma wystarczających kompetencji.
Katarzyna Rodacka - dziennikarka, iranistka. Pisała m.in dla Przekroju, Miesięcznika ZNAK, Holistic News, Magazynu Kontakt. Zainteresowana tematyką post-konfliktową, prawami człowieka oraz tą częścią świata, która mówi po persku.

Inne artykuły Katarzyny Rodackiej

Jego rodzina została w Chorogu, jest tam też jego żona w zaawansowanej ciąży. Intizor wie, że nie da rady przyjechać na czas porodu. 21 marca w GBAO przywrócono internet. Władze w Duszanbe zapowiadają, że jeśli zostanie użyty do szerzenia oszczerstw wobec nich, to im go znowu odetną.

Imiona niektórych rozmówców zostały zmienione.