Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Marszrutka / 03.05.2022
Dmytro Rybakow, Kijów

Rosja niszczy gospodarkę Ukrainy. Skutki poczuje nawet Afryka

W najbardziej optymistycznym scenariuszu, jeżeli Rosjanie będą używali wyłącznie broni konwencjonalnej, do końca 2022 roku gospodarka Ukrainy straci od 45% do 50% PKB w porównaniu z poprzednim rokiem. Skutki tego przede wszystkim odczują Ukraińcy. Odbudowa zdewastowanej gospodarki wymagać będzie nie tylko pieniędzy i czasu, ale także odzyskania zaufania inwestorów.
Foto tytułowe
(Shutterstock)

Wojna w Ukrainie trwa już ponad dwa miesiące, co pozwala ocenić rzeczywiste intencje władz Kremla. Przede wszystkim jest to sowiecki rewanżyzm oraz wyniszczenie ludności ukraińskiej na czasowo okupowanych terytoriach.

Pierwszego z tych celów nie uda się Rosji zrealizować, a przynajmniej nie w stopniu, o którym najprawdopodobniej członkowie sztabu generalnego zapewniali Władimira Putina. Dlatego muszą zadowolić się tym, co mogą robić niemal bezkarnie i bez ograniczeń, czyli terroryzowaniem ludności cywilnej ostrzałem rakietowym i niszczeniem krytycznej infrastruktury i bazy surowcowej Ukrainy.

Z perspektywy militarnej terror pośrednio służy pokonaniu Ukrainy w wojnie: może pozbawić państwo zaplecza gospodarczego i wywołać kryzys demograficzny, w tym emigrację wewnętrzną, bo ludzie nie są w stanie długo żyć i pracować w schronach przeciwlotniczych, nie mówiąc już o rozwijaniu działalności gospodarczej czy przyciąganiu inwestycji.

Kolejnym powodem stosowania takiego terroru jest próba przekonania sojuszników Ukrainy, że całkowicie zniszczony i gospodarczo wykrwawiony partner po zakończeniu wojny będzie jedynie dużym obciążeniem dla zachodniej gospodarki. Dlatego „pokój” trzeba wynegocjować i zawrzeć jak najszybciej, zanim Ukraina zostanie ostatecznie zrównana z ziemią – na warunkach Putina, rzecz jasna.

Niezależnie od tego, czy kremlowskiemu dyktatorowi uda się zrealizować przynajmniej jeden z zamiarów (a istnieją co do tego poważne wątpliwości), warto spojrzeć na to, jak wojna oddziałuje na gospodarkę Ukrainy w pierwszych dwóch miesiącach aktywnej fazy działań zbrojnych i jak może wpłynąć na rozwój gospodarczy na koniec roku.

Ile na wojnie traci Ukraina

Obecna wojna tak naprawdę trwa już osiem lat, czyli od rozpoczęcia walk na Donbasie w maju 2014 roku. W kolejnych latach Putin starał się stworzyć strefę stałej presji na wschodzie Ukrainy, a 24 lutego 2022 roku zdecydował się wdrożyć „ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej”, co jest dokładnym cytatem z rosyjskich narracji rządowych, przypominającym oświadczenia przywódcy Trzeciej Rzeszy odnośnie do Holokaustu.

W przededniu obecnej, najgorętszej fazy wojny, brytyjskie Centrum Studiów Ekonomicznych i Biznesowych (CEBR) przeanalizowało straty gospodarcze Ukrainy spowodowane aneksją Krymu i faktyczną okupacją obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie kraju. Według tych szacunków bezpośrednie straty gospodarcze poniesione przez Ukrainę w wyniku konfliktu militarnego w latach 2014–2020 przekroczyły 280 miliardów dolarów (w tym z powodu samej aneksji Krymu 58 miliardów). W sumie w wyniku wojny hybrydowej w ciągu pierwszych pięciu lat Ukraina straciła dokładnie jedną piątą PKB.

Jest to wartość wynikająca przede wszystkim z powodu utraty przedsiębiorstw w sektorze hutniczym oraz w przemyśle węglowym i chemicznym. Na przykład największymi podatnikami w obwodzie ługańskim są huta w Ałczewsku, która kilka lat wcześniej przeszła gruntowną modernizację, fabryka lokomotyw w Ługańsku i znajdująca się w tym samym mieście, jedyna w Ukrainie, fabryka nabojów.

W obwodzie donieckim znajdywały się liczne zakłady budowy maszyn nastawione na produkcję urządzeń dla przemysłu węglowego, kilka zakładów górniczych i przetwórczych w aglomeracji donieckiej, huta Donieckstal oraz jeden z największych w kraju producentów nawozów mineralnych i chemii przemysłowej, koncern Stirol w Horłówce.

Straty od aneksji Krymu okazały się nie mniej istotne, chociaż półwysep był konsekwentnie i znacząco subsydiowany przez Kijów. Działała tam jednak jedyna na Ukrainie wytwórnia tytanu, znajdowały się dwie supernowoczesne platformy pływające wydobywające gaz ze złóż szelfowych, zakupione zaledwie kilka miesięcy przed atakiem za ponad 400 milionów dolarów w Singapurze, duża flota rybacka i rozwinięty sektor rolno-przemysłowy, głównie zorientowany na wino i mocniejsze alkohole.

Jednak to tylko część strat. Ciągłe napięcia militarne i zagrożenie ze strony Kremla doprowadziły do odpływu inwestorów strategicznych z Ukrainy, co pozbawiło gospodarkę narodową 72 miliardów dolarów. Przede wszystkim byli to inwestorzy zainteresowani rolnictwem, przemysłem przetwórczym oraz logistyką transkontynentalną.

Straty kapitałowe na Krymie i Donbasie z tytułu nielegalnie zajętych lub uszkodzonych aktywów CEBR oszacował na 117 miliardy dolarów, a straty budżetowe z tytułu niepobranych podatków – 48,5 miliarda.

Jest to wyłącznie efekt wyłącznie pierwszej fazie wojny obejmującej stosunkowo ograniczony obszar, bez użycia rakiet balistycznych i celowego niszczenia infrastruktury przemysłowej prawie w całym kraju — od Charkowa po Lwów, od Odessy po Czernihów. Dziś straty te wzrastają niemal wykładniczo.

Siew w hełmie z kevlaru

W rozmowie z amerykańską telewizją CNN prezydent Wołodymyr Zełeński powiedział, że na pokrycie tylko bezpośrednich strat spowodowanych zamrożeniem całych sektorów gospodarki państwo potrzebuje co najmniej 7 miliardów dolarów miesięcznie. Ocenę tę w dużej mierze potwierdziła dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Kristalina Georgiewa, która oszacowała wartość koniecznej pomocy krytycznej dla Ukrainy na 5 miliardów dolarów miesięcznie. Chodzi przy tym tylko o doraźne łatanie dziur w budżecie narodowym, którego celem jest wsparcie funkcjonowania krytycznej infrastruktury i zapewnienie świadczeń socjalnych.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) szacuje, że ponad 30% ukraińskich firm wstrzymało produkcję, przy czym wojna bezpośrednio dotyka terytoriów, które wytwarzają ponad 60% PKB Ukrainy. Dziesiątki dużych przedsiębiorstw rezygnują z kontynuacji biznesu z powodu przerwania łańcuchów dostaw czy braku możliwości zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom narażonym na ostrzał rakietowy.

Prezes Kijowskiej Szkoły Ekonomii i doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Tymofij Myłowanow w rozmowie z nadającą z Pragi telewizją Nastojaszczeje Wriemia powiedział, że wartość udokumentowanych szkód infrastruktury Ukrainy na 22 kwietnia wyniosła około pół biliona dolarów. Z tymi wyliczeniami zgadzają się eksperci Banku Światowego, którzy w połowie kwietnia oszacowali je na 564–600 milardów. W najbardziej optymistycznym scenariuszu, jeżeli Rosjanie będą używali wyłącznie broni konwencjonalnej, do końca 2022 roku gospodarka Ukrainy straci od 45% do 50% PKB w porównaniu z poprzednim rokiem.

Są to wyłącznie straty rzeczywiste, do których należy zniszczenie lub uszkodzenie co najmniej 23 tysięcy kilometrów dróg, 37 tysięcy metrów kwadratowych mieszkań, 277 mostów i przepraw mostowych, 10 lotnisk wojskowych i cywilnych, 8 lotnisk i 2 portów morskich. Nie obejmują one jednak jeszcze dwóch niezwykle ważnych czynników. Pierwszym jest zablokowanie prac siewnych w strefie walk. Co więcej, nawet na terenach wyzwolonych spod okupacji, rozminowywanie zajmie jeszcze kilka miesięcy.

Niektóre gospodarstwa w obwodzie mikołajowskim i zaporoskim rozpoczęły wiosenne siewy na własne ryzyko, a rolnicy pracują w kamizelkach kuloodpornych i kevlarowych hełmach na wypadek detonacji amunicji kasetowej, którą Rosjanie w marcu masowo rozsiewali na ziemi ukraińskiej. W większości rejonów południowych prac siewnych nie dało się rozpocząć wcale, ponieważ znajdują się w strefie okupowanej przez wojska rosyjskie. Dotyczy to prawobrzeżnego regionu Chersonia i wybrzeża Azowskiego z centrum w Mariupolu, także obwodów Charkowskiego i Ługańskiego. Znajduje się tam około 35% najbardziej dochodowych przedsiębiorstw rolnych kraju, które w czasach przedwojennych dostarczały zboże, mąkę i olej dla ponad 400 milionów ludzi w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, w Azji Południowo-Wschodniej i w Chinach. Rynki te już teraz doświadczają radykalnego wzrostu podstawowych cen żywności, co ze względu na poziom rozwoju tych krajów może mieć trudne do przewidzenia, nawet katastrofalne, skutki.

Drugim niezwykle ważnym czynnikiem jest zablokowanie żeglugi na Morzu Czarnym i zajęcie ukraińskich węzłów portowych w Berdiańsku i Mariupolu nad Morzem Azowskim. Odessa i jej satelitarny port Piwdennyj są głównymi bramami eksportowymi Ukrainy. Ich wody są zaminowane przez marynarkę rosyjską i żadna firma ubezpieczeniowa nie pokryje ryzyka żeglugi statków płynących tam z ładunkiem handlowym. Dla gospodarki jest to dużą stratą, ponieważ przez porty morskie Ukraina eksportuje ponad 70% ładunków o wartości około 47 miliardów dolarów rocznie.

Na początku obecnej fazy wojny tylko w porcie w Mariupolu znajdowało się 300 tysięcy ton ładunków, które zostały zniszczone albo rozkradzione przez Rosjan. To samo, według Forbes-Ukraina, dotyczy portu w Chersoniu. W tej chwili Ukraina stara się wyeksportować około 7 milionów ton towarów miesięcznie przez przejścia lądowe i dodatkowo około 10 mln ton odprawiać przez porty w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu i rumuńskiej Konstancy, jak twierdzi firma Dragon Capital.

Gospodarka offshore

Biorąc pod uwagę ekstremalne warunki, w których znalazła się gospodarka Ukrainy, rząd podjął radykalną decyzję o przekształceniu kraju w de facto gospodarkę offshore. Oznacza to, że od początku marca przedsiębiorcy prowadzący działalność praktycznie niezależnie od formy prawnej mogą płacić jeden podatek o wysokości 2% od obrotu oraz zerowy podatek dochodowy i VAT. Te zasady nie dotyczą tylko hazardu oraz sprzedaży alkoholu i papierosów.

Małe przedsiębiorstwa produkcyjne zatrudniające usługodawców zwolniono z obowiązku płacenia składek socjalnych za pracowników zmobilizowanych przez siły zbrojne Ukrainy. Sami przedsiębiorcy mogą płacić tę daninę za siebie na zasadzie dobrowolności.

Kalkulacje nie uwzględniają strat wynikających z kryzysu demograficznego, przeniesienia firm za granicę oraz migracji wewnętrznej. Co więcej, nie obejmują także utrzymywanego w tajemnicy budżetu obronnego. Wciąż trudno oszacować zniszczenie prawie połowy Czernihowa, centrum Charkowa, miasteczek w aglomeracji Kijowskiej oraz całkowite zrównanie z ziemią miast Ochtyrka, Izjum, Popasna, Łysyczańsk i Mariupol, gdzie obecnie trwa najgorętsza faza działań wojennych. Straty te nie zostały jeszcze skalkulowane, zwłaszcza że obejmują zasoby mieszkaniowe i infrastrukturę produkcyjną.
Dr Dmytro Rybakow, mieszka w Kijowie. Jest dziennikarzem ekonomicznym. Współpracuje z Mind.ua. Absolwent Instytutu historii Uniwersytetu Jagiellońskiego i oraz Kyiv School of Economics

Inne artykuły Dmytro Rybakowa

Można rzeczywiście odzyskać okupowane miasta i rozminować terytoria, ale znacznie trudniej jest odbudować zaufanie inwestorów do rozwoju firm w tych regionach. Jeszcze bardziej problematyczna jest ocena ofiar w ludziach oraz okaleczonych losów tych, którzy nigdy nie wrócą do swoich domów i nigdy nie zobaczą swoich bliskich.