Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Wyszywanka / 11.10.2022
Związek Nauczycielstwa Polskiego

Ukraińcy, od poczucia wolności, przeszli drogę do odrębności

Słowacki czy Mickiewicz są na Ukrainie cenieni. Romantyzm polski jest silnie zakorzeniony w poczuciu wolności Ukraińców, której strzegli także przed zakusami Moskwy. W XIX w. Rosjanom nie przeszkadzała niezależna kultura czy różnorodność językowa, dopóki nie pojawiała się tam polityka. Jacek Kluczkowski mówi o procesie wyodrębniania się Ukraińców, którzy krok po kroku zdobywali własną świadomość narodową.
Foto tytułowe
Pomnik Tarasa Szewczenki w Chmielnickim (Shutterstock)



Dorota Obidniak: Chciałabym, żebyśmy przeszli do okresu rozbiorowego, do wieku XIX. Właściwie co to jest za twór ten naród polityczny? Jakie funkcje pełnią tu język ojczysty czy też twórczość różnych poetów? Dla nas jest to Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, a dla Ukraińców Taras Szewczenko. Jaką rolę odgrywają intelektualiści, literaci, w tworzeniu tego politycznego bytu?

Jacek Kluczkowski: Pani wspomniała nazwisko Słowackiego. Jego utwory tłumaczył na język ukraiński znany poeta, polityk i dyplomata Dmytro Pawłyczko. Był on nawet ambasadorem Ukrainy w Polsce. To człowiek bardzo zakochany w twórczości Słowackiego, inicjator budowy pomnika Słowackiego w Kijowie.

Juliusz Słowacki miał swoje rodzinne i kulturowe korzenie w Krzemieńcu, w czasie kiedy mówiło się o tym mieście jako o „wołyńskich Atenach”. Inspirowała go tzw. ukraińska szkoła poetów, która legła u podstaw polskiego romantyzmu i która żyła duchem wielkiej Ukrainy, duchem wolności.

Taras Szewczenko był dla Ukraińców prawdziwym romantycznym wieszczem. Jego działalność zbiegła się w czasie z narodowym odrodzeniem na Ukrainie. Ówcześni Rusini-Ukraińcy musieli się jakoś odróżniać zarówno od polskiej, jak i rosyjskiej kultury. W pierwszej połowie XIX wieku w gruncie rzeczy nie miało znaczenia to, jakim językiem się mówiło w domu. Zresztą innym językiem mówiło się w domu, innym w relacjach ze służbą czy mieszkańcami wsi, innym w sądzie, urzędzie czy wojsku. Nawet ówcześni wieśniacy byli nierzadko trójjęzyczni. Identyfikacja narodowa często następowała nie tylko na podstawie etnicznych przesłanek, ale także w wyniku poglądów politycznych, tradycji rodzinnej czy historycznej. Wcześniej arystokracja ruska niejednokrotnie się po prostu polonizowała. Mamy Wiśniowieckich, Czartoryskich i jeszcze wiele można takich nazwisk wymienić, ludzi, którzy wywodzili się z Rusi z XIV, XV, XVI wieku, ale bez wątpienia należą przede wszystkim do polskiej tradycji politycznej.

To ukraińskie narodowe odrodzenie w wieku XIX było oddzieleniem się z jednej strony od tradycji polskiej, aktywności w ramach polskiej państwowości, z drugiej zaś – od Moskwy i od Wielkorusów, z początku zresztą bardziej kulturowym niż politycznym. Na początku Rosja nie zwalczała publikacji napisanych, jak to się nazywało w carskiej Rosji, narzeczem małorosyjskim. Czyli można się było posługiwać tym językiem bez specjalnych ograniczeń, można było publikować książki itp. Rosjanie traktowali zresztą ukraińską mowę z pewnym lekceważeniem, określając ją jako gwarę ludową. Zagrożenie zaczęto dostrzegać później. Weźmy na przykład takiego twórcę jak Mikołaj Gogol, który był w istocie dwujęzyczny, który przeniósł, głównie przez język rosyjski, kozaczyznę do literatury, mimo że jest to tradycja ukraińska. Gogol jest do dziś, pomimo tej dwujęzyczności i swoistej „dwuznaczności” politycznej, obiektem kultu w Ukrainie. Dopóki Rosjanom to nie przeszkadzało, dopóty ta dwujęzyczność wielu przedstawicieli miejscowej inteligencji nie była problemem. Kiedy jednak Rosjanie stwierdzili, że ten język będzie się rozwijać dalej i wkroczy na obszar prawa czy nauki, to uznali to za niedopuszczalne, za ingerencję w domenę władztwa suwerennego państwa.

XIX-wieczne odrodzenie Ukrainy oprócz etnicznego miało też aspekt polityczny – na razie jeszcze nie była to kwestia niepodległości państwowej, ale sprawa wolności słowa, wolności osobistej. Postkozacka Ukraina miała tu swoje mocne tradycje. Rosjanie po likwidacji kozackiej autonomii próbowali wprowadzić swoje zasady pańszczyzny na podporządkowanych ziemiach. Spotkało się z naturalnym oporem – mieszkańcy po prostu tego nie akceptowali i ten duch wolności i niepokory jest widoczny właśnie u Szewczenki. Szewczenko jest, moim zdaniem, swego rodzaju ojcem ukraińskiej niezależności i odrębności. Ale zarazem to on nadał ukraińskiej kulturze ducha plebejskiej, chłopskiej rewolty. Potem, w czasach radzieckich, był symbolem walki ze złymi obszarnikami, symbolizował podział klasowy na wsi – pomiędzy dobrymi chłopami a złą szlachtą. Powstawały jego pomniki, wydawano jego utwory. Niektóre utwory były pomijane, bo on był także niewygodny dla komunistów, pomimo swojego rewolucyjnego ducha. Bez wątpienia jednak istnienie jego poezji i jej swoisty kult utrudniały rusyfikację Ukrainy zarówno w XIX, jak i w XX wieku. Gdy carat zaczął represje w stosunku do najaktywniejszych propagatorów ukraińskiego języka i kultury, w tym wobec samego Szewczenki, wielu literatów i publicystów przeniosło się do Galicji. Podczas gdy w Kijowie można było rozmawiać po ukraińsku tylko ze służbą, to wykładać, pisać, a zwłaszcza publikować w tym języku, można było tylko we Lwowie. Utworzył się tam bardzo silny ośrodek ukraiński i w ten sposób Lwów stał się centrum kulturalnym ważnym dla całej Ukrainy.

Dorota Obidniak: Galicja to dla nas Polaków jest jak ta wieś – cicha i spokojna. Ta dumka śpiewana przez siedzących na progu chaty ukraińskich chłopów. Generalnie taka idylliczna kraina. Do końca nie rozumiemy, co tam się działo, jaki to był naładowany polityką i emocjami obszar w tymże XIX wieku i na początku XX…

Jacek Kluczkowski: Ta próba wyodrębnienia się Ukraińców odbywała się przede wszystkim w wielkiej Ukrainie, czyli na terenie zaboru rosyjskiego. Ziem, które w wyniku pierwszego i drugiego rozbioru zostały włączone do Rosji. Podobny proces szybkiej identyfikacji z własną kulturą i historią miał miejsce na terenie Galicji, ale tutaj w kontrze wobec polskiej dominacji. Tu nie chodziło o sprzeciw Ukraińców wobec austriackiego zaborcy. Tu były większe swobody – nawet pańszczyzna była bardziej cywilizowana i stale regulowana przez kolejne reformy, poczynając od józefińskiej w końcu XVIII wieku. Mamy więc dwie ukraińskie perspektywy i dwie drogi rozwoju –„małorosyjską” pod panowaniem rosyjskim i galicyjską.

Na terenie Galicji jest kościół grekokatolicki, który był ośrodkiem języka ukraińskiego, a także ukraińskiej kultury. Przy parafiach grekokatolickich powstawały szkoły. Ukraińskie duchowieństwo grekokatolickie uzyskało protektorat państwa – podobnie jak i rzymskokatolickie. W zaborze rosyjskim nie było cerkwi grekokatolickich, bo w Rosji de facto zlikwidowano unię.

Mieszkańcy Galicji wyznania grekokatolickiego zyskiwali ogólnoukraińską świadomość etniczną i narodową. Dla inteligencji była to nieraz droga pełna wątpliwości. Przykładowo –ukraiński wieszcz narodowy Iwan Franko początkowo nie pisał po ukraińsku, ale po polsku. Zorientował się jednak, że do jego obowiązków należy niesienie Ukraińcom kaganka oświaty i świadomości narodowej. Czyż nie przypomina to drogi, którą w XIX stuleciu przebywało wielu polskich działaczy na Śląsku czy Mazurach?

Trzeba też odnotować, że w Galicji to ukraińskie odrodzenie cieszyło się pewną sympatią i poparciem władz austriackich. Polska szlachta knuła spiski, marzyła o niepodległości, co chwilę wybuchała jakaś rewolucja, istniały powiązania z powstańcami i spiskowcami w innych zaborach. Odrodzenie i ukrainizacja Galicji wschodniej były w pewnym sensie wygodne dla władz austriackich, bo jakoś równoważyły wpływy polskie na tych terenach. To jest zresztą jedno ze źródeł późniejszych konfliktów polsko-ukraińskich. Nie chcę powiedzieć, że Austriacy je wywołali, ale w Galicji Rusini-Ukraińcy uświadomili sobie, że są czymś więcej niż tylko potomkami poddanych dawnej Rzeczypospolitej. Oni chcieli się identyfikować ze swoją religią grekokatolicką, która stała się symbolem tożsamości Ukraińców na tym obszarze, z językiem oraz – dzięki uciekinierom znad Dniepru – także z całą wielką Ukrainą.

Podcasty w cyklu "Ukraińskie ABC" zostały opracowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego ze wsparciem Fundacji Friedricha Eberta. Zapraszamy do posłuchania pozostałych odcinków cyklu.