Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Huzar / 15.11.2022
Jarosław Kociszewski

Wojna wywiadów trwa. Po napaści Rosji na Ukrainę politycy "spuścili wywiady ze smyczy"

Napaść Rosji na Ukrainę zmienił sposób i warunki działania służb wywiadów i kontrwywaidów nie tylko Ukrainy, ale także państw NATO. Płk Maciej Matysiak, ekspert Stratpoints i były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego przekonuje, że Polska też uczestniczy w tej wojnie. Na szczęście Rosjanie nie są tak sprawni, za jakich chcieliby uchodzić. Niemniej zagrożenie jest realne i nie zniknie jeśli wojna w Ukrainie zakończy się bez gruntownej zmiany systemu politycznego w Rosji.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Czy dzień 24 lutego 2022 roku zmienił reguły gry? Rosjanie i Ukraińcy prowadzili wojnę wywiadów już wcześniej.

W służbach specjalnych mówi się, że nigdy nie ma czasu pokoju i że każda wojna zaczyna się przed wojną. Działania wywiadu i kontrwywiadu, w odróżnieniu od działań sił zbrojnych, nigdy nie toczą się na mapach, na planszetach planistów, zawsze toczą się w jakiejś przestrzeni oraz nigdy nie ustają. Uczula na to dawne hasło „uważaj, nieprzyjaciel podsłuchuje”. Okres konfliktu zbrojnego diametralnie zmienia priorytety. Wzmaga działanie służb, bo bez ich działania politycy i decydenci, a także dowódcy wojskowi są ograniczeni, nie mają oczu i uszu. Są także wystawieni na agresywne działanie służb specjalnych, wywiadowczych i kontrwywiadowczych przeciwnika.

Agresja Rosji na Ukrainę zaczęła się dużo wcześniej. To specyficzny konflikt: jest toczony na polu, na których jeszcze żadne państwo nigdy nie ścierało się z drugim. Bo w cyberprzestrzeni nikt do tej pory nie walczył z otwartą przyłbicą, chociaż nieoficjalnie takie działania były prowadzone. Mówimy tu o wojnie informacyjnej, która toczy się w przestrzeni otwartej, ale także na poziomie służb specjalnych, gdzie jej wpływ nie jest aż tak oczywisty.

Z perspektywy Rosjan zakończyła się ona niepowodzeniem, bo cały ich pierwotny plan spalił na panewce. Kompletnie się przeliczyli, nie byli w stanie osiągnąć żadnego z założonych celów.

Nikt nie szacował takiej słabości sił Kremla w tym także w zakresie. Zawsze się mówiło, że rosyjskie służby specjalne są sprawne, działają, mają dobry wgląd w sytuację, a okazało się, że nie. W mojej ocenie jest to efekt wewnętrznej degeneracji systemu, gdzie służby specjalne oceniały sytuację na podstawie fałszywych przesłanek i formułowanych pod tezę wymogów.

Rosja już w dużej mierze przegrała wojnę na Ukrainie dlatego, że jest ofiarą swoich sukcesów w konfliktach lokalnych, które toczyła z przeciwnikiem kompletnie niewymagającym, słabszym w każdym zakresie. Przez to służby specjalne nie były w stanie właściwie ocenić Ukrainy czy przeciwnika, którym z definicji dla Rosji jest NATO i UE. Ponadto Rosja tworzyła wywiad, kontrwywiad i dyplomację, wszystkie materiały, informacje, tezy polityczne pod zapotrzebowanie prezydenta Putina – że Zachód jest słaby, niewydolny i niewymagający jako przeciwnik.

To były dwa błędy, które poskutkowały decyzją o samym konflikcie przy nieświadomości słabości własnych sił zbrojnych. Za to również odpowiada kontrwywiad – za trzeźwą ocenę zdolności własnych sił zbrojnych do działania. To jest wina kontrwywiadu.

Jak pan zatem oceni rolę wywiadu i kontrwywiadu Ukrainy? Czy Ukraińcy odnieśli sukces słabością Rosjan, czy też sami okazali się być doskonale przygotowani i w którymś momencie zwiedli wroga?

Należy się odnieść do Ukrainy pomiędzy 2014 a 2022 rokiem. Jeżeli chodzi o służby specjalne, armię czy wręcz samo społeczeństwo ukraińskie, to jest to zupełnie inne państwo niż to, które padło ofiarą inwazji w 2014 roku. Ten moment pokazał Ukraińcom, jak bardzo niewydolne służby specjalne posiadają.

Przez nasze służby specjalne (a byłem zastępcą szefa jednej z nich) oficerowie ukraińscy byli postrzegani jako niewiele różniący się od oficerów rosyjskich. Jako zinwigilowani przez Rosjan, będący pod wpływem i niemogący być darzeni żadnym zaufaniem. Na pewno nie będącymi potencjalnymi partnerami do działań w formacji czy współpracy.

Za prezydentury prezydenta Zełeńskiego zaszły duże zmiany. Te służby uległy znacznym modyfikacjom strukturalnym, przeszły wymianę kadr. Mentalny trend rosyjski został stępiony. Postawiono na dość silne działanie w systemie informacyjnym, informatycznym, cyberprzestrzeni, ale także na pragmatyczne podejście do zagadnienia. W końcu służby ukraińskie zaczęły definiować swojego przeciwnika, którym jest Rosja, właściwie i zaczęły przeciwko niemu działania ofensywne.

Po części więc jest to efekt działania służb ukraińskich, które zostały zreformowane i zaczęły wykorzystywać swoje zdolności operacyjne oraz zasoby, czyli werbować agenturę na terenie Rosji, co nie jest łatwe do wykonania, wymaga czasu. Całe szczęście ten czas nie został przez Ukraińców stracony.

Jak w takiej sytuacji wygląda wywiadowcze i kontrwywiadowcze przygotowanie NATO do tej wojny?

NATO nie ma organizacji wywiadowczych i kontrwywiadowczych, które sobie wyobrażamy. Składnikiem działań wywiadowczych i kontrwywiadowczych Sojuszu są działania wszystkich wywiadów i kontrwywiadów krajów członkowskich, gdzie istotną rolę odgrywają oczywiście Stany Zjednoczone, ale nie tylko. Wszystko zależy od tego, jaka służba danego kraju dzieli się informacjami.

NATO ma agendy, które kolekcjonują informacje, poddają je analizie i wyciągają wnioski dla potrzeb politycznych i ogólnowojskowych. Ale one działają zasilane przez informacje wywiadów i kontrwywiadów państw członkowskich. W związku z tym w NATO było widać rozdźwięk w ocenie zagrożenia wojną w Ukrainie w różnych krajach. Najczęściej państwa i ich wywiady nie prezentują głośno swojego stanowiska, ale Amerykanie powiedzieli wyraźnie: tak, dojdzie do napaści i wojny na Ukrainie. Było to bardzo ryzykowne stwierdzenie, ale sprawdziło się. Niestety nie było podobnych komunikatów ze strony jakiegokolwiek innego kraju. Wręcz przeciwnie, przeważały zachowawcze opinie kierujące się złudnymi nadziejami. Wszystko się zmieniło po 24 lutego.

Politycy przejrzeli na oczy i pozwolili działać merytorycznie fachowcom. To się może wydawać dziwne w ramach krajów natowskich, ale tak niestety jest: służby działają pod dyktando polityków, w tych kierunku, w którym wskażą oni paletę zadań. Czasami działają też tendencyjnie, czyli pod nastroje, które panują w gronach decyzyjnych. Służby specjalne nie dysponują władzą, jaką jej przydają filmy i literatura.

A jak pan ocenia techniczne działanie służb wywiadowczych państw natowskich? Wiemy o licznych lotach samolotów rozpoznawczych nad innymi państwami sojuszniczymi czy graniczącymi z Ukrainą. Wiemy też o przekazywaniu informacji stronie Ukraińskiej.

Politycy spuścili ze smyczy wszystkie swoje siły wywiadowcze. Mówimy o bardzo silnym wykorzystaniu, większym niż wykorzystanie agenturalne, narzędzi takich jak OSINT – Open Source Intelligence, ale także rozpoznania sprzętu elektronicznego, czyli SIGINT – Signal Intelligence: prowadzenie nasłuchu radioelektrycznego w zakresie transmisji radiowych, nasłuchu korespondencji telefonii komórkowej, także telefonii satelitarnej. Nie tylko co do treści wiadomości, ale także przemieszczania się posiadaczy urządzeń. (Tak samo działa system Google Maps, który pokazuje, gdzie jest korek po tym, ile komórek przemieszcza się wolniej bądź szybciej). Śledzenie miejsc logowania się poszczególnych aparatów, także używanych przez żołnierzy rosyjskich, służy do rozpoznania, gdzie znajduje się jakie zgrupowanie.

Do tego dochodzi pozyskiwanie zdjęć ze źródeł otwartych, które pozwala na identyfikację osób, np. zbrodniarzy z Buczy czy Iziumu. Można było dzięki temu zidentyfikować poszczególnych żołnierzy z imienia i nazwiska. Także z nasłuchu transmisji samych wojsk rosyjskich, które korzystają w sposób mniej zaawansowany i mniej świadomy z tych narzędzi, sami umożliwiając swoje rozpoznanie.

Obszarów jest tutaj mnóstwo, wszystkie działają w pełnym zakresie, także w zakresie zabezpieczenia operacji logistycznej na terenie Polski.

Wspomniał pan, że pomiędzy czasem pokoju a czasem wojny następuje gwałtowna zmiana w pracy wywiadu. Polski wywiad działa obecnie w warunkach wojny czy pokoju?

Bezsprzecznie w warunkach wojny. Stawiam tezę, że jesteśmy już w stanie wojny z Rosją, tylko nie widzimy polskich żołnierzy fizycznie walczących na terenie Ukrainy. Walczy tam polskie uzbrojenie, polska pomoc, polska amunicja. Przesyłamy tam paliwo, wspieramy Ukrainę w zakresie uchodźczym, humanitarnym, energetycznym, finansowym. W związku z tym ciężko sobie wyobrazić coś więcej oprócz fizycznej obecności na miejscu. Z przyczyn głównie geograficznych Polska spełnia bardzo istotną funkcję w odniesieniu przez Ukrainę sukcesu. Bez polskich dostaw Ukraina nie byłaby w stanie sobie poradzić.

Z punktu widzenia Rosjan Polska jest istotnym obszarem, na którym bezwzględnie trzeba prowadzić działania wywiadowcze, sabotażowe, dezinformacyjne i dywersyjne. Trudno więc sobie wyobrazić wywiadowi coś większego niż konflikt zbrojny. Dlatego mam nadzieję, że polskie służby specjalne w pełnym zakresie prowadzą działania przeciwko rosyjskiemu wywiadowi czy innych służb.

Co oznacza pełny zakres działań kontrwywiadowczych?

To znaczy, że rządzący w Polsce powinni się liczyć z pełnym aspektem działań Rosjan, którzy w sposób wzmożony pozyskują informacje i dokonują prób werbunków osób celem pozyskania informacji o działaniach żołnierzy, działaniach NATO, o infrastrukturze działającej na rzecz pomocy w Ukrainie. Także o nastrojach społecznych. W związku z powyższym władze powinny postawić na wszelkie służby bezpieczeństwa. Od kontrwywiadu i wywiadu, po policję, straż pożarną, wojsko, czy jakiekolwiek inne służby – postawić je w stan wzmożonej gotowości.

Mi bardzo brakuje podnoszenia świadomości społecznej. Aż prosi się o informowanie społeczeństwa w zakresie bezpieczeństwa, z czym należy się liczyć w trakcie prowadzenia działań wywiadowczych i kontrwywiadowczych, na co obywatel powinien zwracać uwagę, co powinien zrobić w sytuacji chociażby zauważenia, że ktoś staje samochodem i fotografuje przemieszczające się transporty wojskowe. Nie można wykluczyć, że jest to ktoś, kto obserwuje, liczy, zbiera w prosty sposób informacje po to, żeby ocenić wydolność systemu wspierającego Ukrainę. To są bardzo małe elementy, ale bardzo pomagają kontrwywiadowi w działaniach.



Jak te zmagania wywiadowcze i kontrwywiadowcze, mogą się Pana zdaniem rozwijać w przyszłości? Czy możemy się spodziewać większego nasilenia prób sabotażu rosyjskiego w Polsce? A może zostaniemy w obszarze cyberataków?

I jedno, i drugie. Dla Rosji łatwiejsze będzie działanie przez sieć, bo nie wymaga zaangażowania sił fizycznych. Ale z modus operandi służb rosyjskich wiemy, że Rosjanie zawsze stawiali na operowanie siłami fizycznymi w krajach przeciwników. Kiedyś polegało to na tym, że finansowali oni organizacje terrorystyczne, skrajne, poprzez chociażby lokowanie skrytek z bronią, amunicją, pieniędzmi, dokumentami czy sprzętem łączności na wypadek konieczności skorzystania z takich grup bądź skorzystania z nich przez oficerów wywiadu. Takie skrytki lokowali na terenie całej Europy Zachodniej, niewykluczone, że także na terenie Polski.

Widzimy dzisiaj różne sytuacje, takie jak chociażby ostatnio w Niemczech – przecięcie kabli światłowodowych na kolejach. Do dziś nie wiemy, czy to nie było działanie celowe, mające siać zamieszanie w transporcie. Widzieliśmy wcześniej cyberataki rosyjskie na infrastrukturę krajów bałtyckich. Ale widzieliśmy również zabójstwa na zlecenie, a także wysadzenie fabryki amunicji na Słowacji albo w Czechach.

Wiemy więc, że Rosjan stać na takie działania, jednak ich występowanie będzie zależało od tego, jak będą zdesperowani, jak bardzo im nie pójdzie na froncie. Wtedy w środku zimy mogą się zdecydować na dokonanie aktów sabotażu nie tylko na rurociągi Nord Stream 1 i 2, ale także na Petrochemię, może na gazociągi, może na infrastrukturę energetyczną w krajach NATO. Nie wykluczyłbym tego.

Czyli w ramach przedłużania się wojny w Ukrainie – a nic nie wskazuje na to, żeby ten konflikt skończył się szybko – wywiady i kontrwywiady będą miały pełne ręce roboty. Co więcej nawet gdy ta wojna się skończy, jest ona tak głęboka i poważna, że doprowadzi do zmian politycznych, które również będą wymagały służb specjalnych, w tym polskich. Należy mieć nadzieję, że osoby odpowiedzialne za działanie tych służb w Polsce mają na uwadze i istnieje jakiś pomysł na strategiczne, i perspektywiczne ich rozwijanie.

Chciałbym żebyśmy pamiętali, że nawet jeśli ta wojna się skończy, a nie nastąpi jakaś drastyczna zmiana systemu politycznego w Rosji, to zagrożenie rosyjskie nie zniknie. Wywiady, kontrwywiady, siły specjalne krajów NATO będą miały pełne ręce roboty.