Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Sotnia / 13.07.2023
Andreas Umland

Ukraina nie widzi sensu w negocjacjach. Moskwa nie pozostawia miejsca na kompromis

Zarówno obywatele, jak i elity Ukrainy pragną trwałego pokoju z Rosją bardziej niż ktokolwiek inny na świecie. Dlaczego więc Kijów nie stoi na czele poszukiwań kompromisu z Moskwą?
Foto tytułowe
(Shutterstock)


Z perspektywy Kijowa obecna wojna Rosji przeciwko Ukrainie jest zarówno zbyt typowa, jak i zbyt niezwykła, by można ją było zakończyć zwykłymi negocjacjami. Typowe w rosyjskiej wojnie jest to, że wpisuje się ona w historyczny wzorzec zachowania Moskwy na obszarach przygranicznych. Niezwykłą rzeczą jest z kolei to, że nie chodzi tylko o terytorium Ukrainy, lecz o rosyjską tożsamość.

Zarówno typowość, jak i wyjątkowość tej wojny – kontynuacja szerszej patologii i szczególne znaczenie dla samej Rosji – oznaczają, że wczesny i stabilny pokój z Moskwą nie jest możliwy. Przynajmniej większość Ukraińców i innych mieszkańców Europy Wschodniej nie wierzy obecnie w trwały rozejm.


Rosja jako recydywista


Obecna wojna nie jest pierwszym atakiem Moskwy na naród ukraiński ani też jedyną ekspansjonistyczną operacją Kremla na obszarze byłego już imperium. Ukraińcy nauczyli się z własnej historii, a także z przeszłości i teraźniejszości swoich sąsiadów, że nie można ufać. Dopóki państwo rosyjskie istnieje w swoim obecnym stanie, nie zaangażuje się ono w uczciwe negocjacje i nie podpisze prawdziwie trwałego porozumienia pokojowego.

Imperialny pęd w rosyjskiej tradycji państwowej jest zbyt silny, aby pozwolić na znaczące i trwałe zawieszenie broni. Może on również przetrwać demokratyczną zmianę w rosyjskim reżimie politycznym. Stało się tak na przykład po krótkotrwałych okresach republikańskich, tzn. od lutego do października 1917 roku i w latach 90.

W przeciwieństwie do wielu zewnętrznych obserwatorów, większość polityków, ekspertów i dyplomatów z Europy Środkowo-Wschodniej i na Kaukazie Południowym, a także do pewnego stopnia w Azji Środkowej, nie postrzega obecnej wojny rosyjsko-ukraińskiej wyłącznie jako obsesji Putina. Jawi się ona jako najnowsza odsłona długiej serii trwającej od stuleci rosyjskich konwencjonalnych i hybrydowych podbojów wojskowych. Ukraińcy i inne narody wcześniej podlegające rosyjskim imperiom – moskiewskiemu, carskiemu, sowieckiemu i posowieckiemu – doświadczyły podobnych inwazji. „Operacje specjalne” lub „czystki” tłumiły, a czasem zupełnie niszczyły, lokalne ruchy dążące do niepodległości i zabezpieczały władzę Moskwy.

W lutym 2022 roku wielu zewnętrznych obserwatorów było zaskoczonych twierdzeniem Putina, że zakrojony na szeroką skalę atak Moskwy na państwo ukraińskie był spowodowany rosyjską obawą przed „faszyzmem” Kijowa i miał na celu „denazyfikację” Ukrainy. Wielu mieszkańców Europy Wschodniej i Środkowej było natomiast już zaznajomionych z rosyjskimi twierdzeniami, że ich rządy lub nawet całe elity są faszystowskie. Przykładowo prawie dokładnie trzydzieści lat przed eskalacją na Ukrainie, w 1992 roku, rosyjska 14. Armia interweniowała militarnie w konflikcie wewnątrz Mołdawii.

Ówczesny dowódca 14. Armii, nieżyjący już rosyjski generał Aleksandr Lebied, uzasadnił nielegalną interwencję swoich wojsk w obcym kraju twierdzeniem, które wyprzedziło kłamstwo Putina z 2022 roku. Lebied powiedział na konferencji prasowej, że nowy rząd młodej Republiki Mołdawii w Kiszyniowie zachowuje się gorzej niż niemieccy esesmani 50 lat wcześniej. Otwarta interwencja wojskowa regularnych rosyjskich oddziałów doprowadziła do trwałego rozłamu w Mołdawii.

Oddziały 14. Armii, tak zwanej Grupy Operacyjnej Federacji Rosyjskiej, nadal znajdują się na terytorium Mołdawii jako nieproszeni goście. Nie zmienił tego rosyjsko-mołdawski traktat o wycofaniu wojsk w 1994 roku. Kiszyniowowi nie pomogło również to, że w 1994 roku Republika Mołdawii zadeklarowała swoją bezaliansowość w art. 11 swojej nowej konstytucji, wykluczając tym samym przystąpienie do NATO. Pomimo obietnicy Moskwy wycofania się i neutralnego statusu Mołdawii od tego czasu, stacjonowanie rosyjskich wojsk i podział państwa trwają do dziś.


Kolonializm przed Putinem i po nim


Ten mołdawski epizod z lat 1992–1994 – w stosunkowo prozachodnim i liberalnym okresie najnowszej historii Rosji, kiedy Władimir Putin był politycznym nikim w Petersburgu – ilustruje szerszą kwestię. Z perspektywy Europy Środkowo-Wschodniej nie ma znaczenia, czy obecny prezydent Rosji pozostanie u władzy, czy nie. Nie ma również znaczenia, czy rosyjski reżim jest demokratyczny, totalitarny, monarchiczny, oligarchiczny czy jakikolwiek inny. Ekspansjonistyczne zapędy Moskwy będą prawdopodobnie kontynuowane. Wielu zachodnich analityków odrzuciłoby taki etnohistoryczny determinizm jako nienaukowy. Jednak ta ponura ocena jest powszechna w narodach otaczających Federację Rosyjską, a nawet wśród części jej obywateli.

Na tle wydarzeń z historii całego postkomunistycznego świata dążenie do zawieszenia broni z Moskwą wydaje się obecnie niestrategiczne, jeśli nie głupie. Oczywiście, Putin ze swym najbliższym otoczeniem lub ich następcy mogą w pewnym momencie zdecydować się na podjęcie dialogu politycznego i pozornie konstruktywnych negocjacji. Kreml może nawet zainteresować się podpisaniem porozumienia o zawieszeniu broni i wdrożeniem środków budowy zaufania.

Jednak takie zachowanie Rosji byłoby czysto instrumentalne. Byłby to tymczasowy taktyczny odwrót w celu przegrupowania wojsk i przezbrojenia. Później Moskwa z nową energią potwierdziłaby swoją transgraniczną dominację, władzę i hegemonię. Jeśli będzie to konieczne, Kreml zrobi to ponownie przy użyciu siły militarnej i masowego terroru wobec ludności cywilnej.


Posłuchaj podcastu:



Ukraińska psychopatologia Rosji


W przypadku Ukrainy rosyjska agresja jest szczególnie zjadliwa i bezkompromisowa. Większość głównego nurtu rosyjskiego nacjonalizmu nie uznaje ukraińskiej tożsamości, kultury i języka za prawdziwie narodowe. Traktuje je jako lokalny folklor, nierówny rosyjskiej narodowości i kulturze. To oczywiste lekceważenie ma swoje korzenie nie tylko w arogancji Moskwy, jest też wyrazem rosyjskiego kompleksu niższości wobec Ukraińców jako starszego, bardziej chrześcijańskiego, prawosławnego, wyraźniej zdefiniowanego i wyraźniej europejskiego wschodniosłowiańskiego „bratniego narodu”.

Ukraiński nacjonalizm i państwowość nie mają prawa istnieć w opinii znacznej części rosyjskiej elity i ludności. Samo ich tolerowanie zakrawa na bluźnierstwo. Terytoria ukraińskie, z częściowym wyjątkiem zachodu kraju, są w języku rosyjskim „Mało-” i „Noworosją”. Wojna Moskwy na Ukrainie nie może być zatem prawdziwą wojną. Jest to jedynie operacja specjalna w granicach Wielkiej Rosji.

Nawet jeśli rosyjska ukrainofobia nie osiąga poziomu antysemityzmu nazistów, program Moskwy jest ostatecznie ludobójczy i nie pozostawia wiele miejsca na kompromis. Nawet jeśli Kijów będzie na tyle zainteresowany zakończeniem wojny w przyszłości, że pójdzie na odpowiednie ustępstwa, nie jest jasne, jaki rodzaj trwałego kompromisu można osiągnąć z Moskwą. Jest prawdopodobne, że Ukraina będzie musiała poddać się daleko idącym rosyjskim żądaniom, tak jak to miało miejsce w przypadku niesławnych porozumień mińskich z lat 2014–2015.


Wnioski


Zawieszenie broni i wynegocjowanie porozumienia z Moskwą byłoby zasadniczo pożądane zarówno dla obywateli Ukrainy, jak i ukraińskiego rządu. Względy strategiczne i doświadczenie historyczne odradzają jednak Kijowowi wczesne zawieszenie broni oparte na elementarnym zaufaniu. Zakończenie wojny dzisiaj służyłoby jedynie celowi Kremla, jakim jest przygotowanie rosyjskiej armii, gospodarki i ludności do późniejszego ponownego ataku.

Dr Andreas Umland jest analitykiem w Sztokholmskim Centrum Studiów nad Europą Wschodnią (SCEEUS) Szwedzkiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (UI), w którym obecnie bierze udział w przygotowywaniu raportu na temat przeszkód w negocjacjach rosyjsko-ukraińskich.

Inne artykuły Andreasa Umlanda
„Gołębi” ukraińscy politycy i dyplomaci mogą nawet nie potrzebować nacisków ze strony swoich „jastrzębich” odpowiedników, aby powstrzymać się od przedwczesnych rozmów z Moskwą. Obecne porozumienie pokojowe stałoby w jawnej sprzeczności z ukraińską pamięcią historyczną, obserwacją porównawczą i kulturą strategiczną. Stulecia tragicznych doświadczeń własnych i innych narodów posowieckich (a także narodów takich jak Polacy czy Finowie) z imperializmem Moskwy zawierają gorzkie lekcje. Sugerują one wszystkim Ukraińcom, by z rozpoczęciem poważnych negocjacji z Kremlem, poczekali na rosyjską porażkę.