Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Majdan / 18.07.2023
Andreas Umland

Rosja burzy globalny ład. Zachód stoi przed dylematem

Zarówno Kijów, jak i Zachód chcą pełnego i stabilnego rozejmu z Moskwą – raczej wcześniej niż później. To, dlaczego ukraiński interes narodowy stoi w sprzeczności z zawieszeniem broni z Rosją, jest jasne. Problem Kijowa w negocjacjach z Moskwą polega na tym, że porozumienie z Kremlem nie doprowadzi do pełnego przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy. Nie ochroni też Ukrainy przed rosyjskim imperializmem i antyukraińskością.
Foto tytułowe
Stały przedstawiciel Rosji Wasilij Nebenzia i ambasador Dmitrij Poljański na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa w siedzibie ONZ w Nowym Jorku 29 czerwca 2023 r. (Shutterstock)


Według większości Ukraińców i innych wschodnich Europejczyków rozmowy z rosyjskim rządem na temat porozumienia są stratą czasu. Dopiero po miażdżącej klęsce Rosji możliwe będzie utworzenie kondominium między Moskwą a Kijowem. Podobnie jak w carskiej i sowieckiej Rosji katastrofa militarna może wywołać fundamentalne zmiany wewnętrzne w kraju.

Świat stoi obecnie przed innym dylematem. Poszczególne państwa mogą mieć niejednoznaczne stanowisko wobec poczynań Putina, przyszłości Rosji i suwerenności Ukrainy, niemniej jednak zachodnie rządy nie muszą martwić się – tak jak Kijów – o długoterminowe perspektywy zawieszenia broni czy zawarcia porozumienia pokojowego. Cykle wyborcze w państwach demokratycznych podpowiadają politykom ubiegającym się o urzędy publiczne, aby szukali szybkich rozwiązań już dziś, zamiast angażować się w wieloletnie spory.


Wyzwanie dla cyników


Waszyngton, Bruksela, Paryż czy Berlin – ale także kraje Azji, Afryki czy Ameryki Łacińskiej – mogą postrzegać wojnę rosyjsko-ukraińską jako odległy spór regionalny, postsowiecki i/lub słowiański. Niektórzy politycy otwarcie twierdzą, że ta wschodnioeuropejska konfrontacja nie ma dla nich większego znaczenia. Ukraina jest geograficznie, kulturowo, historycznie i politycznie oddalona od ojczyzn większości zachodnich graczy. Dla ich rządów może to oznaczać, że inwestycje (finansowe, wojskowe, polityczne) w obronę, bezpieczeństwo i odbudowę Ukrainy powinny być ograniczone, a nawet zaprzestane. Może to również oznaczać, że naprędce zawarte porozumienie pokojowe jest lepsze niż długa konfrontacja militarna.

Jednak nawet rządy, które nie dbają o sprawiedliwość, wolność i niepodległość, nie mogą oddzielić swojego stosunku wobec Moskwy i Kijowa od kwestii globalnego bezpieczeństwa. Ukraina – podobnie jak Rosja – stanowi nieodłączną część światowego porządku i  jest pełnoprawnym członkiem międzynarodowej społeczności.

Już w latach 1945–1991 Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka była, w przeciwieństwie do Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, niesuwerennym członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Po uzyskaniu niepodległości w sierpniu 1991 roku Ukraina nie tylko stała się pełnoprawnym członkiem ONZ jako w pełni niezależne państwo – dziś jest także członkiem Rady Europy, OBWE, Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, a także wielu innych międzynarodowych organizacji, regulacji i porozumień.


Kremlowska rękawica


Rosja, już poprzez nielegalną aneksję ukraińskiego Półwyspu Krymskiego w 2014 roku, stworzyła fundamentalny problem dla międzynarodowej społeczności, której los narodu i państwa ukraińskiego nie jest obojętny. Moskwa upiera się, że naród i państwo ukraińskie nie mają pełnej wartości, co jest sprzeczne z założeniami porządku międzynarodowego, systemu bezpieczeństwa i współpracy transgranicznej.

Osiem lat po zbrojnym zajęciu Krymu Rosja po raz kolejny wzmożyła swoje wysiłki, by zaprzeczyć ukraińskiej państwowości. Ponownie nielegalnie zaanektowała cztery regiony w południowo-wschodniej części Ukrainy, czym ostentacyjnie złamała prawo międzynarodowe. Eskalacja terroru wobec ukraińskich cywilów od 24 lutego 2022 roku ma swoją cenę. Wojna w Ukrainie jest coraz bardziej brzemienna w skutki nie tylko dla Ukrainy, ale także dla trwałości porządku wszystkich suwerennych państw.

Dziewięć lat temu narracja Kremla o spornym statusie Krymu została częściowo przyjęta przez społeczność międzynarodową. Dziś tylko niewielu polityków, dyplomatów i ekspertów zaakceptowałoby kremlowskie usprawiedliwienia agresji na Ukrainę. Kreml nadal podtrzymuje narrację odmawiającą Ukrainie istnienia, przynajmniej nie w międzynarodowo uznanych granicach. Moskwa kontynuuje fałszowanie ukraińskiej historii, prawa, polityki, kultury itp. Wszystko to ma na celu legitymizację działań Kremla wobec Ukrainy.


Porządek międzynarodowy, adieu?


Problemem kremlowskiej kampanii dezinformacji są nie tylko nieścisłości faktograficzne i selektywność wydarzeń z historii Ukrainy. Prawdziwym wyzwaniem dla Moskwy w jej narracji o Ukrainie jest to, że podobne historie można by opowiedzieć o wielu krajach. Większość państw i terytoriów na świecie miała zagmatwane historie, sprzeczne lojalności i dziwne epizody w swojej starożytnej i niedawnej przeszłości. Niektóre z nich do dziś mają sporne terytoria i niejednoznaczną tożsamość. Wszystkie państwa świata, podobnie jak Ukraina, kiedyś nie istniały, nie były narodowe i miały inne granice.

Pomimo nieprzestrzegania międzynarodowego porządku Kreml upiera się, że puszka Pandory jest pusta. Co gorsza, Rosja jest nie byle jakim graczem w postzimnowojennym świecie. Na mocy Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT) odziedziczyła po Związku Radzieckim stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (RB ONZ) i status państwa posiadającego broń jądrową. Federacja Rosyjska jest jednym z pięciu członków Wspólnoty Narodów, którzy mają szczególne prawa, ale i spoczywa na nich odpowiedzialność za utrzymanie ładu państw narodowych oraz bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego. Tymczasem swoimi działaniami Moskwa podważa najbardziej fundamentalne zasady Karty Narodów Zjednoczonych. Stawia na głowie założenia międzynarodowej umowy o zapobieganiu rozprzestrzeniania się broni atomowej i wyjątkowy status pięciu „państw nuklearnych”. RB ONZ i NPT stały się w rękach Rosji instrumentami nie stabilizacji, ale podważania globalnego ładu.


Mimo to pokój?


Większość nazwisk samozwańczych pragmatyków i pacyfistów, którzy opowiadają się za umową typu ziemia za pokój, nie widnieje na liście płac Kremla. Być może nie darzą sympatią Putina i spółki. Niektórzy wyrażają empatię dla Ukrainy i Ukraińców. Ich propozycje zawieszenia broni i zawarcia pokoju są formułowane w przekonaniu, że odpowiadają interesom narodu ukraińskiego.

Jednak wydaje się, że ci sami pragmatycy nie chcą lub nie są w stanie rozważyć wszystkich konsekwencji swoich pacyfistycznych planów. Po pierwsze, porozumienie z Moskwą w sprawie ziemi za pokój rodzi pytanie, do jakiego rodzaju rozejmu w południowo-wschodniej Ukrainie może to doprowadzić. Lokalna ludność na terytoriach okupowanych przez Rosję była narażona na deportacje, tortury, egzekucje, wywłaszczenia i inne naruszenia praw człowieka. Wielu zwolenników zawieszenia broni ma skłonność do moralizatorstwa. Zazwyczaj jednak nie podejmują oni fundamentalnej kwestii etyki, jaką jest przedłużanie rosyjskiej okupacji na terytorium Ukrainy.

Po drugie, różne plany pokojowe przewidują – pośrednio lub bezpośrednio – tymczasowe lub nawet trwałe ograniczenie integralności terytorialnej lub suwerenności Ukrainy. Wśród najbardziej popularnych propozycji jest pozostawienie Krymu pod kontrolą Moskwy lub wykluczenie przystąpienia Ukrainy do NATO. Stworzyłoby to jednak problem nie tylko dla Ukrainy. Byłby to również sygnał dla całego świata.

Podążanie taką drogą oznacza, że terytorium, wolność i niezależność pełnoprawnego członka ONZ zostałyby ograniczone nie tylko przez Rosję. Kompromis promowany na arenie międzynarodowej oznaczałby, że inne kraje są współwinne obalenia porządku międzynarodowego. Taki sposób działania powtórzyłby porażkę Francji i Niemiec w niesławnym formacie normandzkim z lat 2014–2021. Po zastosowaniu agresji militarnej na dużą skalę i szantażu nuklearnego Rosja ponownie zostałaby dopuszczona do zebrania owoców swojej agresji.


Posłuchaj podcastu:



Niewygodne pytania


Jaki autorytet i legitymację będzie miał system ONZ i europejski porządek bezpieczeństwa, jeśli Rosji ujdzie na sucho pogwałcenie dziesiątek dwu- i wielostronnych umów, które zobowiązała się przestrzegać w międzynarodowych traktatach i organizacjach? Jeśli większość społeczności międzynarodowej zaakceptowałaby porozumienie skutkujące zyskiem netto dla Rosji, to nie tylko oznaczałoby to brak szacunku dla suwerenności politycznej i integralności terytorialnej Ukrainy. Byłoby to również sprzeczne z zobowiązaniami tych krajów, zgodnie z prawem międzynarodowym, do nielegitymizowania zdobyczy wojennych. Dlaczego inne relatywnie potężne państwa nie miałyby podejmować wobec swoich sąsiadów działań podobnych do tych, które Rosja podjęła wobec swojego południowo-zachodniego „bratniego narodu”? Czy inne terytoria nie są dość sporne i nie czekają na powrót do domu tak jak Nowa Rosja?

Mało tego, nie tylko kilka, ale nawet wiele narodów na całym świecie może chcieć upewnić się, że nie znajdą się w sytuacji Ukraińców. Dlaczego rządy relatywnie słabych państw miałyby nadal polegać na prawie międzynarodowym i światowych organizacjach w celu ochrony swoich granic i niezależności? Jeśli rządy krajów zachodnich i innych wpływowych państw zasygnalizują, że nie można na nie liczyć jako na obrońców światowego ładu, to być może inne instrumenty okażą się niezbędne?


Wnioski


Powolna i połowiczna reakcja społeczności międzynarodowej na nielegalną aneksję Krymu przez Rosję w 2014 roku, wojnę hybrydową w Donbasie w latach 2014–2021 i inwazję na dużą skalę 24 lutego 2022 roku już wyrządziła szkody światowemu systemowi. Wdrożenie dobrze przygotowanego planu pokojowego mogłoby tymczasowo zakończyć walki w Ukrainie. Pogłębiłoby to jednak i tak już niepokojące pęknięcia w globalnym ładzie.

Zawarcie umowy typu ziemia za pokój oznaczałoby, że działania Kremla zostały uznane za słuszne. Wykoleiłoby to nie tylko międzynarodowy porządek liberalny, ale także bezpieczeństwo i stabilność na świecie, wyrządziłoby trwałą szkodę ogólnoświatowemu reżimowi nierozprzestrzeniania broni jądrowej i innej broni masowego rażenia.
Dr Andreas Umland jest analitykiem w Sztokholmskim Centrum Studiów nad Europą Wschodnią (SCEEUS) Szwedzkiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (UI), w którym obecnie bierze udział w przygotowywaniu raportu na temat przeszkód w negocjacjach rosyjsko-ukraińskich.

Inne artykuły Andreasa Umlanda

Rosyjska agresja zbrojna przeciwko Ukrainie i ludobójcza kampania wymierzona w ukraiński naród nie mogą być zatrzymane za pomocą środków wyłącznie niemilitarnych. Nie ma innego sposobu niż pokonanie siły siłą. Jest to w pełni zgodne z prawem międzynarodowym, a w szczególności z art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych. Kompromisy, ustępstwa i inne ulgi dla państwa-agresora nie są drogą do trwałego pokoju w Europie Wschodniej i innych regionach. Umowa typu ziemia za pokój wyrządziłaby trwałą szkodę międzynarodowemu porządkowi opartemu na zasadach i przyszłym rządom prawa międzynarodowego.


Niniejszy artykuł został napisany w ramach projektu SCEEUS dotyczącego przeszkód na drodze do rosyjsko-ukraińskiego pokoju.