Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Kreml / 19.11.2023
Andreas Umland

Putinizm po Putinie. Problem sukcesji w Rosji sprawia, że jej przyszłość jest niepewna

Władimir Putin ogłosił niedawno, że może pozostać prezydentem Rosji do 2030 r. Na przedłużenie rządów pozwala mu zmiana konstytucji z 2020 r. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by za 10–12 lat nadal był u władzy. Do tej pory nagromadziło się zbyt wiele kaprysów, by spodziewać się długich, gerontokratycznych rządów jego i otaczającej go świty.
Foto tytułowe
(Pixabay)


Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!


Putinizm zagrożony


Najbardziej oczywistym i bezpośrednim czynnikiem ryzyka dla rządów Putina jest wojna rosyjsko-ukraińska. Jeśli zostanie przegrana, legitymacja i reżim Putina znajdą się pod presją i mogą się rozpaść. Szybkie i w dużej mierze pokojowe przejęcie Krymu było szczytowym osiągnięciem jego rządów. I odwrotnie – przedłużające się walki i utrata cennego półwyspu stałyby się jego nadirem i możliwym końcem.

Dodatkowe czynniki ryzyka dla obecnego rosyjskiego reżimu są związane z dalszymi wyzwaniami zagranicznymi, np. na Kaukazie. Recesja gospodarcza i jej implikacje społeczne, katastrofy ekologiczne i przemysłowe lub wewnętrzna niestabilność polityczna to inne potencjalnie niebezpieczne czynniki dla rządów Putina. Bunt Prigożyna latem 2023 r. i zamieszki w Machaczkale jesienią 2023 r. sygnalizują niespotykaną w poprzednich latach utratę kontroli wewnętrznej.

Zdrowie Putina również może podupadać, choć nie dowiemy się tego na pewno. Niektórzy, jak moskiewski politolog Valery Solovei, uważają nawet, że sam Putin już nie żyje, a jego rolę odgrywa teraz sobowtór, podczas gdy sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew jest nieoficjalnym władcą Rosji.

W każdym razie, z tego czy innego powodu, Putin (lub jego sobowtór) odejdzie najpóźniej w 2036 r., a być może znacznie wcześniej. Pytanie za milion dolarów brzmi: co się wtedy stanie z putinizmem? Czy obecny reżim może przetrwać z nowym najwyższym przywódcą lub kolektywnym przywództwem kontynuującym dziedzictwo Putina? A może system putinowski upadnie mniej lub bardziej spektakularnie?

To nie tylko intrygujące pytanie dla analityków politycznych. Jest to również wyzwanie dla obywateli Rosji, a także osób kształtujących politykę zagraniczną, gospodarczą i kulturalną na całym świecie. Czy Rosjanie i nie-Rosjanie, zagraniczne rządy i prywatni inwestorzy, krajowe i międzynarodowe organizacje powinny przygotować się na polityczną ciągłość czy raczej szykować się na radykalną zmianę w największym kraju na świecie?


Gładki zjazd do putinizmu 2.0?


Niektórzy obserwatorzy Rosji spodziewają się uporządkowanej transformacji władzy w ramach obecnej elity politycznej i struktury. Oznaczałoby to prawdopodobnie przedłużenie aktualnej formy rządów krajowych i zachowań zagranicznych. W tym scenariuszu możliwa wydaje się raczej ewolucja adaptacyjna w ramach obecnego systemu niż jego obalenie. Reżim mógłby ulec degradacji w kierunku jeszcze bardziej scentralizowanego i coraz bardziej neostalinowskiego. Może też powrócić do protodemokracji z czasów późnej prezydentury Jelcyna.

Na ile pouczające są jednak lekcje historyczne i rozważania porównawcze, na których opierają się takie założenia? Prawdą jest, że zarówno carska, jak i sowiecka Rosja wielokrotnie przekazywały władzę nowemu przywódcy w kontekście autorytarnym lub totalitarnym. Inne postsowieckie reżimy również zdołały zmienić swoich przywódców, zachowując jednocześnie autokratyczne systemy, a także ciągłość elit.

Jednak te wcześniejsze rosyjskie lub inne postsowieckie transformacje następowały w ramach pewnych formalnych lub nieformalnych ograniczeń instytucjonalnych, odziedziczonych z odległej lub niedawnej przeszłości. Należą do nich zasady dynastyczne, rządy jednopartyjne lub stowarzyszenie regionalnych klanów. Monarchiczne, komunistyczne, patriarchalne lub inne odziedziczone tradycje zapewniały pewne byłe lub domyślne wytyczne. Kierowały, ograniczały i uspokajały aktorów zaangażowanych w negocjacje i wdrażanie transferu władzy.

Ale jak silne są różne rosyjskie formalne ograniczenia i nieformalne zasady zachowania do dziś? Jakie jest rzeczywiste znaczenie rosyjskiej konstytucji, prawa i traktatów międzynarodowych z jednej strony, a także esprit de corps obecnej elity, wzajemnego szacunku i przyjaźni politycznych – z drugiej? Czy któraś z tych formalnych i nieformalnych instytucji lub ich kombinacja są w stanie moderować pokojową transformację, a także ustabilizować nową równowagę? Pytania te są kluczowe dla przyszłości Rosji, ale niełatwo na nie odpowiedzieć.


Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin (Shutterstock)
Instytucjonalne nadużycia i rozpad


W ciągu ostatnich 24 lat Putin i spółka systematycznie osłabiali, tłumili lub wypaczali większość rosyjskich oficjalnych instytucji. Większość struktur, sieci i środowisk – niezależnie od tego, czy chodzi o wybory krajowe czy własność prywatną, Rosyjski Kościół Prawosławny czy Sąd Konstytucyjny, środki masowego przekazu czy partie polityczne – zostało skompromitowanych z powodu manipulacji, instrumentalizacji, odstępstwa, infiltracji itp. Nawet najważniejszy i najpotężniejszy urząd w Rosji, urząd prezydenta, ma niejasny status od czasu dziwnej kadencji Dmitrija Miedwiediewa w latach 2008–2012.




Warto przypomnieć, że trzy ostatnie sukcesje przywództwa w Rosji były kwestionowane i nie do końca przesądzone. W 1985 r. nominacja Michaiła Gorbaczowa na sekretarza generalnego Komitetu Centralnego KPZR nastąpiła dopiero po poważnych kłótniach w Biurze Politycznym. W 1991 r. Borys Jelcyn ubiegał się o nowe stanowisko prezydenta Rosji w wyborach, które obejmowały szereg alternatywnych kandydatów – od Wadima Bakatina po Władimira Żyrinowskiego. Kilka razy później Jelcyn był na skraju odsunięcia od władzy. Pod koniec 1999 r. Władimir Putin i jego nowa partia Jedność stanęli w obliczu potężnego przeciwnika politycznego w postaci partii Ojczyzna w wyborach do Dumy Państwowej. Dopiero po słabym wyniku Ojczyzny w wyborach parlamentarnych rosyjskie klany oligarchiczne stanęły za Putinem jako kandydatem na prezydenta w 2000 r.

Te transfery władzy obejmowały wszystkie mniej lub bardziej istotne nieformalne interakcje. Odbywały się one poprzez pewne odziedziczone i zaakceptowane procedury, w tym wybory w 1991 i 1999 r. Pytanie brzmi: Jaka będzie nieformalna metoda i publiczny mechanizm określania następcy lub zespołu następców Putina? Rosyjski problem sukcesji jest wielowymiarowy, a jego rozwiązanie – rozmyte na kilka sposobów.


Trzy wyzwania dla putinizmu 2.0


Po pierwsze, nie jest jasne, jakie dokładnie reperkusje będzie miał wybór tego lub innego nowego przywództwa dla kluczowych interesariuszy. Czy mogą oni poprawić, utrzymać lub stracić swoje pozycje, wpływy, własność lub/i wolność? A jeśli tak, to jak wysoka jest stawka? Czy niektórzy mogą nawet stracić życie?

Odpowiedzi na te pytania są trudne nie tylko dla obserwatorów, ale także dla samych bohaterów. Pod rządami Putina zachowanie państwa rosyjskiego stało się arbitralne i nieograniczone. Niektórzy interesariusze mogą postrzegać kwestię sukcesji jako egzystencjalną i odpowiednio forsować swoich kandydatów z zemsty.

Po drugie, nie wiadomo, kto będzie lub nie będzie chciał walczyć o prezydenturę, a przynajmniej o włączenie do nowego kolektywnego przywództwa. W rosyjskiej elicie może znajdować się kilkoro mężczyzn i kobiet, którzy już teraz rozważają swoje kandydatury. Niektórzy dysponują wystarczającymi zasobami politycznymi i/lub ekonomicznymi, aby ubiegać się o najwyższe stanowisko. Inni mogą mieć ambicję, ale niewystarczające zaplecze i pieniądze.

Kto zostanie dopuszczony przez FSB i inne rosyjskie agencje zbrojne i ministerstwa do udziału w konkursie o sukcesję? Czy różne „organy władzy” łatwo uzgodnią między sobą, kto wchodzi, a kto odpada? A co się stanie, jeśli zabraknie konsensusu?

Michaił Miszustin (Shutterstock)
Jeśli Putin nagle zrezygnuje lub umrze (lub zostanie ogłoszony martwym), premier Rosji, obecnie Michaił Miszustin, zgodnie z konstytucją zostanie pełniącym obowiązki prezydenta. Biorąc pod uwagę przykład awansu Putina z premiera na pełniącego obowiązki, a następnie pełnoprawnego prezydenta w latach 1999–2000, Miszustin mógłby nagle stać się polityczną wagą ciężką. Jednak nie jest on ani dobrze powiązanym silovikiem („siłaczem”, tj. z doświadczeniem w służbie wojskowej), ani szerzej znaną postacią publiczną. Podejrzewa się nawet, że z tych właśnie powodów otrzymał i utrzymuje swoje stanowisko. Ewentualni przyszli premierzy pod rządami Putina (lub jego sobowtóra) mogą mieć podobne cechy.

Trzecie i być może najbardziej intrygujące, a także mylące pytanie brzmi: kto będzie selektorem nominującym kandydata na prezydenta do aklamacji narodowej (jak zwykle z góry określonymi wynikami)? Czy będzie to Rada Bezpieczeństwa, czy też mniejszy lub większy krąg osób? Kto wyznaczy granice tego kręgu decydentów?

Nawet jeśli selektorat zostanie ustanowiony w taki czy inny sposób, co się stanie, jeśli selekcjonerzy nie będą w stanie osiągnąć konsensusu w sprawie preferowanego nowego prezydenta lub zbiorowego przywództwa? W szczególności zaś: co się stanie, jeśli całe klany, ministerstwa lub agencje będą forsować różnych kandydatów? Czy może się nawet zdarzyć, że wpływowi członkowie potencjalnego elektoratu zajmą przeciwne stanowiska ideologiczne?

Zwykle w takiej sytuacji zaleca się pozostawienie decyzji ludziom. Jednak od ponad dwóch dekad w Rosji głosowanie powszechne nie jest demokratyczne. „Wybory” Putina są zaprojektowane tak, aby uzyskać narodowe potwierdzenie z góry określonego lidera, a nie pozwolić na wolną i uczciwą konkurencję niezależnych partii politycznych.

Zwycięzca rosyjskich wyborów prezydenckich jest wybierany z góry, a nie w drodze głosowania. Nagłe przeprowadzenie ogólnokrajowych wyborów z nieokreślonym wynikiem byłoby sprzeczne z wzorcami zachowań zakorzenionymi przez dwie dekady przez tysiące urzędników państwowych, funkcjonariuszy partyjnych, pracowników mediów i funkcjonariuszy policji. Przeprowadzenie prawdziwych wyborów dla różnych krajowych, regionalnych i lokalnych biurokratów, których zadaniem jest ich zorganizowanie, może być całkowicie niemożliwe bez wcześniejszego przygotowania i/lub pomocy z zewnątrz.


Wnioski


Podsumowując, w procesie zmiany przywództwa występuje potrójna niepewność – co do wysokości stawki, kręgu kandydatów na prezydenta i kształtu elektoratu. Rozwiązanie żadnej z tych kwestii nie jest obecnie instytucjonalnie przygotowane. Ani komitet centralny partii, ani zgromadzenie regionalnych klanów, ani przyjęta zasada dynastyczna, ani inna powszechnie szanowana procedura nie mogą ich autorytatywnie rozstrzygnąć.

Taka nieokreśloność niekoniecznie oznacza chaotyczne przekazanie władzy lub nawet wojnę domową. Sprawia jednak, że chaotyczne bezkrólewie jest bardziej prawdopodobne niż gładkie przejście do putinizmu 2.0. Oczywiście nie da się przewidzieć, jak daleko posuną się ewentualne konfrontacje między potężnymi interesariuszami. Z drugiej strony założenie, że konfliktów podczas przekazywania władzy można uniknąć, byłoby optymistyczne.
Dr Andreas Umland jest analitykiem w Sztokholmskim Centrum Studiów nad Europą Wschodnią (SCEEUS) Szwedzkiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (UI).


Inne artykuły Andreasa Umlanda

Zamiast tego być może szykuje się nowy rodzaj „czasu kłopotów”. Jeśli odejście od putinizmu 1.0 będzie nieuporządkowane lub nawet gwałtowne, mało prawdopodobne jest, aby rezultatem był putinizm 2.0. Oczywiście przewidywania polityczne są notorycznie trudne i niewdzięczne. Jednak już teraz można powiedzieć, że deficyt instytucjonalny w Rosji jest potencjalnie niebezpieczny dla wszystkich zaangażowanych stron. Rosjanie i nie-Rosjanie powinni przygotować się na skomplikowany proces sukcesji. Rosyjski reżim polityczny będzie w taki czy inny sposób różnił się od obecnego.