Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Huzar / 19.12.2023
Jarosław Kociszewski

Rosyjskie działania uprzedza nordycka precyzja. Nowi członkowie NATO to szansa na przewagę

NATO poszerza się o Finlandię i Szwecję. Jest to największe od lat wydarzenie nie tylko w basenie Morza Bałtyckiego, ale także w architekturze Europy. O realnym znaczeniu tego faktu w rozmowie z Jarosławem Kociszewskim opowiada dr Wojciech Lieder, założyciel Instytutu Nordyckiego. Przede wszystkim oznacza to włączenie do NATO niepoliczalnej liczby wysp bałtyckich.
Foto tytułowe
Siły NATO współpracują w ramach wspólnych ćwiczeń ratowniczych podczas BALTOPS (Wiki Commons)






Powiedział pan: „nie licząc Rosji”, bo bez wątpienia jest to odpowiedź na rosyjską agresję w Ukrainie. Skierowane przeciw Rosji albo mające na celu ograniczenie zagrożenia ze strony Rosji. Na ile to rozszerzenie realnie może takie zagrożenie zmniejszyć?


Rzeczywiście członkostwo Finlandii, a wkrótce też Szwecji, wprost wynika z otwartego konfliktu, który zaczęła Rosja w Ukrainie. Do roku 2014 czy 2015 mówiłbym o tradycyjnej powściągliwości nordyków i niechęci do wskazywania i nazywania konkretnego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego wszystkich krajów nordyckich, którym oczywiście jest Rosja. Co prawda, wcześniej na członkostwo zdecydowały się Dania i Norwegia oraz Islandia, ale Szwecja i Finlandia, ze względów historycznych czy geopolitycznych, wyrażały się w spokojniejszym, bardziej stonowanym, neutralnym tonie i unikały jasnego określenia, czym jest potencjalne niebezpieczeństwo ze Wschodu, jak to zwykli określać Szwedzi i Finowie.

Od roku 2014 i później 2015, czyli od rozpoczęcia rosyjskiej agresji, aneksji Krymu i okupacji tak zwanych republik donieckiej i ługańskiej, czego dalszą konsekwencją był atak pełnoskalowy na Ukrainę, pojmowanie tego zagrożenia zaczęło się w Szwecji i Finlandii zmieniać. W rezultacie elity polityczne tych krajów, znane ze stonowanego języka i mówiące o „zagrożeniu ze Wschodu”, teraz zaczęły jasno mówić, że to jest Rosja. Dzisiaj już nikt w Szwecji i Finlandii nie ma złudzeń co do zmiany sytuacji i ewolucji strategii bezpieczeństwa narodowego, opracowanej po drugiej wojnie światowej, która musi być skierowana na zagrożenie ze strony wspólnego sąsiada ze Wschodu.

Warto przy tym pamiętać, że oprócz ataku pełnoskalowego Federacja Rosyjska stosuje także groźby – jako część swojego oręża. Dlatego groźby również zostały opisane w strategii obrony totalnej Szwecji. Uczulano społeczeństwo na to, że dezinformacja też jest formą broni ofensywnej ze strony Federacji Rosyjskiej. Obserwując poczynania szwedzkich czy fińskich elit politycznych, mogę dodać, że nawet jeśli są na świeczniku i w czołówce krajów, które najbardziej naciskają na sankcje przeciw Rosji, to stanowią nader mocne zaplecze intelektualne dla zwolenników sankcji, gdyż Szwedzi i Finowie doskonale wiedzą, że żeby zmienić mentalność Rosjan, należy skierować tam działania długofalowo wraz z czynnikiem informacyjnym nastawionym na młodych Rosjan, którym trzeba pokazać, że świat stoi przed nimi otworem.


Ale jak rzeczywiście wielkie znaczenie ma wejście tych dwóch państw do NATO? Co one wnoszą jeszcze do Paktu Północnoatlantyckiego, poza oczywiście samym terytorium i możliwością kontroli dalszej istotnej części granic z Rosją?


Często rozpatruje się kwestie związane z dołączeniem Szwecji i Finlandii do NATO pod kątem obrazowych, ale też bardzo prostych porównań, czyli na przykład kwestii terytorialnych albo kwestii populacji. Rzeczywiście tutaj Rosja ma ogromną przewagę. Terytorialnie to największy kraj na świecie, zamieszkały przez ponad 146 milionów ludzi. Finlandia i Szwecja są nieporównanie mniejsze i mieszka tam łącznie ok. 16 milionów ludzi, czyli dziesięć razy mniej.

Ale przede wszystkim zwracam uwagę na potencjał gospodarczy. Oczywiście NATO jest sojuszem wojskowym, ale jak wiemy i jak widzimy po konsekwencjach konfliktu w Ukrainie, jeśli za armią nie stoi silna, innowacyjna gospodarka, to mamy sytuację, w której, na przykład, rosyjscy żołnierze kradną ceramikę toaletową. Silna armia musi mieć potężne zaplecze gospodarcze i taki benefit uzyskuje NATO. Nie chodzi tutaj nawet o sam miernik, jakim jest PKB, chociaż to też jest ciekawe. Jeśli zsumujemy PKB wszystkich pięciu krajów nordyckich, to najzwyczajniej w świecie ta łączna wartość będzie wyższa niż wartość rosyjska, czyli największego terytorialnie kraju na świecie zamieszkałego przez 146 milionów ludzi, gdy we wszystkich krajach nordyckich żyje ok. 28 milionów ludzi.

Kolejnym ważnym czynnikiem warunkującym silną armię jest potencjał technologiczny i innowacyjność gospodarki. Ranking Forbes Global 2000, przedstawiający najbardziej wartościowe przedsiębiorstwa na świecie, pokazuje, że łączna wartość największych przedsiębiorstw w 10-milionowej Szwecji jest większa niż w 146-milionowej Rosji. Co więcej, są to przedsiębiorstwa będące synonimem innowacyjności, co oznacza ciągłość rozwoju bardzo silnej gospodarki w odróżnieniu od Rosji, której przedsiębiorstwa opierają swoją działalność głównie na wydobyciu, przetwarzaniu i sprzedaży surowców naturalnych.


Rozumiem, że potencjał gospodarczy, innowacyjność mają wielkie znaczenie, bo budują też potencjał sił zbrojnych, potencjał obronny państwa, ale Finowie i Szwedzi są gotowi użyć tego potencjału w ramach Paktu Północnoatlantyckiego? Posiadanie potencjału to jedno, a chęć, wola i możliwość wykorzystania go w walce to już zupełnie co innego.


dr Wojciech Lieder - założyciel, fundator i prezes Fundacji Instytut Nordycki. Od lat zgłębiający wszystko, co nordyckie. Umiejętności i wiedzę zdobywał nie tylko na Uniwersytecie Łódzkim, Uniwersytecie w Malmö, Uniwersytecie w Sztokholmie, Uniwersytecie Południowej Danii w Odense, ale również w State Street Bank, PwC i Amazon. Dokładny i skrupulatny badacz. Doktor nauk społecznych.
Powiedziałbym, że jak najbardziej tak. Szwedzi i Finowie mają tę przewagę, że w swoich założeniach strategii obrony totalnej opierają się na fakcie, że samo społeczeństwo Szwecji i Finlandii wyraża dużą chęć obrony terytorium swoich krajów. Oprócz faktu, że Finlandia posiada bardzo długą granicę z Rosją i obecnie jest to granica, która oddziela NATO od Rosji na północy, ale jest to także granica, która oddziela bardzo, ale to bardzo głęboką przepaść pomiędzy społeczeństwem, czy wręcz cywilizacją nordycką, europejską, a Rosją. Mówię tu o dużej liczbie elementów mentalności, która jest diametralnie inna po wschodniej i zachodniej stronie tej granicy. Może odważnie, ale powiedziałbym, że region nordycki jest najbardziej zasobnym i najbardziej sprawiedliwym regionem na świecie pod kątem dobrobytu. Możemy zauważyć, że kraje Zatoki Perskiej mają większy potencjał gospodarczy, jednak patrząc na wskaźnik rozwarstwienia dochodów w społeczeństwie, to jest on najbardziej korzystny właśnie w regionie nordyckim. Stąd jest to idealny przykład na to, że nie liczy się ilość, lecz jakość.


Czyli Szwedzi, Finowie, jak pan przekonuje, mają nie tylko potencjał, ale i wolę stawienia oporu. I teraz następnym, wydaje się, logicznym pytaniem jest pytanie o to, co dokładnie ich przekonało. Czy były to działania rosyjskich okrętów podwodnych wpływających w fiordy bałtyckie, które pokazały Szwedom, że Rosjanie nie są zagrożeniem odległym, tylko są już na miejscu?


Bez wątpienia. Przekraczanie granic przez okręty podwodne, nawodne czy samoloty jasno pokazało, że Rosjanie sprawdzali przede wszystkim reakcje Szwedów i Finów, ale także Hiszpanów czy Portugalczyków, bo również tam Rosjanie pozwalali sobie przekraczać granice. Pokazało to, że armia i obrona powietrzna szwedzka czy fińska miała swoje niedociągnięcia. Na przykład w 2013 roku, gdy rosyjski bombowiec przekroczył tę granicę Szwecji, nie poderwano żadnego myśliwca Gripen, ponieważ wszyscy piloci mieli wolne z powodu Świąt Wielkanocnych. Także te działania Rosjan były czynnikiem, który zmusił Szwedów, i ogólnie nordyków, do podpisania później dokumentu jasno wskazującego Rosję jako potencjalne zagrożenie i agresora. Pokazało to, że w Szwecji i Finlandii zajdą zmiany. Już wtedy można było obserwować dążenia do wznowienia debaty o strategii obrony totalnej i potrzebie doszkalania obywateli.

To zachęciło Szwedów i Finów do zmodernizowania już istniejącego sprzętu. Wojna w Ukrainie kolejny raz pokazała, że nie liczy się ilość, lecz jakość sprzętu wojskowego pochodzącego ze Szwecji. Jest niemal chirurgiczny, czego przykładem jest haubica samobieżna Archer szwedzko-brytyjskiej produkcji. Czyli nie chodzi tutaj o wielkoskalowe zadanie strat, ale o użycie precyzyjnej broni, która pozwala na wyeliminowanie pojedynczych nawet jednostek.


Wspominał pan o strategii obrony totalnej. Co to znaczy? Na czym ona polega?


Obrona totalna w odniesieniu do strategii, którą wdrażają Szwedzi, de facto oznacza zaprzężenie każdego obywatela do obrony kraju. Ta obrona często podkreśla, że Szwedzi nigdy nie mogą się poddać i będą używać wszystkich środków, czy to dyplomatycznych, czy militarnych, żeby obronić terytorium kraju. Jest tam też ważny rozdział, który mówi o tym, jak zachowywać się podczas pełnoskalowego konfliktu i w jaki sposób prowadzić wojnę partyzancką, gdy wróg, no i tutaj można już mówić jasno, gdy Rosjanie pojawią się w dużej liczbie na terytorium Szwecji.


Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!



Mówiliśmy o wewnętrznym jeziorze NATO, którym stało się Morze Bałtyckie, natomiast tu nie możemy zapomnieć o Królewcu, obwodzie kaliningradzkim, który jest znowu wyspą na tym jeziorze.


Gdy mówi się o obwodzie kaliningradzkim i potencjalnym zagrożeniu dla krajów członkowskich NATO, to przede wszystkim mówi się o przesmyku suwalskim. Na mapie basenu Morza Bałtyckiego widać, że jest to newralgiczny punkt, który w przypadku spotkania się dwóch armii rosyjskich na terytorium Białorusi w praktyce odcina Litwę, Łotwę i Estonię od zaopatrzenia. Jednak miejsce to przestaje być tak newralgiczne, gdy spojrzymy troszeczkę bardziej na północ, w momencie, kiedy Finlandia jest już krajem członkowskim, a Szwecja rychło do NATO przystąpi.

Jest to często demonizowane miejsce, jako to jedno z najbardziej niebezpiecznych czy jedno z najbardziej zapalnych na świecie. Ale gdy Bałtyk stanie się wewnętrznym jeziorem NATO, to bez wątpienia dominować na nim będzie NATO ze względu na siły i środki, które tutaj posiada. Będzie to oczywiście oznaczać blokadę obwodu kaliningradzkiego przy jednoczesnych działaniach partyzanckich na terytorium Litwy, Łotwy i Estonii. Dlatego jest twardy orzech do zgryzienia nie tylko dla Sojuszu, jak to często akcentują media, ale przede wszystkim dla samej Rosji.

Widzimy to już dzisiaj po zamknięciu przestrzeni powietrznej dla ruchu pasażerskiego linii, które są zarejestrowane w Rosji. W przypadku otwartego konfliktu sytuacja Rosji będzie tu niezmiernie trudna.


Czy Rosjanie mają w tej chwili potencjał, czy flota północna ma potencjał, żeby w sposób realny zagrozić dominacji NATO na Bałtyku?


Jest to kwestią dyskusyjną, ponieważ jeśli chodzi o same liczby, to Rosja ma pewną przewagę nad jednostkami natowskimi. Samo Morze Bałtyckie jest dosyć płytkim akwenem, w związku z tym duże, które są sukcesywnie zatapiane w Morzu Czarnym, nie do końca mają rację bytu na Bałtyku. To jest straszak, którego Rosja uwielbia używać, ale z drugiej strony mowa jest o precyzji sprzętu, który posiadają nordycy i który jest najzwyczajniej w świecie dostosowany do warunków Morza Bałtyckiego. Na przykład korwety klasy Visby to są szybkie, lekkie kutry rakietowe z pociskami RBS15. Są tu też okręty podwodne produkcji szwedzkiej, które dają, przynajmniej na papierze, przewagę krajom NATO w basenie Morza Bałtyckiego. Do tego dochodzi przewaga technologiczna, która pozwala z chirurgiczną precyzją atakować jednostki rosyjskie i sabotować linie zaopatrzeniowe.


To są działania morskie, natomiast tutaj elementem kluczowym są również działania w powietrzu. Jakie znaczenie mają siły powietrzne Finlandii i Szwecji w tej układance?


Siły powietrze Finlandii są oparte na myśliwcach wielozadaniowych produkcji amerykańskiej, ale warto skupić się tutaj na Szwecji, która posiada myśliwiec wielozadaniowy własnej produkcji. To kolejny raz uwidacznia pewien kontrast między liczbą ludności a możliwościami technologicznymi. To jest 10-milionowy kraj, który w kooperacji z Brytyjczykami wyprodukował własny myśliwiec wielozadaniowy Saab JAS Gripen.
Jarosław Kociszewski - publicysta, komentator, przez wiele lat był korespondentem polskich mediów na Bliskim Wschodzie. Z wykształcenia jest politologiem, absolwentem Uniwersytetu w Tel Awiwie i Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Obecnie jest ekspertem Fundacji "Stratpoints" i redaktorem naczelnym portalu Nowa Europa Wschodnia.

Inne materiały Jarosława Kociszewskiego

Tu ciekawostka, bo na początku tego stulecia Polska decydowała, który myśliwiec wielozadaniowy kupić. Wybraliśmy F-16, ale numerem drugim na liście był Gripen, który wyprzedził nawet francuskiego Mirage’a. Jest to sprzęt zaawansowany technologicznie, choć może nie tak jak amerykański, ale to też jest ogromny plus dla Szwecji, która niedługo dołączy do NATO. To ogromna zaleta, ponieważ jest to troszkę inna technologia niż amerykańska i Rosjanie będą musieli wziąć to pod uwagę i przeanalizować. Gripen ma pewne cechy, które dają mu przewagę nad rosyjskimi maszynami.

Podcast z cyklu "NATO Explained'23" został zrealizowany ze wsparciem Departamentu Dyplomacji Publicznej NATO.