Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Barszcz / 02.01.2024
Ihar Melnikau

Trudności gospodarcze II RP sprzyjały oszustom. W północno-wschodniej Polsce pojawili się "banksterzy"

Jedną z najmniej zbadanych stron historii województw północno-wschodnich II Rzeczypospolitej jest działalność oszustów, która była na rękę ludziom mieszkającym w województwach wileńskim, nowogródzkim i poleskim międzywojennej Polski.
Foto tytułowe
Monety z II RP (archiwum prywatne autora)


Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!


Banki z kiepską historią


Odbudowane w 1918 r. państwo polskie stanęło przed ogromnymi problemami finansowymi. Jeszcze w czasie I wojny światowej powstała Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, emitująca marki polskie, które stały się pierwszym środkiem płatniczym w niepodległej Polsce. Jednak inflacja dosłownie codziennie dewaluowała polską walutę. Jeśli w 1919 r. dolar amerykański kosztował 9 marek, to rok później - już 110, dwa lata później – 3000, a w 1924 r. – około 6,5 miliona marek. Inflacja zniszczyła kapitał banków i osób prywatnych. W następstwie tej sytuacji powstało dużo banków jednodniowych, które zarabiały głównie na spekulacjach walutowych.

Jednym z takich fantomowych banków był Wileński Bank Rolniczo-Przemysłowy, który miał oddziały w Grodnie, Głębokim, Dołhinowie, Święcianach i Dziśnie. W grudniu 1925 r. partnerem tej instytucji została łotewska grupa finansowa. Rok później zarząd banku ogłosił bankructwo. Znaczący wpływ na to miało wprowadzenie w 1924 r. nowej polskiej waluty – złotego, co doprowadziło do stabilizacji rynku finansowego. W działalności banku nie obyło się bez oszustw. Jego kierownictwo zostało oskarżone o machinacje z wekslami, z powodu których ucierpieli tacy giganci jak Bank Polski czy Bank Gospodarstwa Krajowego.

W marcu 1926 r. aresztowano pracowników wileńskiego oddziału Banku Handlowego. Dochodzenie wykazało, że prowadzili oni operacje bankowe wedle „szarych schematów”. Straty banku wyniosły ponad 50 tysięcy złotych. Za te fundusze byli bankierzy kupili nieruchomość i samochód. W 1933 r. województwa północno-wschodnie obiegła wiadomość o samobójstwie Stanisława Ruszkiewicza, dyrektora wileńskiego oddziału banku, nadzorującego sferę produkcji cukru. Do targnięcia się na swoje życie dyrektora skłoniła perspektywa kary za oszustwa. Po przeprowadzonej rewizji w magazynach stwierdzono brak 300 worków cukru o łącznej wartości 20 tysięcy złotych. Okazało się, że Ruszkiewicz je sprzedał, a zyski zachował dla siebie.


Fałszerze


W marcu 1935 r. do Wilejki przybyła grupa oszustów. Wkrótce utworzyli Kasę Kredytową, którą promowali jako firmę o pozytywnej historii kredytowej. Chociaż działalność „kasy” trwała zaledwie kilka miesięcy, jej ofiarami padło wiele firm.

Najbardziej znanym oszustwem bankowym na terenie północno-wschodnich województw Polski było fałszowanie książeczek oszczędnościowych banku PKO. Oddziały tej instytucji znajdowały się w Wilnie, Oszmianach i Święcianach. Wzrost liczby przestępstw związanych z próbą uzyskania pieniędzy z fałszywych książeczek oszczędnościowych przypadł na okres kryzysu światowego w latach 1932–1934. Oszuści albo fałszowali samą książeczkę (blankiet), albo dodawali kilka zer do kwoty widniejącej w książeczce. Zwykle mieszkańcy Kresów trzymali niewielkie sumy na książeczkach oszczędnościowych. Dorysowywali „kółko” i jeśli kasjer nie był doświadczony, to jak powiedzieli w jednym filmie, „easy money”.

Książeczka PKO (archiwum prywatne autora)
Złote czerwońce oraz dolary USA (archiwum prywatne autora)
W 1933 r. w Wilnie policja aresztowała Marcina Niewiarowskiego, u którego znaleziono dużą liczbę książeczek oszczędnościowych zrobionych w Oszmianach. Oszust fałszował kwoty oszczędności i podpisy właścicieli i w ten sposób wypłacał pieniądze w kasach. Co więcej, jego dwaj synowie i córka zostali oskarżeni o fałszowanie dokumentów bankowych. W maju 1931 r. w Lidzie aresztowano gang fałszerzy pod kierownictwem Sczłomy Tenenbauma. Ten człowiek nawiązał kontakt z pracownikami laboratorium chemicznego w Równem, co pomogło mu w „galwanizacji” złotych rosyjskich czerwonców, polegającej na wypłukaniu złota z monet i zmniejszeniu ich wagi o 10–15 proc. Warto zauważyć, że złote monety z wizerunkiem ostatniego rosyjskiego cara były popularną walutą w Polsce i służyły za jeden z głównych środków zachowania i akumulacji kapitału.

Przetworzone czerwońce nie różniły się wyglądem od oryginalnych monet. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży złotych dziesiątek oszuści kupowali nowe monety i wysyłali je do Równego. Funkcjonariusze Policji Państwowej trafili na trop oszustów przypadkowo. Jeden z lidzkich dentystów, który kupił carskie monety, stwierdził, że czerwońce ważą mniej, niż powinny, i wezwał policję. Śledztwo wykazało, że w wyniku działalności gangu Tenenbauma ucierpiały nie tylko osoby prywatne, ale także wiele banków. W 1937 r. na terenie województwa nowogródzkiego aresztowano członków gangu, który zarabiał na produkcji fałszywych srebrnych monet o nominale 10 złotych. Jako materiał źródłowy oszuści używali srebrnych rosyjskich rubli.


Banknoty II RP (archiwum prywatne autora)
Szlachetni przestępcy


Nierzadkie były również oszustwa w sferze kredytów hipotecznych. We wrześniu 1931 r. do gminnej kasy oszczędnościowej w Wilnie zwrócił się mężczyzna z prośbą o udzielenie pożyczki na budowę domu. Jako zabezpieczenie zaproponował swoje mieszkanie, składając na nie dokumenty. Gdy podpisał weksle gwarancyjne, wypłacono mu 5 tysięcy dolarów (wtedy waluta amerykańska była honorowana). Wkrótce okazało się, że kredyt zaciągnął oszust, Białorusin Stanisław Wolejsza, winny wielu podobnych fałszerstw od czasów carskich. Tym razem jednak nie udało mu się uciec od sprawiedliwości. Wolejsza został aresztowany i w 1932 r. skazany przez sąd na pięć lat więzienia.

Byli jednak i szlachetni oszuści. W październiku 1933 r. Jakub Grillin zamierzał wyemigrować do USA. Poznał mężczyznę, który obiecał mu pomóc w wyjeździe za granicę. Za zorganizowanie wyjazdu Grillin zapłacił 100 dolarów. Wkrótce jednak pośrednik zniknął. Po kilku tygodniach Jakub otrzymał list z Palestyny, w którym oszust przeprosił i obiecał przesłać za pośrednictwem banku PKO (przedstawicielstwo którego było w Palestynie) pieniądze wraz z odsetkami. I rzeczywiście, wkrótce Grillin otrzymał swoje pieniądze z Tel Awiwu. Jednak takie przypadki były raczej wyjątkiem.

W 1936 r. w Wilnie pojawił się mężczyzna podający się za kapitana armii brytyjskiej Lasmana. Rzekomo szukał ochotników do wysłania na wojnę domową do Hiszpanii. Za usługi pobierał prowizje. Lasmanem zainteresowała się Policja Państwowa. W wyniku śledztwa okazało się, że za angielskiego kapitana podawał się nijaki Bernukiewicz pochodzący z Nowogródka. Biegle władał 13 językami obcymi, co pomogło mu otworzyć szkołę języków obcych. Jednak, gdy otrzymał pieniądze od słuchaczy, uciekł. Podobnych przestępstw dopuszczał się także w innych polskich miastach.
Ihar Melnikau - doktor historii, adiunkt Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Zajmuje się okresem międzywojennym na terenie województw północno-wschodnich II RP, przedwojennej granicy polsko-radzieckiej na Białorusi, oraz służby Białorusinów w przedwojennym Wojsku Polskim. Autor 15 monografii historycznych. Laureat nagrody im. L. Sapiehy w 2020 za zachowanie historycznej spuścizny Białorusi.

Inne artykuły Ihara Melnikau

„Jeśli w kraju kursują znaki pieniężne, to są ludzie, którzy mają ich bardzo dużo” – najwyraźniej nie tylko bohater radzieckiej powieści „Złote cielę” Ostap Bender tak myślał, ale także wielu entuzjastów łatwych pieniędzy z Polski. II wojna światowa, która rozpoczęła się we wrześniu 1939 r., zmieniła historię Europy. Władza polska na terenach województw północno-wschodnich została zastąpiona przez „robotniczą i chłopską władzę radziecką”, która ustanowiła swoje zasady gry na rynku finansowym. Tak minęła era wielkich kombinatorów z Kresów.