Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Samowar / 29.12.2023
Igor Krawetz

Antysemityzm stanowi główną postawę rosyjskojęzycznego muzułmanina. Kreml wpływa na nastroje społeczne w Dagestanie

Zamieszki na lotnisku w Machaczkale, skoncentrowane wokół propalestyńskiego protestu, wywołały fale antysemickich nastrojów, zmuszając Jusupowa do stawienia się przed rosyjskim Komitetem Śledczym. Tło wydarzeń budzi pytania o rolę władz, wpływ Kremla na społeczeństwo, oraz rosnące napięcia na Kaukazie.
Foto tytułowe
Zamieszki na lotnisku w Dagestanie, październik 2023 r. (X/Twitter)


Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!


W poniedziałek, 30 października, znany dagestański dziennikarz i aktywista Idris Jusupow obudził się o siódmej rano: funkcjonariusze rosyjskiego Komitetu Śledczego przyszli do niego, by przeszukać mieszkanie i skonfiskować sprzęt elektroniczny i biurowy.

Przed tym, w sobotę i niedzielę, w kilku rosyjskich miastach na Kaukazie miały miejsce antyizraelskie i antyżydowskie protesty: w Karaczajo-Czerkiesji odbył się propalestyński wiec, w Nalczyku nieznani sprawcy podpalili żydowskie centrum kultury, w Dagestanie tłum ludzi zaatakował samolot przewożący pasażerów z Izraela.

Jusupow mówi, że jako dziennikarz wiedział o tym, że jest planowany protest na lotnisku –niemniej jednak był przerażony jego skalą i tym, jak szybko przerodził się w zamieszki. Już wcześniej, 12 października, w odpowiedzi na wezwanie kanału „Poranek Dagestanu” na Telegramie (jedno z najbardziej popularnych źródeł informacji w republice) na lotnisku w Machaczkale grupa młodych mężczyzn „przywitała” samolot z Tel Awiwu z palestyńskimi flagami. Na kolejne wezwanie „Poranku” Jusupow nie zareagował – nie miał zamiaru w niedzielę wieczorem jechać na lotnisko położone 20 km od miasta. – Myślałem, że przyjdą z flagami, plakatami i tyle – mówi. – Zdałem sobie sprawę ze skali, kiedy moi koledzy dziennikarze zaczęli do mnie dzwonić. Wtedy usiadłem przy komputerze i zacząłem oglądać filmy, było mnóstwo materiału.

Tłum ludzi wdarł się na terminal i płytę lotniska, zachęcony napływającymi wiadomościami o uchodźcach z Izraela. Kamienie poleciały w policję, protestujący zatrzymywali samochody, szukając w nich Żydów. Na jednym z filmów słychać głos uczestnika zamieszek: „Sprawdzamy nawet policyjne radiowozy. inszallah [jeśli Bóg pozwoli], znajdziemy ich”.

– Na Telegramie od kilku tygodni pojawiało się sporo fałszywych informacji o tym, że do Republiki Dagestanu ma przybyć 300 tys. Żydów, bo chcą się tu osiedlić. Ludzie nawet nie zastanawiali się, jak miałoby to wyglądać, ile samolotów potrzeba itd., ale zaczęli ostro reagować. Po ataku na Gazę w Dagestańczykach było wiele emocji, ludzie byli zszokowani, oglądali filmy, na których zabijane były kobiety i dzieci – mówi Jusupow. – Było wyraźnie widać, że ktoś podkręca nastroje.

– W poniedziałek po przeszukaniu zostałem doprowadzony jako świadek w sprawie karnej. Zabrali mnie do Komitetu Śledczego i zaczęli zadawać pytania na temat zamieszek na lotnisku. Pytali: czy mam coś wspólnego z organizacją protestu? Powiedziałem: nie mam. Potem zapytali, czy jestem administratorem kanału „Poranek Dagestanu” – nie jestem. Potem zapytali, czy znam człowieka, którego – jak zrozumiałem – podejrzewają o prowadzenie tego kanału. Znałem go, poznaliśmy się wiele lat temu, kiedy studiowałem na uniwersytecie. Wyjechał z Rosji, prawie się nie widzieliśmy. Zabrali cały mój sprzęt elektroniczny, nawet stare dyski z archiwami. Jeszcze ich nie zwrócili, mogą je przetrzymać w Komitecie Śledczym nawet przez rok.

Sprawa odbiła się szerokim echem we wszystkich mediach na świecie – Kreml najprawdopodobniej wymusił działania na miejscowych władzach. Poza Jusupowem policja zatrzymała ok. 300 rzekomych uczestników zamieszek. – Rozpoczęła się ostra reakcja na szczeblu władz republiki, protest potępiono, przywódca Dagestanu wystąpił w telewizji, spotkał się z dziennikarzami i osobami publicznymi. Są sprawy karne i administracyjne. Miejscowa ludność jednak apeluje, aby nie osądzać każdego uczestnika protestu, a jedynie tych, którzy odpowiadają za konkretny rozbój czy przestępstwo – mówi Jusupow.


„Tanie narzędzie antysemityzmu”


Władze rosyjskie tradycyjnie obarczyły winą za zamieszki na dagestańskim lotnisku kraje zachodnie i Ukrainę, które miały rzekomo „zorganizować prowokację”. Przywódca Dagestanu Siergiej Mielikow oskarżał „banderowców”, a rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow mówił o „wpływach zewnętrznych”, w tym informacyjnych.

W związku z tym rodzi się pytanie – czy to nie sam Kreml rękami służb doprowadził do rozruchów?

– Dagestan nie jest regionem, w którym może wydarzyć się coś, na co nie mają wpływu lokalne władze czy bezpieka – uważa Wiaczesław Lichaczow, ekspert kijowskiego Centrum Wolności Obywatelskich (laureat pokojowego Nobla w 2022 roku). – Zwłaszcza jeśli chodzi o setki ludzi, którzy godzinami błąkają się po mieście i nikt nawet nie próbuje ich zatrzymać. To jest bardzo dziwne. Moim zdaniem to pokazuje, że im na to pozwolono. Funkcjonariusze interweniowali dopiero w pewnym momencie, kiedy sytuacja rzeczywiście wymknęła się spod kontroli.

Dagestan na mapie (Wiki Commons)
Lichaczow przypomina, że w przeciwieństwie do autorytarnej i całkowicie kontrolowanej Czeczenii Dagestan to republika z bardzo trudnym układem sił, zamieszkana przez kilkadziesiąt narodowości (w tym mieszkających tu od czasów średniowiecza Żydów górskich – ostatnią grupę diaspory żydowskiej). Ale poza tym Dagestan to jedna z biedniejszych i bardziej sfrustrowanych republik.

– W Rosji wydarzenia na taką skalę nie dzieją się oddolnie, nie ma poziomej mobilizacji społeczeństwa. Mamy technologię, która pozwala kanalizować frustrację i niezadowolenie w formie nienawiści do Żydów, do Izraela. Jest to legitymizowane odgórnie i nastąpiło po tym, jak prezydent i inni wysocy urzędnicy pozwolili sobie na antysemickie żarty i poparli Hamas. Rząd tworzył przestrzeń dla „dozwolonego antysemityzmu” – podkreśla Lichaczow.

W jakim więc celu to zrobiono? Po co Kremlowi potrzebny był aż tak wyraźny przejaw antysemityzmu?

– Putinowski reżim kreuje wizerunek obrońcy islamu i buduje przyjaźń z towarzyszami z Hamasu, Iranu i Korei Północnej, toteż obecnie okazuje antysemityzm – kontynuuje Lichaczow. – Mogą to być narzędzia umożliwiające zdobycie popularności w globalnej społeczności niezadowolonych reżimów i grup. Antysemityzm to tanie narzędzie, które można wykorzystać w regionach niedarzących sympatią Zachodu. To może zadziałać.

Denis Sokołow, antropolog i badacz Kaukazu, nie zgadza się z takim traktowaniem: jego zdaniem rękę organizacji protestów przez lokalne władze było widać we wcześniejszych antyizraelskich protestach w Chasawjurcie czy w Nalczyku.

– Były też wypowiedzi przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa o zakazie wjazdu Izraelczykom i grożenie tym, którzy ich przyjmą. W tym wszystkim widać miękką siłę rosyjskiego urzędnika. Tępą i nieskuteczną rękę kaukaskiej biurokracji. Ale jeśli chodzi o lotnisko [w Machaczkale], tam zapaliła się iskra, było to dzieło utalentowanego organizatora. Kiedy się zaczęło, urzędnicy po prostu obserwowali te nawoływania w sieci: „No bo co? Jeśli ktoś chce w ten sposób wywrzeć presję na Izraelczyków, to spróbujmy”, myśleli. Biurokracja nie była gotowa na taką siłę organizacyjną i efektywność.

Kanał „Poranek Dagestanu” już wcześniej organizował protesty – przeciwko mobilizacji do wojny w Ukrainie i w innych lokalnych sprawach. Dość aktywnie angażuje się w działalność opozycyjną w Dagestanie, wykorzystując nastroje protestacyjne. „Poranek Dagestanu” śledził na radarze lot, a nawet opracował własny system metafor: na przykład tych „dobrych” Żydów nazywał „Żydami”, a tych „złych” – „jachudami” (w języku arabskim, w mowie potocznej, to wyzwisko). Zdaniem Sokołowa kreatywność, elastyczność i wyczucie nastrojów w republice wskazuje na to, że nie mogły tego zrobić służby czy rosyjscy biurokraci: – Kanał ten w pełni odzwierciedla opinię przeciętnego rosyjskojęzycznego muzułmanina – podkreśla Sokołow.


„Niezdrowe nastroje rozpowszechniają się w reakcji na brak zdrowych”


Jusupow codziennie wychodzi na „pojedyncze protesty” – jedyny sposób demonstracji publicznej, na którą nie trzeba mieć zezwolenia władz – z plakatami: „Wolna Palestyna” i „Palestyno, jesteśmy z tobą”. Postanowił zapoznać się z historią regionu – dlatego przeczytał kilkaset stron dokumentów ONZ. Ubolewa nad tym, że większość jego rodaków nie rozumie delikatnej tkanki Bliskiego Wschodu, toteż często solidarność z Palestyną przeradza się w antysemityzm.

– Dla mnie ważniejsza jest kwestia praw człowieka – mówi. – Stoję z pikietą około godziny. Podchodzi policja, pyta: dlaczego pan stoi, jakie ma żądania? Mówię, że moim celem jest zwrócenie uwagi samorządu i instytucji społeczeństwa obywatelskiego na śmierć ludzi, pokazanie, że Dagestańczycy rzeczywiście są zaniepokojeni tą sytuacją. I widzę, jak wiele osób podchodzi do mnie, wyraża swoje wsparcie, jak wiele kierowców trąbi. Rzadko się to zdarza w przypadku takich pojedynczych pikiet.

Jusupow uważa, że mieszkańcy Dagestanu potrzebują wyrazić wsparcie dla Palestyńczyków, ale władze na to nie zezwalają – w tym upatruje jedną z przyczyn rozruchów:

– Niezdrowe nastroje zawsze zaczynają się rozprzestrzeniać w reakcji na brak zdrowych. Na całym świecie odbyło się wiele demonstracji solidarności z Palestyną, w Rosji była ona wspierana na najwyższym szczeblu, moskiewskie fundusze organizowały pomoc humanitarną. A w Dagestanie zapanowała cisza, przynajmniej w społeczeństwie, są duże oczekiwania – że ruszy akcja wsparcia, zabierze głos Izba Społeczna, samorząd, posłowie i zostanie udzielona pomoc ofiarom. Żeby chociaż wspólnie pomodlić się o to na poziomie duchowieństwa. Ludzie by zrozumieli, to rozładowałoby atmosferę. Ale panowała cisza – opisuje Jusupow.


„Z naszymi Żydami nie mamy problemów”


Począwszy od pierwszej wojny czeczeńskiej, jeszcze przed epoką Putina i Kadyrowa, antysemityzm i teorie spiskowe były szeroko rozpowszechnione w społeczeństwie czeczeńskim. Nie tylko w obozie prokremlowskim – lecz również wśród tych, którzy przeciwko Kremlowi walczyli, bo coraz bardziej ulegali wpływom radykalnego islamu.

Niemniej jednak w Dagestanie autochtoniczna grupa Żydów górskich zawsze była obecna w przestrzeni publicznej. W tej narracji Żydzi stanowili część dagestańskiej wieloetniczności.

– Tu szczególnie wybitnego poziomu antysemityzmu w porównaniu z innymi regionami muzułmańskimi nie obserwowaliśmy – mówi Lichaczow. – Jak i wpływu radykalnej ideologii islamistycznej. Jednak w ostatnich latach w Dagestanie eksplodował pewien potencjał protestacyjny, czy to podczas pandemii, czy w związku z wojną i mobilizacją.

Poza wpływem radyklanego islamu Lichaczow upatruje korzeni antysemityzmu w sowieckiej narracji antysyjonistycznej. – Te komunikaty są zrozumiałe dla dużej części społeczeństwa. Władza wraca teraz do niej w publicznej retoryce. Mówiąc: nie lubimy Izraela, nie lubimy syjonistów – ale nie mamy takich problemów z naszymi Żydami. Lecz do tych antysyjonistycznych haseł można dodać dowolne teorie spiskowe – a jest to dość popularna forma polityki w rosyjskiej kulturze masowej, która rozkwitła szczególnie w czasie pandemii. Tak, to trend ogólnoświatowy, jednak w Rosji dochodzi do tego monopolistyczna kontrola nad całą sferą medialną, gdzie w przestrzeni publicznej nie ma alternatywnych głosów. Dlatego ludzie szukają czegoś, co wydaje im się bardziej autentyczne, bo nie do końca ufają oficjalnej propagandzie, chcą zrozumieć, jak to wszystko naprawdę działa. Teorie spiskowe dają łatwą odpowiedź.

Zdaniem Lichaczowa, w przeciwieństwie do nazistów, Kreml nawet rozkręcając antysemicką agresję, nie wierzy w tę teorię spiskową: – Oczywiście, nikogo specjalnie nie lubią, ale ideologicznie po prostu wskrzeszają sowieckie piętno propagandy antysyjonistycznej, utożsamiającej kapitał żydowski z kapitalizmem Zachodu. Jeśli w czasach sowieckich miało to jakiś sens, to w Rosji, gdzie są żydowscy oligarchowie Putina, wygląda to śmiesznie – twierdzi ekspert.

Po wydarzeniach na lotnisku głos zabrali m.in. liderzy religijni: najwyższy mufti Dagestanu Achmad Abdułajew i naczelny rabin Rosji Berel Lazar. Ten ostatni chwalił tkankę „wielowiekowego szacunku” na Kaukazie i apelował, by „nie psuć przyjaźni między narodami”, ten pierwszy skomentował zamieszki: „Szczerze mówię: mylicie się. Tego problemu nie da się rozwiązać w ten sposób. Rozumiem to oburzenie, odczuwam to bardzo boleśnie. Jednak tego, że przylatuje tu samolot z Izraela, nie można takimi działaniami zakazać”.

– Oni robią przedstawienie – mówi Lichaczow, śmiejąc się. – W czasach sowieckich istniało takie wspaniałe określenie: „Metropolitbiuro”, tj. struktura duchownych odpowiedzialnych za religię. W dzisiejszej Rosji Metropolitbiuro obejmuje także muftiego i rabina. Metropolitbiuro zawsze będzie demonstrować „harmonię” i „jedność”. Choć słowa muftiego Dagestanu brzmią dwuznacznie: rzekomo nie chce on zachęcać do takich manifestacji, lecz ich nie potępia, wyrażając tym samym poparcie.


Pogrom straszniejszy w Woroneżu niż w Dagestanie


Sokołow podkreśla, że w ostatnich tygodniach widać, jak bardzo antyizraelski stał się główny nurt islamu – wręcz „bliski pogromom”, mówi antropolog. Dlaczego?

– Połączyło się kilka rzeczy. Po pierwsze: antyizraelizm jest częścią tożsamości muzułmanów. Po drugie, popularni przywódcy islamscy zajęli twarde stanowisko i niektórzy z nich z zadowoleniem przyjęli atak na Izrael 7 października. Po trzecie, władze Rosji dały jasno do zrozumienia, że nie są temu przeciwne. Jest dozwolony obiekt pogromu, a to podnieca. Władze myślały, że mają kontrolę nad sytuacją, ale okazało się, że nie miały. Był za to pogrom, ofiary i upokarzające kontrole samochodów.

Sokołow mówi, że wyjaśnienia tego zjawiska niektórzy badacze upatrują w niezadowoleniu wśród muzułmanów, którzy rozwiązania swoich problemów socjalno-bytowych szukają w religii i radykalizacji. Oznacza to, że w istocie ruch lewicowy, społeczny protest biednych przeciwko bogatym, staje się religią.

– Nie sprowadzałbym do tego jednego – mówi antropolog. – Wydaje mi się, że jest tu jeszcze jeden element, nie tylko społeczny, ale i egzystencjalny. Współcześnie tożsamość islamska, jeśli spróbujemy ją opisać uczciwie, nie ma cech fundamentalizmu. Tożsamość islamska, jeśli jest praktykowana konsekwentnie, staje się radykalna – i marginalizowana we współczesnym społeczeństwie. Ta tożsamość nie jest zabroniona przez prawo, lecz niektóre jej elementy są nielegalne, choćby odmawianie Izraelowi prawa do istnienia. Każdy muzułmanin powinien marzyć o życiu pod kalifatem i zgodnie z szariatem. Jest to sprzeczne z większością systemów prawnych Europy i Ameryki Północnej.

– Tożsamość przestała być czymś stałym – podkreśla Sokołow. – Stała się ciągle zmieniającą się strukturą, która wymaga pracy nad sobą. A kiedy ta praca ma się odbywać przy braku kultury politycznej i społecznej, jak w Dagestanie, okazuje się, że przeradza się w pogromy, instrument archaiczny i straszny zarazem.

– Choć dla Dagestańczyków pogrom jednostek, czyli nienawiść większości do mniejszości, nie jest typowym rozwiązaniem konfliktu – mówi Sokołow. – Tam bardziej prawdopodobne są konflikty grupowe, zwłaszcza w kwestii ziemi. Mieszkańcy Dagestanu są zorganizowani w społeczności wiejskie lub zgromadzenia religijne; tam konflikty mają charakter międzygrupowy.

Lichaczow: – Odtąd antysemityzm jest w Rosji dozwolonym wyrazem nienawiści i frustracji. Kreml zawsze umiejętnie wykorzystywał ksenofobię – podczas wojny w Czeczenii 15 lat temu włączono kaukazofobię, później ukrainofobię. W ciągu ostatnich dziesięciu lat homofobia stała się przestrzenią dla wyrażania agresji. Fobie na tle narodowym w społeczeństwie rosyjskim istnieją nawet bez Kremla, lecz Moskwa reaktywuje to, czego wydaje się w danej chwili potrzebować.

Zdaniem Sokołowa taka grupowa struktura Dagestanu może uratować region przed większą przemocą: uważa, że bardziej przerażających zdjęć z „instytutu pogromu” należy oczekiwać z regionów, w których tradycyjne więzi społeczne są słabsze.
Igor Krawetz – dziennikarz, bloger, prowadzi fanpage „Ukrainiec w Polsce”. Współpracował z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką”, „Wirtualną Polską” i Resetem Obywatelskim, z szeregiem mediów ukraińskich. Od 2015 razem ze Związkiem Ukraińców w Polsce zwalcza antyukraińską mowę nienawiści. Uczestnik ruchu Obywatele RP, absolwent Studium Europy Wschodniej UW.

Inne artykuły Igora Krawetza

– Wkrótce tam nie będzie innych metod protestu jak tylko pogrom. A podkreślam, że wracają tam ludzie, którzy wiedzą, jak władać bronią i zabijać. Dla nich ta granica wartości życia ludzkiego została przekroczona. Kto ich zatrzyma? Rumiana policja, Rosgwardia czy jakieś szczury biurowe z FSB? – pyta Sokołow. – Od dawna uważam, że chaos w Federacji Rosyjskiej będzie kontrolowany z Moskwy. Próbowałem pojąć, jak to będzie wyglądało? I oto odpowiedź. Wbrew powszechnej opinii, że separatyzm czy decentralizacja są dla Rosji niebezpieczne, „bo będą pogromy i wojna domowa”, większym zagrożeniem jest zachowanie scentralizowanej hierarchii, która w rzeczywistości jest zgniła i niezdolna do utrzymania bezpieczeństwa.