Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Kaukazja > Szach / 07.04.2024
Ludwika Włodek

Młodzi Tadżycy się radykalizują. Dyktatura nie pozostawia im wyboru

Rahmon wyrzucił z kraju albo wtrącił do więzienia wszystkich, którzy mogli być przykładem dla młodych ludzi. Pozostała im alternatywa: świecki dyktator albo islamski radykalizm. I wielu wybiera islamski radykalizm – mówi przywódca zakazanej w Tadżykistanie Islamskiej Partii Odrodzenia Muhiddin Kabiri.
Foto tytułowe
(Wiki Commons)



Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!



Aż 10 z 11 osób zatrzymanych w związku z atakiem na Crocus City Hall pod Moskwą ma obywatelstwo Tadżykistanu. Ostatnia również pochodzi z Azji Centralnej – z Kirgistanu. Odpowiedzialność za zamach wzięła organizacja Państwo Islamskie Chorasanu (ISIS-K).

To odłam Państwa Islamskiego, który nazwę zawdzięcza historycznej krainie Chorasan, utożsamianej z terenami we wschodnim Iranie, Afganistanie i zachodniej Azji Środkowej. Państwo Islamskie Chorasanu powstało w 2014 roku w Afganistanie, rządzonym wtedy przez proamerykański rząd. Mimo że podobnie jak talibowie jego bojownicy stawiali sobie za cel obalenie współpracujących z niewiernymi wojskami polityków, od początku stanowili dla nich konkurencję. Kiedy w 2021 roku talibowie zajęli Kabul, Islamskie Państwo Chorasanu wręcz nasiliło zamachy na terenie Afganistanu. To właśnie ta organizacja stała na przykład za samobójczym atakiem na lotnisko w Kabulu 26 sierpnia 2021 roku. Zginęło wtedy 13 ewakuujących się z Afganistanu amerykańskich żołnierzy i ponad 170 afgańskich cywilów – większość z nich stanowili ludzie tłumnie oblegający lotnisko, by wydostać się z kraju, w którym władzę przejmowali talibowie.

Ta sama organizacja odpowiadała za liczne zamachy na talibskich urzędników, na przykład w Dżalalabadzie jesienią 2021 roku, a także na szyickie meczety i szyicką dzielnicę Daszte Barczi w Kabulu we wrześniu 2022 roku.


Islamski Ruch Uzbekistanu i tadżycki szef OMON


Od początku swojego istnienia ISIS-K rekrutowało bojowników z poradzieckich państw Azji Środkowej. Niedługo po jego powstaniu swój akces do organizacji ogłosił Islamski Ruch Uzbekistanu. Założyło go dwóch młodych adeptów fundamentalizmu islamskiego – Dżumaboj Chodżijew i Tohir Jułdaszew. Na początku lat 90., w jeszcze sowieckim Namanganie, próbowali zaprowadzić rządy szariatu. Islam Karimow, kiedy umocnił się na posadzie prezydenta kraju, wypowiedział im wojnę i przegnał z kraju. Trafili wtedy do Tadżykistanu, gdzie właśnie zaczynała się wojna domowa. Potem, już po zakończeniu wojny, w latach 1999–2001, z terytorium Tadżykistanu organizowali rajdy na okolice kirgiskiego miasteczka Batken, skąd próbowali przedostawać się do uzbeckiej enklawy Soch i dalej, do Uzbekistanu. W końcu przenieśli się do rządzonego przez talibów Afganistanu, gdzie zastała ich amerykańska interwencja. Chodżijew zginął w listopadzie 2001 roku, ale Jułdaszew przez kolejnych osiem lat był przywódcą Islamskiego Ruchu Uzbekistanu, działającego – podobnie jak inne fundamentalistyczne ugrupowania sprzeciwiające się amerykańskiej okupacji Afganistanu – na pograniczu afgańsko-pakistańskim. To tam, w 2009 roku, Jułdaszewa dosięgła rakieta wystrzelona z amerykańskiego drona. Założony przez niego ruch przetrwał, częściowo działał w koordynacji z talibami, głosił obalenie świeckich dyktatur w poradzieckiej Azji Centralnej i utworzenie tam kalifatu. Kiedy pojawiło się Państwo Islamskie, uznał je za projekt bardziej obiecujący i uniwersalny niż projekt etnicznie jednorodnych i skupionych na Afganistanie talibów.

Państwo Islamskie Chorasanu część swoich środkowoazjatyckich adeptów przejęło więc wraz z akcesją Islamskiego Ruchu Uzbekistanu. Jednak na tym nie poprzestało. Prowadzone przez tę organizację media bardzo dbają o to, by z przekazem docierać do muzułmanów z krajów poradzieckich. Publikują teksty, książki i audycje po tadżycku, uzbecku i kirgisku.

Dystrybuują plakaty adresowane specjalnie do tej publiczności (np. stojący w płomieniach pomnik Ismaila Somoni, symbol tadżyckiej stolicy, i położony nieopodal niego pałac prezydencki wybudowany przez Rahmona), krytykują tamtejszych dyktatorów i obiecują, że w radykalnym islamie jest odpowiedź na wszystkie zaniedbania i tragedie, jakie tym państwom przyniosły już ponad trzydziestoletnie rządy wywodzących się głównie z poradzieckiej nomenklatury polityków.

Duży wpływ na popularność Państwa Islamskiego w poradzieckiej Azji Środkowej miał też Gulmurod Chalimow. Był dowódcą tadżyckiego OMONU (specjalne oddziały milicji do zadań specjalnych), pułkownikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Pod koniec kwietnia 2015 roku zniknął z Tadżykistanu. W maju tegoż roku w sieci pojawiło się jego nagranie, w którym oskarża władze Tadżykistanu i innych środkowoazjatyckich republik o działanie na szkodę islamu i wzywa swoich ziomków z regionu, także tych przebywających na emigracji zarobkowej w Rosji, by przystępowali do Państwa Islamskiego.

Chalimow krytykował władze tadżyckie za kampanię przeciwko noszeniu hidżabu i bród oraz zakaz modlitwy na ulicach. Punktował ich koniunkturalizm i korupcję. „Zatrzymujecie nasze siostry i córki za to, że noszą hidżab, naszym braciom zakazujecie bród. Każdego dnia, idąc do pracy, powinniście sobie zadać pytanie: czy jesteście gotowi umrzeć za państwo, które stworzyliście? Czy jesteście gotowi umrzeć za taką demokrację?”. Ostrzegał: „Niech pan słucha, prezydencie, i wy, ministrowie, nawet nie wiecie, ilu tu braci czeka i aż się rwie, żeby pojechać do Tadżykistanu ustanowić tam rządy szariatu. Przyjdziemy po was!”.

Sam Chalimow był dla Państwa Islamskiego na wagę złota. Świetnie wyszkolony na kursach antyterrorystycznych w Rosji i w USA i znający na wylot struktury bezpieczeństwa swojego kraju, błyskawicznie awansował i został głównodowodzącym całego Państwa Islamskiego, jego ministrem wojny. Pełnił tę funkcję aż do swojej śmierci, do której doszło w czasie bombardowania w Syrii w 2020 roku.





Przeciwko szyitom i innym innowiercom


Rekrutacja mieszkańców poradzieckiej Azji Środkowej do Państwa Islamskiego, zwłaszcza do jego chorasańskiego oddziału, trwała więc od dawna. Jednak to nie Tadżycy przodowali w statystykach. Rustam Azizi, tadżycki ekspert do spraw ekstremizmu religijnego, w rozmowie z portalem Azja Plus stwierdził, powołując się na dane ONZ, że w latach 2017–2018, jeśli brać pod uwagę liczbę zwerbowanych w stosunku do liczby ludności państwa, Tadżykistan znajdował się dopiero na 14. miejscu. Wyprzedzały go inne kraje regionu, a także państwa Bliskiego Wschodu i Zachodniej Europy.

Trudno powiedzieć, czy ta tendencja w ostatnich kilku latach się zmieniła. Faktem jest jednak, że atak na Crocus City Hall to nie pierwszy zamach terrorystyczny przeprowadzony w imię dżihadu, w którego wykonaniu i przygotowaniu brali udział Tadżycy.

Sam prezydent tego kraju, Emomali Rahmon, na niedawnym spotkaniu z muzułmańskimi liderami w Duszanbe – wszyscy są mu już bezwzględnie posłuszni, innych unieszkodliwił – na początku marca przyznał, że tylko w ciągu ostatnich trzech lat aż 24 obywateli Tadżykistanu albo brało udział w terrorystycznym ataku, albo było o niego podejrzanych. Miały one miejsce w 10 krajach. Od Afganistanu, poprzez Iran, Bliski Wschód, po kraje europejskie i poradzieckie. Do kilku zamachów doszło w samym Tadżykistanie. Na przykład latem 2018 roku Państwo Islamskie przyznało się do ataku na grupkę rowerzystów w tadżyckich górach. Zginęło wtedy czworo turystów: dwoje z USA, po jednym z Holandii i ze Szwajcarii.

Do najbardziej spektakularnych ataków należał jednak zamach w Iranie na początku stycznia 2024 roku. W Kermanie w czasie uroczystości upamiętniających rocznicę śmierci generała Sulejmaniego zginęło blisko 100 osób, a drugie tyle zostało rannych. Okazało się, że dwaj działający w imieniu Państwa Islamskiego Chorasanu wykonawcy-samobójcy pochodzą z Tadżykistanu. Wcześniej obywatele tego kraju, a także sąsiedniego Uzbekistanu, kilka razy stali za innymi zamachami w Iranie.

Państwo Islamskie, a w szczególności jego chorasański oddział, znane jest z zamachów przeciwko szyitom. Iran stanowi jeden z jego ulubionych celów, dlatego że prowadzi politykę wspierania szyitów w wielu toczących się na Bliskim Wschodzie konfliktach, przede wszystkim w Syrii, ale także na przykład w Jemenie. Generał Sulejmani był dowódcą oddziału Al-Kuds (po arabsku „Jerozolima”), odpowiedzialnego za koordynowanie tego typu operacji. Sam zginął co prawda od amerykańskiego ataku z drona, ale jego śmierć na pewno ucieszyła przywódców Państwa Islamskiego.

Z tych samych powodów ideolodzy Państwa Islamskiego Chorasanu nie przepadają za Rosją. Za Putina rosyjskie wojsko lub jego teoretycznie prywatne, ale wspierane przez państwo bojówki, takie jak wagnerowcy, wielokrotnie angażowały się po stronie szyitów, a przeciwko sunnitom w konfliktach na Bliskim Wschodzie. I choć Władimir Putin i inni rosyjscy oficjele już mówią, że zamach co prawda był wykonany rękami fundamentalistów islamskich, ale stali za nim „neonaziści z Ukrainy”, większość ekspertów odrzuca ukraiński ślad w zamachu. Państwo Islamskie Chorasanu ewidentnie miało wystarczający motyw, by zaatakować Rosję – na przykład za chociażby stałe wsparcie, jakiego Kreml udziela Baszszarowi al-Asadowi w Syrii, albo za bliskie układy z talibami, którzy są co prawda sunnitami, ale dla ISIS-K stanowią konkurencję w kluczowym dla ich działalności Afganistanie. Rosja wprawdzie oficjalnie rządu talibów nie uznaje, ale utrzymuje z nim bardzo bliskie kontakty.


Oszukane pokolenie


Niezależnie od tego, czy Tadżycy faktycznie są nadreprezentowani wśród sprawców zamachów, czy tylko przypadkiem tak się złożyło, że w ostatnim czasie stali za tymi kilkoma najgłośniejszymi zdarzeniami, teatralne działania Kremla i jego służby w odpowiedzi na atak pod Moskwą sprawiły, że w Rosji zaczęto utożsamiać obywateli tego kraju z dżihadystami. Filmiki z zatrzymania oraz brutalnego przesłuchania podejrzanych o dokonanie zamachu na publiczność w Crocus City Hall stały się viralami.

Trudno oszacować, ilu obywateli Tadżykistanu mieszka w Rosji, ale liczba ta na pewno oscyluje wokół miliona. Skalę tej zarobkowej migracji dobrze pokazuje to, że przekazy pieniężne od pracujących za granicą, głównie w Rosji, stanowią około 40 procent PKB Tadżykistanu. Rzesza ludzi, przeciwko którym obróciła się antytadżycka paranoja, była więc ogromna.

Już następnego dnia klienci zaczęli odmawiać wsiadania do taksówek z tadżyckim kierowcą, a w wielu rosyjskich miastach doszło do ataków na migrantów z tego kraju lub na ich miejsca zamieszkania. Służby godzinami nie wypuszczały nowo przybyłych do pracy Tadżyków z lotniska. Większość osób pracuje wahadłowo: trochę siedzi w kraju, potem jedzie na kilka miesięcy do Rosji i znów wraca. Nasiliły się deportacje osób, które w Rosji przebywały nielegalnie lub miały jakiekolwiek, nawet najdrobniejsze nieścisłości w papierach.

Po zamachu w Crocus City Hall powstało pytanie, na ile przeciętni Tadżycy mogą być utożsamiani z ekstremizmem religijnym. Pojawiło się w tej kwestii mnóstwo fałszywych tropów. Nawet w rosyjskich mediach niezależnych, chociażby od występujących w nich ekspertów, dało się słyszeć głosy łączące dzisiejszą aktywność obywateli tadżyckich w ramach Islamskiego Państwa Chorasanu z trwającą na początku lat 90. wojną domową w tym kraju. W tych tezach tkwi pewna logika, ale działa ona zupełnie odwrotnie, niż twierdzi większość komentatorów.

W wojnie, która wybuchła wiosną 1992 roku, po stronie opozycji faktycznie walczyła między innymi Islamska Partia Odrodzenia Tadżykistanu. Jednak przedstawianie tego konfliktu jako walki światopoglądowej, w której po jednej stronie stanęły siły popierające świeckie państwo, a po drugiej – zwolennicy kalifatu, jest niedopuszczalnym uproszczeniem. Była to raczej rywalizacja pomiędzy regionami i wywodzącymi się z nich siłami politycznymi. To z inicjatywy strony rządowej, wspieranej zresztą aktywnie przez Rosję, starano się przedstawić opozycję jako fundamentalistów islamskich. Owszem, po stronie opozycji znaleźli się też radykałowie, jednak utożsamianie Islamskiej Partii Odrodzenia z radykalizmem jest nieuzasadnione.

Już po podpisaniu porozumień pokojowych to właśnie Islamska Partia Odrodzenia była największą prodemokratyczną siłą w kraju. Jej liderzy nie tylko uważnie patrzyli na ręce Rahmonowi, który coraz mocniej koncentrował władzę w rękach swoich i swojego klanu, za nic mając postanowienia umowy pokojowej. Odżegnywali się także od radykalizmu, na każdym kroku podkreślając, że są za demokratyczną rywalizacją w ramach państwa prawa. Rahmon prześladował członków tej partii nie dlatego, że głosili fundamentalistyczne poglądy – bo tego nie robili – a dlatego, że napiętnowali jego antydemokratyczne zagrania, takie jak kolejne referenda wydłużające jego kadencje u władzy, mówili o fałszerstwach wyborczych i nepotyzmie.


Posłuchaj podcastu NEWs: Zamach w klubie Crocus pod Moskwą



W 2015 roku Rahmon zakazał działalności Islamskiej Partii Odrodzenia i wsadził do więzienia wszystkich jej przywódców, którzy do tej pory nie wyjechali z kraju. Ogłosił światu, że było to ugrupowanie ekstremistyczne, powiązane z Al-Kaidą, które właśnie usiłowało zorganizować zamach stanu i siłowo przejąć władzę w Tadżykistanie.

Od tego czasu, nie mając już swojego najbardziej surowego krytyka, prezydent nasilił proces ograniczania obywatelskich swobód. Kiełkujące życie obywatelskie obumarło, zamknięto lub bardzo ograniczono działalność większości niezależnych mediów. Z Tadżykistanu wycofały się międzynarodowe fundacje i organizacje pomocowe, bo służby skutecznie utrudniały im życie.

Pogorszył się dostęp Tadżyków do swobód obywatelskich, ale nie poprawił się ich dostęp do pracy, edukacji, ochrony zdrowia i dóbr konsumpcyjnych. Rahmon zamienił państwo w swój rodzinny folwark. Większość przedsiębiorstw działających w kraju kontrolowana jest przez jego krewnych. Rodzina prezydenta bogaci się z roku na rok, podczas gdy zwykli obywatele są zmuszeni wyjeżdżać do pracy za granicę, by związać koniec z końcem. PKB Tadżykistanu jest najniższe ze wszystkich krajów byłego ZSRR, a dzieci wciąż chorują gruźlicę, jak w XIX wieku.

– Nie neguję, że wśród tadżyckiej młodzieży dochodzi do radykalizacji – mówi Muhiddin Kabiri, przywódca zakazanej w kraju Islamskiej Partii Odrodzenia Tadżykistanu, który od blisko 10 lat mieszka jako uchodźca w Europie. – Ja te wszystkie zamachy z udziałem Tadżyków postrzegam jako akt desperacji. Tak nasza tadżycka młodzież mści się za utraconą szansę. To zemsta oszukanego pokolenia, któremu ukradziono przyszłość.

Kabiri sięga do momentu podpisania pokoju. – Pod koniec lat 90. tadżycka elita obiecała narodowi, że w zamian za zaprzestanie walk dostanie uczestnictwo w procesie politycznym.

Jego zdaniem to, co się stało później, zawiodło zarówno zwolenników opozycji, jak i rządu. – Dawni stronnicy Rahmona wierzyli, że walczą, by odbudować konstytucyjny porządek. Ale to też się nie wydarzyło. Ludzie przelewali krew, a w rezultacie kraj zmonopolizowała jedna rodzina. Tylko Rahmon i jego krewni wyszli zwycięsko. Jedna rodzina, na blisko 10 milionów ludzi! Wszyscy pozostali w Tadżykistanie uważają się za oszukanych – tłumaczy Kabiri.

Wśród Tadżyków rekrutowanych przez Państwo Islamskie są osoby pochodzące ze wszystkich regionów, nie tylko tych utożsamianych z opozycją. Sam Chalimow, najsłynniejszy Tadżyk w szeregach Państwa Islamskiego, w wewnętrznym konflikcie był zwolennikiem strony rządowej, co tylko potwierdza, że optyka patrzenia na wojnę domową jak na konflikt zwolenników świeckiego państwa z entuzjastami kalifatu jest fałszywa.

Rodzina Rahmona ostentacyjnie obnosi się ze swoim bogactwem. Z inicjatywy głowy państwa powstają reprezentacyjne budowle, które nie mają służyć ludziom, a jedynie sławić imię prezydenta na świecie. Była już największa flaga narodowa, potem zbudowano największą czajchanę, czyli restaurację. A tymczasem tylko jedna trzecia gospodarstw domowych w Tadżykistanie ma dostęp do czystej wody. Jeszcze gorzej jest z kanalizacją. W wielu miejscowościach w kraju nie ma asfaltowych dróg, nie działa publiczny transport, brakuje szpitali i przychodni zdrowia.

Ograniczając swobodną twórczość artystyczną i działalność polityczną, Rahmon pozbawił swoje społeczeństwo autorytetów.

Ludwika Włodek jest socjolożką i reporterką. Pracuje jako adiunktka w Studium Europy Wschodniej, gdzie kieruje specjalizacją Azja Środkowa.
– Na kim ma się wzorować dzisiejsza młodzież? – pyta retorycznie Kabiri. – Rahmon wyrzucił z kraju albo wtrącił do więzienia wszystkich, którzy mogli być przykładem dla młodych ludzi. Uczynił młodych duchowymi i politycznymi sierotami. Prześladując opozycję, pokazał społeczeństwu, że tolerancja, pokojowe rozwiązywanie sporów i uczciwa debata do niczego nie prowadzą, bo ci, co na to stawiali, przegrali z nim i jego pokazem siły. Młodym został już tylko internet, w którym każdy poszukuje drogi na własną rękę. A tam można trafić na radykałów. To przez internet odbywa się werbunek do Państwa Islamskiego. Młodym została tylko alternatywa: świecki dyktator albo islamski radykalizm. I wielu wybiera islamski radykalizm.