Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Kreml / 01.10.2020
Tomasz Pawłuszko

Polskie kłopoty z geopolityką, z Rosją w tle

Od dwóch dekad obserwujemy renesans myślenia geopolitycznego w Europie Wschodniej. Język metafor geopolitycznych niepostrzeżenie przeniknął do świata polityki, mediów i ekspertów. Wyraźny wzrost napięcia w regionie po 2014 roku tylko sprzyja temu procesowi.
Foto tytułowe
Autor: Bruce Rolff (Shutterstock)
W 1999 roku po raz pierwszy ukazała się monografia Leszka Moczulskiego Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni. Książka ta do dziś zachwyca zwięzłą narracją, ogromem zebranych faktów i ciekawymi tezami. To od niej rozpoczął się ponowny świt geopolityki w naszym kraju. Już kilka lat później Roman Kuźniar w swojej wpływowej książce Polityka i siła. Zarys studiów strategicznych skojarzył jednak geopolitykę z ideologią wspierającą nazizm.

Kłopot pierwszy: niechciana geopolityka

Tekst Romana Kuźniara zadziałał jak klątwa i zamknął przed geopolitykami rosnący wówczas w Polsce w siłę nurt badań nad stosunkami międzynarodowymi. Geopolityka pozostała na uboczu polskich nauk politycznych i nawet powołanie w 2008 roku Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego nie odmieniło tej sytuacji. Na uniwersytetach nie otwierano nowych katedr geopolityki, nie powoływano geopolitycznych kierunków studiów ani czasopism naukowych.

W tej sytuacji polska geopolityka zajęła się powolnym budowaniem własnego środowiska poza głównym nurtem nauki. Doroczne zjazdy geopolityków odbywały się w mniejszych ośrodkach akademickich, a część aktywności środowiska przeniosła się do internetu. Z mojej autorskiej obserwacji rynku publikacji wynika, że pod koniec pierwszej dekady XXI wieku spora ich część dotyczyła metodologii i recepcji klasycznych koncepcji geopolitycznych z pierwszej połowy XX wieku. Następnie, w pierwszej połowie drugiej dekady, znaczną rolę zyskały prace podręcznikowe i historyczne, a po 2015 roku wzrosło znaczenie „analiz geopolitycznych” sytuacji bieżącej. Wtedy też ukazało się kilka ważnych dla środowiska geopolitycznego prac Piotra Eberhardta, Leszka Sykulskiego i Jacka Bartosiaka. W tym samym czasie odczuwający znaczny kryzys politolodzy (brak studentów, gwałtowny spadek popularności europeistyki i stosunków międzynarodowych) stanęli przed wzrostem zainteresowania opinii publicznej (i studentów!) problematyką bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego. Zepchnięta do statusu „myśli politycznej” geopolityka odzyskała pole i szybko zdobyła przyczółki w uczelniach „mundurowych” oraz mediach. Również termin „geopolityka” pozbył się negatywnych konotacji, a wręcz zaczął zastępować dłuższe wyrażenie „stosunki międzynarodowe”.

Nagła popularyzacja geopolityki w debacie publicznej zaskoczyła wielu intelektualistów i badaczy, dyskurs geopolityczny przez dłuższy czas nie budził bowiem ich zainteresowania. W tym tkwi pierwszy kłopot z geopolityką. Nadal nie jest znana i rozumiana, a stała się punktem odniesienia, który należy brać pod uwagę.

Kłopot drugi: kondycja geopolityki

Popularyzacja geopolityki na świecie trwała od drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Była w tym duża zasługa znanych (choć nie w Polsce) badaczy, jak John Agnew, Gerard Toal, Klaus Dodds, Yves Lacoste, Colin Flint. Za ich sukcesem stało wykorzystanie idei konstruktywizmu i postmodernizmu. Geopolityka krytyczna, bo tak ją nazwano, przestała się zajmować terytoriami geograficznymi. Zamiast tego zainteresowała się „przestrzeniami” niegeograficznymi: mediami, cyberprzestrzenią, relacjami, stereotypami. John Agnew i Gerard Toal argumentowali, że celem geopolityki powinno być badanie wyobrażeń przestrzennych wśród elit, dziennikarzy czy opinii publicznej w różnych państwach. Było to na kilkanaście lat przed popularyzacją terminów „fake news” czy „wojna informacyjna”. Zamiast badać fakty, zaczęto badać sposoby myślenia o faktach, a ujęcie to pozwoliło „nowym geopolitykom” wykorzystać arsenał terminologii naukowej, odzyskać autorytet i wrócić do światowej debaty na równi z innymi szkołami nauk społecznych.

Geopolityka krytyczna stała się na tyle wpływowa, że w 2013 roku globalne wydawnictwo Ashgate opublikowało przewodnik dla badaczy (research companion) poświęcony temu ujęciu. Co więcej, popularyzacja tego nurtu wpłynęła w ostatnim pięcioleciu na odrodzenie geopolityki tradycyjnej (dziś zwanej klasyczną). Niektórzy badacze, na przykład Phil Kelly z Uniwersytetu Stanforda, zaczęli wręcz narzekać, że „realizm polityczny ukradł teorię geopolityce, teraz nastał czas, by ją odzyskać”. Terminy „potęga”, „siła”, „władza”, „strefy wpływów”, „centra” i „peryferie” oraz wiele innych zaczęto na powrót kojarzyć z geopolityką. Prowadząc debatę w panelu geopolitycznym na kongresie EISA w bułgarskiej Sofii w 2019 roku, zadałem uczestnikom z trzech kontynentów pytanie: „Dlaczego nie ma geopolityki w podręcznikach dla studentów stosunków międzynarodowych?”. Odpowiedź, niemal chóralna, brzmiała: „Realizm polityczny przejął w czasie zimnej wojny teorię geopolityki”. Niemniej większość wystąpień skupiała się na geopolityce krytycznej.

Czym dziś jest geopolityka? Jaki sposób myślenia proponuje? O czym się pisze na świecie? Powyższe kwestie w polskiej debacie praktycznie nie istnieją. Nazwiska wymienionych autorów nie są cytowane, a zatem ich prace mało kto czyta. W całkiem udanym polskim podręczniku Geopolityka z 2013 roku Andrzej Dybczyński sensownie rozróżnił cztery rozumienia geopolityki: 1) dyscyplina naukowa, 2) metoda badawcza, 3) sposób myślenia o świecie, 4) doktryna polityczna. Zgadzam się z tym podziałem. W tym samym wywodzie autor stwierdził jednak, że geopolityka raczej nie jest naukowa (bo uwikłana w politykę); metody badawcze (zwłaszcza geopolityki krytycznej) niewiele wnoszą nowego (sic!); światopogląd geopolityczny nie budzi naukowego zainteresowania; dominuje ujęcie geopolityki jako doktryny politycznej, jednakowoż jest ono historycznie związane z nazistowską ideą Lebensraum.

Nie wchodząc tu w polemikę z każdą (!) z tych opinii, muszę zauważyć, że obecnie widzimy w Polsce dużą dezorientację co do rozumienia geopolityki. Korzystają na tym osoby traktujące geopolitykę instrumentalnie i pod pozorem nauki lub metody badawczej (rozumienie 1 i 2) w rzeczywistości przemycające określony światopogląd lub doktrynę polityczną (rozumienie 3 i 4). W Europie Wschodniej po 2014 roku jest to postępowanie coraz częstsze. Co więcej, wielu autorów wydaje się nie do końca świadomych założeń refleksji geopolitycznej, którą proponują. W ich odkrywaniu przydatna wydaje się wspomniana perspektywa geopolityki krytycznej, badająca ukrywane lub nieuświadomione założenia poglądów i działań.

Kłopot trzeci: geopolityka i problem Rosji

Mamy w Polsce wieloletnią tradycję badania Rosji, jej elit oraz ich sposobów myślenia i działania. Podejście geopolityczne jest w Rosji bardzo popularne. Nie powinna nas dziwić długa historia myślenia kategoriami geografii i przestrzeni w największym powierzchniowo kraju świata. Kłopot polega na tym, że rosyjska refleksja geopolityczna wychodzi z zupełnie innych założeń i bierze na siebie zupełnie inne zadania niż jej odpowiedniczka na Zachodzie. Nawiązuję tu do wartościowego tekstu Historia na bardzo współczesnym froncie Agnieszki Bryc z poprzedniego numeru „Nowej Europy Wschodniej”.

Rosja ma inną historię, inne wartości, inne modele edukacji, inny typ ustroju, inne mity polityczne oraz inne tradycje prowadzenia wojen niż państwa zachodnie. Inne są też role społeczne uczonych, mediów, analityków i dziennikarzy. Inaczej wreszcie kształtują się ich relacje z państwem. Nie są to role niezaangażowanych obserwatorów i badaczy, szkolonych do neutralności i obiektywizmu. Ich zadaniem jest służba rosyjskiej wizji świata i jej obrona. Rosyjski soft power znaczy coś innego niż zachodni soft power. Prowadzi do użycia innych narzędzi, podporządkowanych innym ideom. Przykładowo, w teorii terminy pozostają te same, a w praktyce promowanie współpracy może łatwo zmienić się w zastraszanie; branding narodowy przeobraża się w dywersję ideologiczną, a inwestycje stają się okazją do penetracji politycznej i agenturalnej. Soft power, na Zachodzie rozumiany jako „sprzedawanie sukcesu swojego państwa”, Rosjanom kojarzy się z „wojną informacyjną”.

Na tym przykładzie widzimy, że próba utożsamienia zachodnich kategorii pojęciowych z rosyjską teorią i praktyką kończy się zwykle niepowodzeniem lub – jeśli jesteśmy świadomi odmienności – sformułowaniem katalogu różnic w odbiorze świata zewnętrznego. Najbardziej problematyczną kwestią jest wspomniane już mylenie naukowo-eksperckiego sposobu używania geopolityki ze światopoglądem i doktrynami politycznymi.

Dobrym przykładem używania różnych sposobów rozumienia geopolityki była rosyjska relacja z warszawskiej debaty nad jedną z geopolitycznych książek wydanych przez Uniwersytet Warszawski w 2019 roku. Wypowiedzi kilku profesorów podkreślające wysiłki Rosji na rzecz pozyskania Ukrainy do swojej strefy wpływów i przejściowość inicjatyw europejskich w regionie zostały na portalu Sputnik okrzyknięte powstaniem „warszawskiej szkoły realizmu politycznego”. Opinii uczonych nie potraktowano jak tez naukowych; natychmiast nadano im sens polityczny i propagandowy: „oto polskie elity intelektualne zgadzają się, że rządzi prawo silniejszego, i przyjmują sensowność koncepcji stref wpływów” – oczywiście w rosyjskim rozumieniu stref wpływów i związanych z nimi praktyk działania i myślenia. Geopolityka rosyjska różni się więc od polskiej (i zachodniej) treścią, celami i metodami zastosowania. Fascynacja tymi różnicami naraża na wysokie ryzyko badaczy i intelektualistów nieświadomych ukrytych założeń.

Kłopot czwarty: geopolityka a problem władzy i wiedzy

Współczesna geopolityka często nie stara się o obiektywizm, lecz buduje własne narracje za pomocą memów, filmów w serwisach społecznościowych, publicystyki i innych uproszczonych form przekazu. Uproszczenia popularyzują geopolitykę, ale mogą prowadzić do przeinaczeń i banalizacji treści. Zauważalna u współczesnych Tomasz Pawłuszko, Polskie kłopoty z geopolityką, z Rosją w tle Geopolityka 67 uczonych fascynacja władzą oraz jej relacjami z wiedzą jest kolejnym kłopotem, który warto zasygnalizować.

W historii geopolityki wielokrotnie używano wiedzy do zdobycia władzy. Rudolf Kjellen i Friedrich Ratzel byli przekonanymi pangermanistami; zainspirowali Karla Haushofera, on zaś z kolei zainteresował geopolityką samego Adolfa Hitlera (podsunął mu w więzieniu pisma Ratzela). Halford John Mackinder wielokrotnie starał się doradzać imperium brytyjskiemu konkretne ruchy polityczne. W tamtych czasach geopolityka nie różniła się od innych normatywnych teorii politycznych. Tak wówczas uprawiano nauki społeczne. Wierzono, że rozwój nauk o człowieku wzorowany na naukach przyrodniczych zapewni ich obiektywizm. W ten sposób geografia i biologia pomagały uzasadniać na przykład darwinizm społeczny. Uważano też, że nauka musi być wprost powiązana ze służbą państwu lub narodowi. To państwa fundowały bowiem nowe uczelnie, tworzyły granty i budowały systemy szkolnictwa.

Również w późniejszym okresie było podobnie. Potrzeby polityki i wojska stały w różnym stopniu za finansowaniem rozwoju studiów strategicznych i stosunków międzynarodowych. W okresie powojennym doszło też do rozkwitu behawioralizmu i szkół systemowych, które obiecywały stworzyć humanistyczną naukę racjonalną i „obiektywną” na wzór… ponownie nauk przyrodniczych. Kulturowe aspekty wiedzy o człowieku stale ignorowano.

Współczesnym przykładem powiązania geopolityki, wiedzy i władzy jest myśl Aleksandra Dugina. Uczony ten pełni w Rosji rozmaite funkcje: profesora, komentatora, doradcy, filozofa. Popularność, jaką zdobył, pozwala mu od ponad dwóch dekad szerzyć własne wizje wojen cywilizacji oraz potencjalnych zmian granic między państwami w Europie. Status doradcy Kremla tylko wzmógł zainteresowanie jego myślą, wprost czerpiącą z faszyzmu, okultyzmu i mistyki. Pozwala to Duginowi uzasadniać rosyjską ekspansję pod hasłem geopolitycznej idei Eurazji. Ta de facto zwulgaryzowana geopolityka odwołuje się niemal wprost do koncepcji na przykład Ratzela i Haushofera sprzed stu lat. Szkodzi to wizerunkowi geopolityki, która dąży dziś do wyzbycia się obciążeń ideologicznych z przeszłości. Podobieństwa do dawnych nurtów tłumaczone są jednak przewrotnie jako atut i dowód na ich ciągłość i prawdziwość.

W Polsce trzy książki Dugina opublikowało wydawnictwo związane ze skrajnie prawicowym serwisem Xportal, regularnie publikującym również wywiady z rosyjskim geopolitykiem. Istnieje ryzyko, że w ślad za Duginem pójdą zatem kolejni geopolitycy, wierzący w swoją misję odkrycia nowych metafor, atrakcyjnych idei, modnych bon motów, błyskotliwych nazw i celnych skojarzeń. Nie będzie to jednak postawa naukowa, do której dążą niezależni badacze, ale droga do „produktu wiedzowego” na usługach ideologii. Jej efektem na gruncie zachodnim może być ponowna kompromitacja geopolityki jako produktu „wiedzopodobnego”. Byłoby szkoda, gdyby ostatnich kilkadziesiąt lat rozwoju refleksji geopolitycznej zostało spisanych na straty.

Należy również wspomnieć o wykorzystywaniu przez Rosję w Europie Środkowo- -Wschodniej tak zwanych środków aktywnych, a zatem wspieraniu finansowym i ideologicznym radykalnych grup politycznych, szkoleniu organizacji paramilitarnych, wydawaniu publikacji i broszur propagandowych, tworzeniu alternatywnych kanałów informacji, działalności dywersyjnej, werbowaniu agentów wpływu, uzasadnianiu działań Rosji na Ukrainie, ośmieszaniu działań instytucji UE, używaniu cyberprzestrzeni do działań wrogich wobec innych państw. Wszystkie te działania wpisują się we wspomnianą wojnę informacyjną, której narzędziem w Rosji jest także geopolityka, odgrywająca inne role niż refleksja tego typu w państwach Zachodu. Nie jest to rola systemu wiedzy, ale „technologia polityczna”, mająca określone cele doktrynalne – odbudowę imperium rosyjskiego i skłócanie państw Zachodu.

Wnioski dla Polski

Najbardziej uczciwym i pożytecznym wykorzystaniem geopolityki w polskiej debacie publicznej byłoby jej unaukowienie. Pozwoliłoby ono wyrwać geopolitykę z oków myśli politycznej z początków XX wieku, uniknąć retorycznego efekciarstwa, wykorzystać możliwości krytycznego myślenia i rozwinąć formację intelektualną polskich elit. Zyskalibyśmy szansę na zbudowanie uczciwych i wpływowych nurtów refleksji w środowiskach eksperckich i naukowych na temat bezpieczeństwa i porządku międzynarodowego.

Opisane kłopoty geopolityki sprowadzają się do ryzyka jej banalizacji i ideologizacji, zwłaszcza w sytuacji sąsiedztwa z Rosją, która świadomie używa refleksji geopolitycznej jako doktryny propagandowej, w celu intelektualnego wsparcia ideologii politycznych i neoimperialnej polityki zagranicznej. Tym bardziej potrzebujemy geopolityki krytycznej, aby demaskować ukryte założenia stojące za myśleniem i narracjami propagowanymi przez popularnych intelektualistów oraz poczytne media.

Tomasz Pawłuszko jest adiunktem na Wydziale Nauk o Bezpieczeństwie w Akademii Wojsk Lądowych.