Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Kaukazja > Szach / 08.12.2020
Ludwika Włodek

Emomali Rahmon. Od dyrektora kołchozu do najdłużej panującego władcy na obszarze poradzieckim

Prezydentowi Tadżykistanu właśnie minęło 28 lat rządów. Kiedy w listopadzie 1992 r. dochodził do władzy, wydawało się, że będzie marionetką, którą potężni mocodawcy zdejmą z urzędu po paru miesiącach. Znów okazało się jednak, że prowizorki są najtrwalsze.
Foto tytułowe
Prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon (Wikicommons)

W czasie rządów Rahmona Tadżykistan zmienił się nie do poznania. Najpierw z rozdartego wojną domową pobojowiska – gdzie różne frakcje polityczne reprezentujące różne wizje państwa, a przede wszystkim wywodzące się z różnych regionów kraju – konkurowały ze sobą zaciekle, stał się przykładem udanej zgody narodowej. Jego system polityczny wydawał się w miarę stabilny i przewidywalny, ale zaskakująco pluralistyczny jak na warunki środkowoazjatyckie. Szybko jednak ta stabilność zaczęła się przeradzać w postępującą autokrację. Rahmon eliminował kolejnych przeciwników politycznych, aż wreszcie, pod koniec swojej trzeciej dekady u władzy, został na placu boju sam jako niepodzielny dyktator, pan życia i śmierci wszystkich obywateli Tadżykistanu mający ambicję kontrolować ich portfele, imiona nadawane dzieciom, liczbę gości na weselach, nakrycia głowy, a także sumienia.

Sprawny zarządca

Kiedy rozpadał się Związek Radziecki, Emomali Rahmon, wtedy jeszcze Rahmonow, był niczym specjalnie się nie wyróżniającym, aczkolwiek młodym i rzutkim, dyrektorem sowchozu imienia Lenina w swojej rodzinnej Dangarze.

Panorama Duszanbe z pałacem prezydenckim (Shutterstock)
Położona w regionie Kulabu na południu Tadżykistanu Dangara była wówczas zamieszkałą przez kilkanaście tysięcy ludzi dużą wsią, w ZSRR takie miejscowości nazywano czasem sieło gorodskogo tipa – "wieś w stylu miejskim". Wokół niej rozciągały się pola z bawełną nawadniane systemem kanałów wyprowadzonych z wód rzeki Wachsz, dopływu Amu Darii. Postawiwszy na uprawę bawełny, już w latach 40. XX w. władze radzieckie zaczęły do okolicznych kołchozów sprowadzać przesiedleńców z różnych regionów republiki. Ludzie niby żyli obok siebie, ale pamięć o tym, kto skąd pochodził, nie zacierała się.

Rahmon, zanim został dyrektorem kołchozu, zdobył wykształcenie elektryka, a następnie odbył trzyletnią służbę wojskową we flocie Oceanu Spokojnego. Po powrocie w rodzinne strony zaczął pracę w administracji sowchozu. Jednocześnie studiował zaocznie ekonomię w Duszanbe i robił karierę w regionalnych strukturach partii. Posadę dyrektora objął w 1987 r. Po kilku latach, wiosną 1990 r., został wybrany posłem do parlamentu Tadżyckiej SRR, zwanego Radą Najwyższą.

Rok później, już w formalnie niepodległym Tadżykistanie, wybuchła wojna domowa. Przeciwnikom oficjalnie chodziło o odmienne wizje państwa. Jedni chcieli utrzymania zdobyczy Października i świeckiego państwa, drudzy – demokracji w stylu zachodnim i islamu. Zestaw wydaje się trudny do pogodzenia, ale tylko dopóki nie nałożymy tego sojuszu na tadżyckie podziały regionalne. W rzeczywistości bowiem w wojnie domowej po jednej stronie stała postkomunistyczna nomenklatura związana głównie z bogatą północą, z której wywodzili się wszyscy powojenni pierwsi sekretarze Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Tadżykistanu, a po drugiej – biedne regiony południa, dotychczas pokrzywdzone w dostępie do władzy.

Z racji swego południowego pochodzenia Rahmonow teoretycznie pasowałby do koalicji ugrupowań opozycyjnych, ale przystał do strony rządowej. Najpierw, na początku listopada 1992 r., został szefem kulabskiego regionu, zastępując zmarłego w tajemniczych okolicznościach poprzednika. Kilka tygodni później, ze względu na niespokojną sytuację w stolicy, zwołana do położonego na północy kraju Chodżentu (dawniej Leninabadu) Rada Najwyższa wybrała go swoim przewodniczącym.

Tak Rahmonow został najważniejszą osobą w państwie. Ówczesny prezydent był już od kilku tygodni zdymisjonowany. Wybierając nowego przewodniczącego, deputaci kierowali się dwoma przesłankami. Po pierwsze, w czasie krwawych walk na południu dał się poznać jako dobry organizator. Przez kierowany przez niego sowchoz przechodziła pomoc dla poszkodowanych. Sprawnie dystrybuował racje żywnościowe, udało mu się nie dopuścić do starć między migrującymi do Afganistanu zwolennikami opozycji a zwolennikami rządu. Po drugie, wydawało się, że będzie podatny na wpływy, porządzi przez najtrudniejszy okres wojennych turbulencji, a potem będzie go można swobodnie odsunąć od władzy.

Niosący pokój

Tymczasem Rahmonow przechytrzył wszystkich. Sprytnie przejął zasoby partii komunistycznej (w tym jej siedzibę oraz know-how), jednocześnie wygryzając najbardziej wpływowych przedstawicieli nomenklatury z bliskiego kręgu władzy i zstępując ich swoimi ziomkami z regionu Kulabu. A przy tym nie stracił poparcia Rosji i Uzbekistanu (podczas wojny domowej w Tadżykistanie wspierających stronę rządową), co pomogło mu na twardą postawę wobec opozycji. W 1994 r. zarządził głosowanie nad nową konstytucją, która miała przywrócić zlikwidowany dwa lata wcześniej urząd prezydencki, i jednocześnie wybory prezydenckie, w których oczywiście wygrał, w dużej mierze dzięki kontroli nad państwową administracją i mediami publicznymi.

Mając już pełnię władzy i mandat od narodu, przyspieszył rozmowy pokojowe, które toczyły się w Moskwie, Kabulu i Teheranie. Trzeba mu przyznać, że negocjował odważnie i uczciwie. W czasie niektórych spotkań był jedynym mężczyzną ubranym po europejsku, w garnitur i krawat. Jego rozmówcy z opozycji oraz afgańscy gospodarze nosili bowiem tradycyjne stroje: długie pikowane płaszcze, zwane czapanami, a na głowach tubitejki lub turbany.

(foto Шухрат Саъдиев, Flickr)
W czerwcu 1997 r. podpisano pokój kończący pięcioletnią wojnę domową, która pochłonęła ponad 100 tys. ofiar i wygnała z kraju ponad milion uchodźców, czyli jedną ósmą obywateli. W traktacie pokojowym znalazła się gwarancja powrotu do kraju zwolenników opozycji oraz obietnica włączenia dawnych przeciwników w struktury władzy. Mieli dostać 30% miejsc w administracji publicznej i rządzie, a walczący w jej szeregach ludzie stawali się funkcjonariuszami służb państwowych.

Rahmonow słowa dotrzymał. Byli komendanci polowi zostali wcieleni do armii i policji, a szefowie opozycyjnych partii podostawali posady w rządzie i spółkach skarbu państwa. Same partie zostały ponownie zarejestrowane i dostały zgodę na udział w wyborach parlamentarnych. Przez kilka lat Tadżykistan był najbardziej pluralistycznym państwem regionu, jedynym, w którym opozycja nie tylko jawnie działa, ale miała także przedstawicieli w parlamencie. Politycy nie bali się otwarcie głosić swoich poglądów i krytykować władzy.

Biznesmen

Stopniowo politycy dawnej opozycji albo stawali się stronnikami prezydenta, albo odchodzi z rządu i administracji. Czasem nie z własnej woli, oskarżeni o korupcję czy łamanie prawa. W czerwcu 2003 r. odbyło się mocno krytykowane przez opozycję referendum, które pozwoliło prezydentowi Rahmonowowi ubiegać się jeszcze o dwie kolejne, tym razem już siedmioletnie kadencje. W praktyce dawało mu to możliwość pozostania u władzy do 2020 r.

Niedługo potem, za próbę obalenia konstytucyjnego porządku, trafił do więzienia przywódca Partii Demokratycznej, jednego z głównych ugrupowań opozycyjnych. Od tego momentu wspólne rządzenie stało się fikcją. Antagonizm między całkowicie posłusznym Rahmonowowi rządem a niegdysiejszą opozycją zaczął się pogłębiać.

Korzystając z dobrej koniunktury międzynarodowej, Rahmonow umacniał swoją pozycję. Z pomocą zagranicznych inwestycji i wsparcia rozwojowego odbudowywał zniszczony latami wojny kraj. Współpracował z USA i resztą państw NATO, które potrzebowały duszanbińskiego lotniska do prowadzenia operacji wojskowej w Afganistanie. Utrzymywał serdeczne stosunki z Rosją, w bazie kilka kilometrów pod Duszanbe stacjonowała (i stacjonuje do dziś) rosyjska 201. dywizja zmechanizowana. Zacieśniał strategiczną współpracę z Państwem Środka. Brał z Pekinu pożyczki, a następnie, przy udziale chińskich firm zatrudniających chińskich robotników, za te pieniądze powstawały w Tadżykistanie drogi, mosty, budynki. W kraju pojawili się także bogaci inwestorzy z krajów Zatoki Perskiej.

Niestety przy tym ożywieniu gospodarczym wcale nie poprawiła się sytuacja na rynku pracy. Tadżycy masowo wyjeżdżali za chlebem do Rosji. Jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa przekazy pieniężne, jakie gastarbeiterzy wysyłali rodzinom w kraju, sięgały blisko połowy tadżyckiego PKB.

Na boomie gospodarczym najbardziej korzystała liczna rodzina prezydenta. Jego kuzyni, krewni żony i przyjaciele z młodości, a przede wszystkim jego siedem córek i dwóch synów oraz ich małżonkowie i żony stawali się najprężniejszym biznesmenami w kraju. Co widziało się jakąś nową inwestycję, remontowane stare sanatorium czy lśniący czystością dworzec autobusowy, zaraz się okazywało, że właścicielem lub inwestorem jest ktoś z prezydenckiego klanu.

Jak przypomniał portal stacji Deutsche Welle, opublikowane w 2010 r. materiały Wikileaks zawierały opinie zachodnich dyplomatów mocno obciążające prezydenta Tadżykistanu. Nie tylko podejrzewano jego klan o korupcję i mafijne konszachty, łącznie z handlem narkotykami, ale wyśmiewano ślepą pazerność Rahmonowa. Krążyły o nim plotki, że "woli dostać 90% z tortu wartego 10 dolarów niż jedną trzecią takiego, który kosztuje 100 dolarów".

Ojciec narodu

Po zmarginalizowaniu opozycji prezydent przejął większość jej postulatów ideowych. O ile w latach 90. sławił jeszcze dokonania systemu radzieckiego i sceptycznie patrzył na islamskie dziedzictwo, o tyle w kolejnej dekadzie stawał się coraz większym tadżyckim patriotą i bogobojnym, acz umiarkowanym muzułmaninem.

(foto JM Fumeau, Flickr)
Rahmonow pojechał do Mekki. Napisał nawet książkę o żyjącym w VIII wieku twórcy szkoły hanafickiej islamu, Abu Hanifie, z którego zresztą zrobił Tadżyka, bo jego ojciec urodził się w Kabulu (zresztą to jedna z kilkudziesięciu książek, które rzekomo wyszły spod jego pióra). W 2007 r. obciął sobie z nazwiska rosyjską końcówkę "-ow" i od tej pory nazywa się Rahmon.

W centrum Duszanbe wybudował gigantyczny nowy pałac prezydencki, który wygląda jak pomnożona dziesięciokrotnie rezydencja Scarlett O’Hary z Przeminęło z wiatrem, wzbogacona o kilka orientalnych ornamentów. Nieopodal pałacu urządzono "Ogród sztandaru narodowego", na środku którego na gigantycznym maszcie powiewa flaga Tadżykistanu, a wokół niej ustawiono pomniki starożytnych władców dynastii Achemenidów i Sasanidów, bo Tadżycy uznają się za spadkobierców wielkiej kultury perskiej. Tuż obok znajduje się muzeum narodowe, gdzie obok zabytków buddyjskich i hellenistycznych wiszą wizerunki Rahmona, sportretowanego na tle wody. Bowiem to woda została uznana w Tadżykistanie za podstawowe źródło bogactwa narodowego.

Z tym surowcem związany jest gigantyczny projekt dokończenia rozpoczętej jeszcze w czasach ZSRR elektrowni wodnej w Rogunie. Rahmon regularnie odwiedza plac budowy, zachęca obywateli do wpłacania cegiełek na dokończenie inwestycji i odgraża się, że gdy zostanie ukończona, Tadżykistan stanie się potęgą energetyczną w regionie, a zamiast kupować gaz od Rosji i Uzbekistanu, zacznie sprzedawać prąd wszystkim wokół.

Dyktator

Im bardziej umacniała się władza Rahmona, tym większą przejmował kontrolę nad wszystkimi sferami życia rodaków. Ingerował nie tylko w pracę niezależnych dziennikarzy czy biznesmenów. Prezydenckie zarządzenia nakazywały, by urzędnicy zamieniali złote, kojarzące się z poprzednim systemem zęby na białe implanty, ograniczały liczbę gości na weselach, regulowały długość bród i częstotliwość pielgrzymek do Mekki.

Te ostanie ograniczenia miały oczywiście na celu walkę z fundamentalizmem islamskim. Do 2015 r. legalnie działała i patrzyła Rahmonowi na ręce największa z opozycyjnych partii, niegdyś stanowiąca trzon walczącej w wojnie domowej Zjednoczonej Tadżyckiej Opozycji – Partia Islamskiego Odrodzenia Tadżykistanu. Była jedyną mającą faktyczne poparcie w terenie, niezależną od prezydenta organizacją polityczną. Odważnie krytykowała wszystkie ograniczające swobody obywatelskie inicjatywy władzy. I stanowczo opowiadała się za demokratycznym systemem rządów, krytykując religijny ekstremizm.

Prezydencka administracja dwoiła się i troiła, by wykazać powiązania polityków tej partii z fundamentalistycznymi organizacjami głoszącymi ideę światowego dżihadu, ale nigdy jej się to nie udało. Dlatego w końcu sięgnięto po radykalniejsze metody. We wrześniu 2015 r. miała miejsce sfingowana próba przejęcia władzy, o którą oskarżono polityków Partii Islamskiego Odrodzenia Tadżykistanu, co wykorzystano do jej rozwiązania. A następnie uznania za organizację terrorystyczną. Wielu liderów i działaczy ugrupowania uciekło za granicę, ci, którzy nie zdążyli, trafili do więzienia, gdzie po nieuczciwych procesach odsiadują wieloletnie wyroki.
Rok po rozprawieniu się z opozycją Rahmon znów poprawił konstytucję. Wykreślono zapis o limicie kadencji prezydenckich, dzięki czemu w tegorocznych wyborach znów mógł startować, a jak będzie miał ochotę, będzie to mógł zrobić również za 7 lat. Liczna rodzina, zamiast szykować się do przejęcia schedy po tatusiu, może się zatem skupić na swobodnym pomnażaniu majątku. Idzie jej to naprawdę nieźle.

Ostatnio, jak donosi tadżycka sekcja Radia Wolna Europa, zięć prezydenta, mąż jego trzeciej córki Ruchszony, niejaki Faroz Sohibow, wygrał kontrakt na wydrukowanie półtora miliona egzemplarzy książki Tadżycy najpopularniejszego tadżyckiego historyka Bobodżana Gafurowa. Jego prace są znane na całym świecie, a w kraju stanowią podstawę narodowego dziejopisarstwa. Rahmon postanowił rozdać Tadżyków za darmo wszystkim gospodarstwom domowym, by każdy rodak i rodaczka mogli bez przeszkód zapoznać się z bohaterskimi dziejami swoich przodków.

To oficjalny powód. Jednak zdaniem dziennikarzy ta patriotyczna inicjatywa prezydenta ma jeszcze drugie dno. Firma Sohibowa, która zresztą udaje, że do niego nie należy, dostanie za druk dzieła Gafurowa 13 milionów dolarów. Imponująca suma, zważywszy na to, że prognozowane na 2020 r. całe PKB Tadżykistanu ma wynieść zaledwie 7,6 miliarda dolarów. Warto dodać, że o przyznaniu kontraktu firmie Sohibowa decydowała rządowa agencja, której szefem jest jego brat.

Ludwika Włodek jest socjolożką i reporterką. Pracuje jako adiunktka w Studium Europy Wschodniej, gdzie kieruje specjalizacją Azja Środkowa.
Ten kontrakt jest tylko ułamkiem państwowych pieniędzy, jakie trafiają do kieszeni prezydenta i jego bliskich, licznie zatrudnionych na państwowych posadach albo w firmach, które z publicznych zleceń żyją. Przez ostatnie trzy dekady Tadżykistan stał się w zasadzie prywatnym folwarkiem rodziny Rahmonowych. Zdanie z biografii prezydenta zamieszczonej na jego oficjalnej stronie – "Wszystkie główne osiągnięcia i sukcesy państwa są rezultatem bezinteresownej pracy i śmiałych poczynań Emomali Rahmona" – brzmi jak kpina rzucona 9 milionom obywateli tego państwa w twarz.