W składzie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie walczyły tysiące żołnierzy, w tym Białorusinów, pochodzących z północno-wschodnich województw II Rzeczypospolitej. Po zakończeniu działań wojennych większość z nich postanowiła wrócić do domu, który leżał już w Związku Radzieckimo. Nie wyobrażali sobie, jak im władze odwdzięczą się za służbę w burżuazyjnym wojsku.
Nie chciałem, aby zdjęcia z Azowstalu były kojarzone ze mną. Oczywiście jestem fotografem, jestem artystą. Ale w przypadku relacji z tragedii i bohaterstwa naszych obrońców jest mi wszystko jedno, kto zrobił te zdjęcia, ja czy ktoś inny. Moją główną misją jest ciągłe mówienie o jeńcach wojennych. O tym, że nie mają spełnionej najbardziej podstawowej potrzeby naszego życia: być i czuć się wolnymi. – Zorianie Vareni mówi Dmytro „Orest”Kozacki, fotograf pułku Azow z czasów obrony zakładów Azowstal w Mariupolu.
11 listopada został wyzwolony Chersoń – jedyne większe miasto obwodowe Ukrainy, które na początku marca udało się zająć Rosjanom. Przeszli tu z Krymu przez przesmyk Perekopski, podobnie jak uczyniła w listopadzie 1920 roku Armia Czerwona podczas tzw. Operacji Perekopsko-Czongarskiej, kiedy bolszewicy zaatakowali Krym i położyli kres Białej Armii generała Wrangla broniącej półwyspu jako swojego ostatniego przyczółku.
Jeżeli polityk chce zdefiniować, do czego powinny służyć siły zbrojne, ale później jeszcze mówi, jak to należy osiągnąć, to zaczyna się katastrofa, z którą w mojej ocenie dzisiaj się stykamy w Polsce. Przykład inwazji Rosji na Ukrainę pokazuje jednak, że również cywil – aktor i komik – może się sprawdzić w sytuacji wojennej, a były oficer KGB popisać się kompletną niekompetencją i zbrodniczymi tendencjami – Jarosławowi Kociszewskiemu mówi generał Mirosław Różański, prezes fundacji Stratpoints
Sceny z dworca kolejowego Przemyśl Główny, które obserwowałem jako wolontariusz i tłumacz po inwazji Rosji na Ukrainę, wywoływały we mnie wyobrażenia o masowej ucieczce cywilów z Galicji Wschodniej w obliczu rosyjskiej ofensywy w 1914 roku.
Prawie stulecie temu w okolicach Baranowicz, obecnie znajdujących się na Białorusi, w ciężkich walkach toczonych z wojskami niemieckimi i austro-węgierskimi, wykrwawiała się carska armia.
W 2014 roku rosyjska propaganda działała tak dobrze, że kiedy wyzwalaliśmy Donbas od separatystów, miejscowa ludność traktowała nas tak, jak Ukraińcy traktują teraz Rosjan. Separatyzm był bardzo rozpowszechniony, a my byliśmy zupełnie nieprzygotowani. To samo stało się z Rosją 24 lutego. Tylko teraz oni uderzyli w armię, która walczy od ośmiu lat, która ma szkolenie NATO i natowski sprzęt – Zorianie Vareni mówi Jarosław Gawianets, cyborg z donieckiego lotniska.
Spoglądając na Ukrainę, zabezpieczmy się przed tym, żeby w Polsce nie było Buczy, żeby nie powtórzył się u nas Izium. Wyposażmy się w narzędzia, które pozwolą nam patrzeć dalej i zadawać straty przeciwnikowi, jeszcze zanim przekroczy nasze granice – Jarosławowi Kociszewskiemu mówi generał Mirosław Różański, prezes fundacji Stratpoints.
Propaganda rosyjska działa tym efektywniej, także na Zachodzie, im łatwiej znajduje dla siebie jakiś fundament – traumy, kompleksy. Właśnie dlatego musimy wzmagać popyt na fakty, na dowody – Michałowi Żakowskiemu mówi rosyjski politolog Igor Grecki, kiedyś związany z Uniwersytetem w Petersburgu, a obecnie w ramach protestu przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę przebywający na emigracji w Estonii. Pracuje jako Visiting Fellow w Międzynarodowym Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie.
Zbrodnia popełniona przez armię rosyjską w Buczy była pierwszą i najgłośniejszą, ale nie najstraszniejszą, jaka wydarzyła się od czasu eskalacji konfliktu w Ukrainie – Revaz Tateishvili, nauczyciel i działacz trzeciego sektora, a po 24 lutego 2022 roku aktywista dokumentujący rosyjskie zbrodnie wojenne, mówi Marcusowi Chavassowi i Kamili Łabno-Hajduk.
Dla ukraińskich polityków dążenie Kijowa do NATO przestało być przedmiotem sporu. To dla nich „być albo nie być”, tym bardziej że wojna z Rosją spowodowała dwukrotny wzrost poparcia Ukraińców dla Sojuszu. Kijów chce kolejnego kroku: politycznego i formalnego potwierdzenia wsparcia krajów członkowskich NATO. O aspiracjach Ukraińców Michałowi Żakowskiemu mówi Jarema Duch, wieloletni członek administracji byłego prezydenta Petra Poroszenki oraz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, a teraz ekspert od komunikacji politycznej i strategicznej.
Ten bohaterski epizod zasługuje na osobną salę w Muzeum Obrony Twierdzy Brzeskiej. Użycie starych francuskich czołgów Renault FT-17 w walkach przeciwko Niemcom nad Bugiem było spowodowane trudną sytuacją Wojska Polskiego w drugim tygodniu kampanii wrześniowej. Polscy czołgiści zrobili jednak wszystko, co mogli, aby zatrzymać znacznie przeważającego ich pod względem technicznym wroga.
Na początku lat 30. Wojsko Polskie rozpoczęło modernizację poniemieckich umocnień w okolicach Baranowicz. Każdy zatrudniony na pracach fortyfikacyjnych przechodził kontrolę polskiego wywiadu, bo ten radziecki nie spał. Pomimo wysiłków i inwestycji, nie miały szans spełnić pokładanych w nich nadziei.
Wiosną 1936 roku zakończono szczegółowe opracowanie planów umocnień na Polesiu. Projekt generalny fortyfikacji z 1936 roku przewidywał zamknięcie go 660 obiektami żelbetonowymi na długości 430 km. Całość frontu poleskiego podzielono na trzy odcinki, z których dwa znajdują się na terenie współczesnej Białorusi. Pierwszy z nich, „Hancewicze”, miał długość 120 km, zaś drugi, „Łuniniec”, 140 km i zamykał „korytarz Dawidgródzki”. Oba odcinki miały być zrealizowane do listopada 1940 roku.
29 lipca w wyniku wybuchu w obozie w Ołeniwce zginęło 53 ukraińskich jeńców. To zbrodnia wojenna, którą Kreml nakarmił rosyjską opinię publiczną domagającą demonstracyjnego zabijania azowczyków, a nie ich wymiany na własnych żołnierzy.
„W nocy kładłem się na kilka godzin, zamykałem oczy i myślałem, że jeśli trafi we mnie jakiś rosyjski pocisk, to dobrze. Bo umrę we śnie. Potem budziłem się i uświadamiałem sobie, że żyję, więc będę dalej wykonywać swoją pracę, ratować ludzi” – o pracy w szpitalu w Mariupolu podczas pierwszych tygodni po rosyjskiej inwazji anestezjolog Elizar Grankow opowiada Zorianie Vareni.
Z okupowanych terytoriów można wyjechać, jeśli uda się przekupić rosyjskich żołnierzy w punktach kontroli papierosami, alkoholem lub kiełbasą. Czasem wystarczy doładować im karty pre-paid na telefon. Jeśli się nie uda, trzeba czekać w samochodach przez kilka dni, aż nastąpi zmiana obsady, bardziej skłonnej do negocjacji.
Kolektyw działających w internecie aktywistów Anonymous zyskał reputację wpływowej siły zdolnej rzucić wyzwanie globalnym korporacjom, autorytarnym sektom, międzynarodowym organizacjom terrorystycznym, a nawet rządom. W szczególności prezydentowi Rosji, któremu wypowiedział wojnę dzień po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Kim są Anonymous, czyje interesy reprezentują i czy naprawdę mają przypisywany im wpływ na działania na cyberfroncie?
29 maja w Siewierodoniecku miały się odbyć obchody 88. rocznicy powstania miasta. Zamiast nich ulice miasta stały się miejscem wymiany ognia i wybuchów pocisków artyleryjskich. Miasto jest w jednej trzeciej zajęte, zaginęło trzech lekarzy. Na podwórkach i ulicach można spotkać tych, którym jest obojętne, pod jaką władzą żyją. Po mieście inteligencji, nauki i wysokich technologii pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia.
Buriackim intelektualistom zrzeszonym w ruchu antywojennym przeszkadza łatka „bojowych Buriatów Putina”. Jest w niej wiele gorzkiej ironii losu, bo Buriaci, podobnie jak Ukraińcy, są ofiarami rosyjskiego imperializmu.
Bez szans na dalszą walkę lub ewakuację. Trwali przez ponad 80 dni w bunkrach, podziemnych tunelach i wśród powykręcanych stalowych konstrukcji huty Azovstal. Decyzja o poddaniu się przyszła z Kijowa. Rosjanie ogłosili, że do niewoli wzięli ponad dwa tysiące żołnierzy. Jaki będzie ich dalszy los – tego nie wiadomo. Publikujemy zdjęcia zrobione w ostatnich dniach walk o Azovstal przez jednego z nich, Dmytro Kozackiego o pseudonimie "Orest"
W lodówce ciała leżą w kilku warstwach. Dwie dziewczyny, jedna na drugiej. Były siostrami. Starsza miała 17 lat, w stosie ciał widzę tylko rękę z zadbanym różowym manicure, długie, cienkie palce. Młodsza – trzylatka – leży na niej. Ma blond włosy, dolną szczękę obwiązaną bandażem, ręce złożone na brzuchu. Na jej ciele widnieją czerwone kropki odłamków, otwory wlotowe. Wygląda na żywą.
Po wycofaniu się wojsk rosyjskich z Buczy w mieście odkryto masowe groby i rozstrzelanych cywilów. Według władz ukraińskich w marcu zginęło tu ponad 300 osób. Miasto zostało niemal całkowicie zniszczone. Korespondent rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu Vot-Tak porozmawiał z mieszkańcem miasta Władysławem Kozłowskim, który był świadkiem wielu egzekucji mieszkańców i mieszkał w okupowanym mieście przez miesiąc.
- Nawet będąc w piwnicy, zrozumiałam, że to nie może trwać tak dalej. Jeśli nie teraz, to za godzinę do domu wleci pocisk i wszystko się zawali. Musiałam uciekać – mówi Inna, której udało się wyjechać z oblężonego Mariupola. Ukraińcy ciepło nazywali to miasto "Marik". Teraz Rosjanie zamieniają je w ruinę. Ofiary liczone są w tysiącach.
Rosjanie dopuszczają się niszczycielskich ataków na obiekty cywilne, przemysłowe i zabytki kultury. Wydają się coraz bardziej zdesperowani i być może to jest ich przemyślana strategia cywilizacyjnej degradacji Ukrainy. Już teraz ocenia się, że ukraińskie straty liczą 10 miliardów dolarów
Wojna Rosji z Ukrainą jest faktem. Gra toczy się o Donbas, w dalszej kolejności Władimir Putin pewnie zechce zapewnić lądowe połączenie z anektowanym osiem lat temu Krymem.
Terytorium Ukrainy kontrolowane przez władze nieuznawanych „republik ludowych” jest zamknięte dla większości obywateli kraju. Niezależni dziennikarze, zarówno z Rosji, jak i Ukrainy, nie mają prawie żadnych szans na dotarcie tam. W efekcie prawie nic nie wiadomo o codziennym życiu współczesnego Doniecka. Jego była mieszkanka, obecnie żyjąca w Kijowie, odbyła podróż na terytorium tzw. Donieckiej Republiki Ludowej w sprawach osobistych – i na prośbę BBC opowiedziała, co udało jej się tam zobaczyć. Publikujemy ponownie reportaż BBC w czasie kiedy prezydent USA ostrzega przed wybuchem wojny a na tych terytoriach ogłoszono ewakuację oraz mobilizację. Raptownie wzrósł ostrzał prowadzony przez separatystów - to ponad 1400 wymian ognia w ciągu jednego dnia. Tak oceniają organizacje obserwujące granicę pomiędzy "republikami" a terytorium Ukrainy.
Zachód od ponad miesiąca alarmuje o możliwej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jej mieszkańcy zachowują jednak spokój, przypominając, że wojna w ich kraju trwa już niemal osiem lat.
Ukraińskie służby przeprowadziły operację przeciwko członkom tzw. Grupy Wagnera. Szczegóły działań przeciwko rosyjskim najemnikom i próby ich zatrzymania opublikowały portale Bellingcat i rosyjski The Insider. Piotr Andrusieczko, dziennikarz Outriders i Gazety Wyborczej, uważa, że afera określana jako "Wagnergate" stawia też wiele pytań dotyczących prezydentury Wołodymyra Zełenskiego i funkcjonowania Ukrainy jako państwa.
Integracja militarna Mińska i Moskwy nabiera tempa. Nie są to już tylko wspólne ćwiczenia, ale także zapowiedź budowy dużej bazy na zachodzie Związku Białorusi i Rosji. Dla Polski, czy NATO, to znacznie większe wyzwanie, niż tylko podporządkowanie Moskwie armii, którą dysponuje Łukaszanka. Jest to także problem dla Ukrainy, która przestaje uważać długą granicę z Białorusią za bezpieczną
Migranci przekraczają granicę polsko-białoruską. Wśród nich są uchodźcy. Część z nich woli nie ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce. Wojciech Wilk, prezes PCPM, mówi o tym zjawisku. Pokazuje, że podejście stawiające na ochronę granic i bezpieczeństwo państwa nie musi kłócić się z prawem międzynarodowym i zasadami humanitaryzmu. Wskazuje też konkretne działania, które należałoby podjąć.
Radziecka agresja na Polskę we współczesnej historiografii rosyjskiej oraz białoruskiej jawi się jako „akt sprawiedliwości historycznej” związanej z uwolnieniem Białorusinów z „jarzma polskiego pana”. W rzeczywistości była to radziecko-polska wojna, niewypowiedziana, ale krwawa. Jednym z jej skutków była znaczna liczba obywateli polskich, którzy trafili do niewoli radzieckiej.
Jakiekolwiek pojawienie się okrętów NATO na Morzu Czarnym czy kwestionowanie przynależności Krymu do Rosji prowadzą do nerwowych reakcji Moskwy. Kreml najbardziej by sobie życzył, by społeczność międzynarodowa o aneksji półwyspu po prostu zapomniała.
Niemal w samym centrum kontrolowanego przez separatystów Doniecka znajduje się utworzone w 2014 roku tajne więzienie - Izolacja. Jego nazwa pochodzi od znajdującej się tam do lat '90 fabryki materiałów izolacyjnych. Przetrzymywani tam "wrogowie" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej są torturowani fizycznie i psychicznie. Piotr Pogorzelski, dziennikarz Biełsatu, w swoim podcaście "Po prostu Wschód" rozmawiał ze Stanisławem Asiejewem - reporterem ukraińskiej redakcji Radia Swoboda i ekspertem Europejskiego Instytutu Przyszłości, który spędził w Izolacji około dwóch lat podejrzewany o "szpiegostwo na rzecz Ukrainy". To co przeżył opisał w książce Świetlista droga. Historia pewnego obozu koncentracyjnego.
Od siedmiu lat Donbas jest rozdzielony linią frontu, a ponad rok temu na wojnę nałożyła się jeszcze pandemia koronawirusa. Dla tych, którzy znajdują się na linii frontu lub w jej pobliżu, głównym problemem pozostaje konflikt zbrojny. Im dalej w głąb kraju, tym bardziej zmienia się ranking zagrożeń.
Rosjanie oficjalnie zakończyli manewry przy granicy z Ukrainą. Wycofują wojska. Płk rez. Piotr Gąstał, były dowódca GROM, podkreśla, że Ukraińska armia po drugiej stronie granicy jest inna niż na początku konfliktu w 2014 r. Unowocześniono sprzęt, zmieniono szkolenie i organizację. Rosja jest w stanie Ukrainę pokonać, ale cena byłaby bardzo wysoka. Duże znaczenie ma tu wsparcie NATO.
Z zainteresowaniem przeczytałem nowy tekst Witolda Jurasza. Szanuję go za nieszablonowe podejście, które pokazał również i w tym przypadku. Jednak, jak to zwykle bywa w tego typu analizach, poza marginesem zainteresowania autora pozostaje zwykłe ludzkie cierpienie oraz to, że rezultat każdej wojny jest trudny do przewidzenia.
Rosyjskie media straszą nową „wielką wojną” na Donbasie. Choć wiele w tym sformułowaniu przesady, od początku stycznia widać wyraźne zaostrzenie sytuacji. Wprowadzone pod koniec lipca ubiegłego roku zawieszenie broni obowiązuje już tylko na papierze. Negocjacje utknęły w martwym punkcie, a ostatnie propozycje Francji i Niemiec raczej tego nie zmienią.
Doktryna „Rosyjski Donbas” nie zmieni sytuacji na wschodzie Ukrainy. Na pewno nie teraz. Przypomina jednak, że dopóki tląca się wojna definitywnie się nie skończy, zawsze pozostaje ryzyko jej eskalacji.
Po trwających półtora roku staraniach ukraińskim władzom udało się ściągnąć do kraju dwie obywatelki, które wyjechały do Państwa Islamskiego. Na powrót z Syrii czeka ich jeszcze dziesięć. Wiadomo też Polce, która czeka na powrót wśród cudzoziemek zamkniętych w jednym z obozów dla członków rodzin dżihadystów.
Kto z kim walczy na Donbasie, czy działania armii ukraińskiej przyczyniły się do tragedii ludności cywilnej, które media mówią prawdę o tych wydarzeniach? Kwestie, które nękają ukraińskie społeczeństwo od siedmiu lat, trafiły przed włoski sąd. Sprawa sierżanta ukraińskiej Gwardii Narodowej Witalija Markiwa pokazuje, jak bardzo postrzeganie pomajdanowej Ukrainy w Europie Zachodniej jest uzależnione od kremlowskiej propagandy.
Białoruś jest celem kampanii dezinformacji i propagandy. Rosja wspiera w ten sposób reżim Aleksandra Łukaszenki. Jeden z wątków propagandy przedstawia Polskę jako wroga, a Rosję, jako jedyne ocalenie przed zakusami Zachodu.
Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.